Japonia

Niezwykłe przygody przyszłego prezydenta Johna F. Kennedy’ego w czasie walk z Japończykami

Dallas, składnica książek z okna której Lee Harvey Oswald dwukrotnie celnie strzelił do prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna F. Kennedy’ego

To właśnie z jedynego widocznego na fotografii okna na przedostatnim, piątym piętrze składnicy podręczników (☝️) w Dallas 22 listopada 1963 roku Lee Harvey Oswald zastrzelił prezydenta Johna F. Kennedy’ego (JFK). Kule trafiły prezydenta w szyję i głowę. Śmierć JFK z rąk Oswalda jest najbardziej znanym epizodem z życia 35. prezydenta Stanów Zjednoczonych, choć równe 20 lat wcześniej dwukrotnie wywinął się on śmierci biorąc udział w walkach z Japończykami. Jesienią 1941 roku Kennedy wstąpił do Rezerw Marynarki Wojennej USA i rozpoczął służbę w stopniu chorążego.

JFK, ok. 1944 r.

Pomimo dyskwalifikujących go do czynnej służby wojskowej problemów zdrowotnych, z pomocą ojca został awansowany do stopnia młodszego porucznika i w kwietniu 1943 roku został przydzielony do dowodzenia małą jednostką patrolową PT-109 na Pacyfiku w okolicach Wysp Salomona z zadaniem atakowania japońskich linii zaopatrzenia. W nocy z 1 na 2 sierpnia, w ramach wsparcia kampanii na Nowej Georgii PT-109 Kennedy’ego i czternaście innych kutrów torpedowych otrzymało rozkaz zablokowania lub odparcia czterech japońskich niszczycieli przewożących żywność, zaopatrzenie i 900 japońskich żołnierzy do garnizonu Vila na południowy kraniec wyspy Kolombangara w archipelagu Wysp Salomona.

JFK w kutrze patrolowym PT-109

Z 24 torped wystrzelonych przez osiem amerykańskich PT żadna nie wyrządziła szkody Japończykom. W pewnym momencie w ciemnościach nocy Kennedy zauważył niewyraźną sylwetkę okrętu zbliżającego się do jego kutra. Początkowo sądził, że ma przed sobą jeden z amerykańskich PT, wkrótce jednak zdał sobie sprawę, że był to japoński niszczyciel Amagiri. Zanim Kennedy zdążył zareagować, potężny okręt staranował jego PT-109 przecinając go w pół.

Niszczyciel „Amagiri”

Zginęło dwóch członków załogi JFK, a pozostała przy życiu jedenastka wpław dopłynęła do oddalonej o 5,6 km od miejsca kolizji malutkiej wysepki Plum Pudding, dziś zwanej również wyspą Kennedy’ego, która nie oferowała jednak ani świeżej wody, ani jedzenia. W czasach studenckich doskonały pływak, ale w trakcie kolizji z Amagiri zraniony w plecy Kennedy zdołał doholować do wysepki ciężko poparzonego członka załogi.

Wyspa Kennedy’ego

Jeszcze tej samej nocy JFK wypłynął wpław w morze z nadzieją napotkania amerykańskich kutrów, jednakże porwany przez silny prąd morski stracił nadzieję na uratowanie siebie i swojej załogi. Jakież było jego zdziwienie, gdy kilka godzin później, nad ranem, ten sam prąd zepchnął go wprost na wysepkę, na której przed Japończykami ukrywała się dziesiątka jego towarzyszy. Już po raz drugi w ciągu zaledwie doby Kennedy wykręcił się śmierci. Przez kilka kolejnych dni wycieńczeni ze zmęczenia, głodu i pragnienia Kennedy i jego towarzysze przepływali z wysepki na wysepkę, aż w końcu zostali uratowani przez dwójkę przyjaznych tubylców z wyspy Nauru, którzy dostarczyli im pożywienia oraz poinformowali o rozbitkach Aliantów. Po sześciodniowej robinsonadzie marynarze zostali uratowani. W roku 1952 przygodę Kennedy’ego na Oceanie Spokojnym opisał magazyn Time i w ten sposób dowiedział się o nim niczego nieświadomy Kohei Hanami – były japoński dowódca Amagiri. W wysłanym do przyszłego prezydenta liście m.in.. życzył mu powodzenia w wyborach do Senatu.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

„To ja uratowałem JFK.” Eroni Kumana, jeden z dwóch wyspiarzy, którzy uratowali JFK dożył sędziwego wieku 93 lat.
Dwa dni po zamachu na prezydenta Kennedy’ego od kuli wystrzelonej z pistoletu przez właściciela klubu nocnego Jacka Ruby’ego zginął również Oswald
JFK (stoi po prawej) ze swoją drużyną na pokładzie PT-109

Dodaj komentarz