Japonia · Korea Południowa

Ironia w komunikacji z Azjatami

Spotkałem na spacerze ojca wraz z ok. 7-letnim synem, który kazał nazywać się Jason, oraz ich psotliwym szczeniakiem rasy labrador. Jason doskonale posługiwał się j. angielskim i czuł się wyjątkowo swobodnie w moim towarzystwie. Spytałem go jak ma ich labrador na imię, a w odpowiedzi usłyszałem „secret”. „Och, doprawdy?” zapytałem z żartobliwą ironią w głosie. „To bardzo nietypowe imię dla psa” dodałem i zawołałem w kierunku labradora „Secret! Secret! Choć tutaj” W tym momencie do rozmowy włączył się jego ojciec, który z całą powagą odrzekł, że pies nie ma na imię „secret”, jego syn tylko się ze mną droczy, a imię psa brzmi „Coco”.
Ironia nie jest elementem komunikacji werbalnej używanym przez Koreańczyków i Japończyków. Interpretują taki komunikat w jego dosłownej formie i zazwyczaj nie potrafią wychwycić jego humorystycznych intencji.
Co pozwala nam zrozumieć ironię werbalną jest kontekst sytuacyjny, mimika twarzy oraz intonacja głosu nadawcy, tak często dodatkowo wzmacniana u dorosłych w trakcie przekomarzania się z dziećmi, które w ten sposób uczą się odróżniać ją od innych form wypowiedzi, z czym nie spotkałem się w Korei, gdzie podczas interakcji z dziećmi dorośli, zwłaszcza kobiety często mówią (czego w kulturze zachodniej nie pochwalają znów psycholodzy dziecięcy) dziecięcym głosem.
Z własnego doświadczenia wiem, że można pozytywnej ironii użyć czasami w swobodnych interakcjach z dziećmi i kobietami i w ten sposób budować lub wzmacniać z nimi relacje i więzi, pod warunkiem jednak, że wytłumaczymy, jakie były nasze intencje. Unikać natomiast jej należy w sytuacjach formalnych i w rozmowach z mężczyznami, którzy zazwyczaj nie są w stanie wychwycić subtelnych różnic w intonacji głosu i niekoniecznie wyrażą aprobatę dla tego typu żartów.
Dodam jeszcze, że sarkazm, złośliwy kuzyn ironii, może być przez Azjatów postrzegany bardzo negatywnie.

Dodaj komentarz