Japonia

Świątynia Ninja

Ninja-dera

Przesuwane okna i drzwi shoji są powszechnie znane, nie są natomiast schody shoji. Do czego służyły stopnie pokryte papierowym ekranem? Umożliwiały dźganie włóczniami nóg intruzów nieopatrznie zapuszczających się do środka budynku.
Buddyjska świątynia Myoryuji w Kanazawa, znana dzisiaj zwłaszcza pod nazwą świątynia Ninja, w której znajdują się te wymyślne schody jest naszpikowana licznymi pułapkami czyhającymi na wrogów. Ta wyjątkowa warownia stworzona została w XVII wieku z myślą o stawieniu oporu rządzącemu w owym czasie Japonią siogunatowi Tokugawów (1603-1867).


Ponieważ siogunowie wprowadzili wiele ograniczeń w konstrukcji nowych budynków, uniemożliwiając tym samym powstawanie zamków i fortec, które mogłyby zagrozić ich panowaniu, pan feudalny Maeda Toshitsune postanowił przy niepozornym wyglądzie świątyni wprowadzić liczne umocnienia w jej wnętrzu: drzwi imitujące szafy i prowadzące do pułapek, ukryte klatki schodowe i pokoje, wizjery, niskie sufity i wąskie przejścia utrudniające korzystanie z długiej broni oraz jak w Panu Samochodziku i Templariuszach tajne przejście z wejściem w studni, zapadnie oraz zatrzaskujące się drzwi uniemożliwiające opuszczenie pomieszczeń.

Maksymalna liczba kondygnacji w nowych budynkach nie mogła przekroczyć trzech, konstruktorzy Ninja-dera, których nazwiska pozostają do dziś nieznane dwa dodatkowe piętra ukryli więc pośród zaplanowanego chaosu wnętrza świątyni. Do 23 pokojów prowadzi aż 29 klatek schodowych.

Japonia

Tortury w japońskiej policji okresu Edu

W okresie Edo (1603-1867) japońska policja celem uzyskania zeznań od osób podejrzanych o niektóre przestępstwa stosowała metody śledcze polegające na zadawaniu bólu fizycznego. Tortury były oficjalnie usankcjonowane przez siogunat Tokugawów, ale mogły być stosowane tylko w przypadku podejrzenia o przestępstwo zagrożone karą śmierci. Zaliczało się do nich morderstwo, podpalenie, rozbój i fałszowanie dokumentów. Nie mogły być dowolnie stosowane przez funkcjonariuszy, a do ich realizacji wymagana była zgoda odpowiednich władz.

Początkowo stosowano szeroki zakres tortur, m.in. z wykorzystaniem wody lub soli. Podejrzanych zamykano w przypominającym łaźnię pomieszczeniu w basenie z chłodną wodą sięgającą do pasa i bez możliwości odpoczynku lub snu. Tortura solna wymagała uszkodzenia skóry nożem, a następnie nacierania rany solą.
Metoda suruga doi wa polegała znów na zawieszeniu podejrzanego w powietrzu ze związanymi rękoma i nogami, a następnie ułożeniu ciężaru na jego wygiętych plecach. Dodatkowo torturowany mógł otrzymywać razy biczem lub kijem.

Z czasem liczbę tortur ograniczono do czterech. Najpowszechniejszą była „zwykła” kara chłosty. Ishidaki polegało na ułożeniu kilku kamiennych płyt o wadze około 45 kg każda na udach klęczącego na specjalnej drewnianej płycie o ostrych krawędziach więźnia. Sięgający niekiedy ponad 400 kg ciężar hamował przepływ krwi i ranił golenie torturowanych. Kiedy więzień był bliski omdlenia zdejmowano kamienie, a rany opatrywał lekarz. Po odzyskaniu przez oskarżonego sił powracano do tortur. Po takich katuszach większość z nich nie była już więcej w stanie poruszać się sprawnie na nogach.

Tortury krewetkowe polegały na związaniu ciała liną tak, aby broda i kostki były w bliskim kontakcie ze sobą i powodowały silny ból. Dlaczego „krewetkowa”? Ciało wiązane było na kształt krewetki i stawało się przekrwione i czerwone jak ugotowany skorupiak. Ostatnia z nich, tortura wędkarska wiązała się z zawieszeniem nagiego więźnia na linie.