Japonia · Korea Południowa

Adaptacja kulturowa

YouTube

Internet i YouTube pełne są szalenie czasami popularnych filmów poruszających temat szoku kulturowego oraz porad jak przystosować się, zaadoptować do nowej kultury. Zapewniają przednią rozrywkę, ich wartość merytoryczna jest jednak znikoma.
Wg. psychologów kulturowych typowy wzorzec dostosowania kulturowego składa się z czterech odrębnych faz: miesiąc miodowy, kryzys, powrót do równowagi i dostosowanie. Te wszystkie teorie i modele elegancko i mądro wyglądają na papierze, w rzeczywistości jednak niewiele są w stanie komukolwiek pomóc.

Wzorzec dostosowania kulturowego

W moim przypadku nigdy nie było miesiąca miodowego – szok kulturowy od pierwszego dnia. Z lotniska Incheon jechało się jeszcze wtedy do Seulu autobusem i nie mogłem się nadziwić tych brudnych witryn sklepowych i okien mieszkań. A gdy tego samego dnia jakaś kobieta siatką pełną szklanych naczyń przechodząc obok huknęła mnie w kolano i nie zatrzymując się zniknęła za zakrętem zacząłem poważnie zastanawiać się czy na pewno znalazłem się we właściwym miejscu.

YouTube

Dostrojenie się zajęło mi jakieś 10 lat, ale też nie szukałem własnej strefy komfortu, wciąż zresztą szukam nowych wyzwań. Proces adaptacji trwa zazwyczaj znacznie krócej u osób, które szybko zaczynają szukać swojej strefy komfortu, a to dotyczy większości imigrantów. Ich życie z czasem zaczyna toczyć się w bezpiecznej strefie trójkąta – praca-dom-znajomi (najczęściej inni obcokrajowcy) /znajome miejsca (sklep, bar itp.). Przykładowo dla przeciętnego pracownika zagranicznej ambasady proces adaptacji przebiega szybciej, szok kulturowy zostanie złagodzony obecnością rodaków w miejscu pracy, z których wielu służąc swoim doświadczeniem życia na obczyźnie pomoże nowo przybyłym się dostosować. W moim przypadku, powsinogi i niespokojnej duszy, początkowo bez znajomości lokalnego języka proces dostrajania (adaptacji unikam) trwał znacznie dłużej. W przypadku jednak tej pierwszej grupy osób, wraz z adaptacją najczęściej kończy się proces poznawania lokalnej kultury i ludzi (choć umysł podpowiada im inaczej).

YouTube

Proces uczenia się to ciągłe poszukiwanie wyzwań, wychodzenie poza strefę komfortu – proces niełatwy, niewygodny, często bolesny, ale niezbędny do dogłębnego poznania obcej kultury i ludzi. Książki, choćby i tony, jakkolwiek niezbędne, nie zastąpią tego procesu, stad mój dosyć sceptyczny stosunek do osób piszących o obcych kulturach zza biurka, bez osobistego, głębokiego, wieloletniego doświadczenia.
Co ważne, adaptacja może przyjąć formę funkcjonalną i dysfunkcjonalną, lub mówiąc prościej korzystną i szkodliwą. Nauka języka, którym posługują sie tubylcy jest przykładem adaptacji korzystnej. Uzależnienia są formą adaptacji szkodliwej. Wg. badań na jakie natknąłem się kilka lat temu spożycie alkoholu wśród zachodnich ekspatów w Korei i Japonii znacznie wzrasta.

Tutaj też pojawia się dość poważny problem. Otóż szkodliwe przystosowanie dotyczy zarówno imigrantów jak i tubylców, a więc bezrefleksyjne poleganie na tych drugich nie koniecznie będzie nam służyło. Mogą nam pomóc zrozumieć niektóre aspekty lokalnej kultury, poznać język, sekrety lokalnej kuchni itp. ale też np. wysoki poziom depresji, spożycia alkoholu i nikotyny, uzależnienie od Internetu w Korei, czy wycofanie społeczne (shakaiteki hikikomori), przemoc w szkołach (ijime) w Japonii oraz wysoki poziom samobójstw w obu krajach wskazują na liczne elementy życia w ich własnym środowisku, z którym sami sobie nie radzą. Któż z nas w Korei nie słyszał słów, „to jest Korea, więc postępuj jak Koreańczycy”. 100, 1000 razy. Postępując jak oni, skazujemy się na liczne problemy, idąc własną drogą nie unikniemy niepowodzeń i konfliktów, ale bez nich nie sposób się rozwijać. Stąd zdecydowana większość obcokrajowców, często zagubiona, porusza się na obczyźnie, jak pisałem wyżej, w strefach komfortu. Z niej też patrzą na świat – wygląda on wtedy tak kolorowo i bezpiecznie, choć to wyłącznie złudzenie. Moje nierzadko osobliwe opowieści i historie z Korei są wynikiem poruszania się własnymi ścieżkami. Niektórych to oburza. Trudno. Nie można poznać dżungli życia przyglądając się jej z bezpiecznej platformy, trzeba wejść do środka, tam znajdziemy wiele niespodzianek, atrakcji, ale też czają się liczne niebezpieczeństwa.
A te wszystkie YouTubowe porady nie są najczęściej warte funta kłaków.

YouTube
Korea Południowa

Jedno popołudnie w seulskim parku

Nie przypominam sobie, bym w Polsce kiedykolwiek spotkał kobietę wśród robotników drogowych lub budowlanych. Na wielu budowach w Korei dostrzec można ich co najmniej kilka. Te dwie panie stanowiły ok. 20% załogi pracującej w niedzielę przy wymianie nawierzchni w parku.

(fot. JW)

Koreańczycy niechętnie wyrażają zgodę na sfotografowanie się. Co innego, gdy w pobliżu znajduje się ich ulubiony zwierzak, wtedy już zazwyczaj nie odmawiają. Okazuje się jednak, że nawet obecność pół dzikiego futrzaka pomaga im się zrelaksować i zapomnieć o potrzebie ochrony wizerunku.

Kilka osób w naszej okolicy dokarmia lokalne koty, choć nieco cofnięty tułów, wzrok skupiony na zwierzęciu i złączone dłonie tej pani wskazują, że ma ona do nich ograniczone zaufanie (fot. JW)

Jedna z najbardziej niezwykłych rzeczy w Korei. Rodzice, nauczyciele, opiekunowie aktywnie zachęcają swoje dzieci do interakcji z obcokrajowcami. Lubię z dziećmi rozmawiać, przekomarzać się z nimi. Jeśli zatrzymam się, by porozmawiać, nikt z dorosłych nie interweniuje, nikt nie spyta czy szukam guza, nie dzwoni na policję. Pełne zaufanie. Zwłaszcza do białego człowieka.

(fot. JW)

Przy wejściach do parków często ustawiają swoje kramy starsi zazwyczaj wiekiem handlarze. Oferują różnorodne produkty, często, jak w przypadku tego pana sprzedającego zbożowe chrupki, wytwarzane na miejscu. Straży miejskiej w Seulu nie posiadamy, a policja na szczęście nie ma w obowiązku utrudniać ulicznym handlarzom życia.

(fot. JW)

Gdzie park, tam seniorzy, a ci zawsze oddają się swoim ulubionym grą planszowym, baduk (go) oraz janggi. Widziałem już zapewne tysiące Koreańczyków grających w te dwie planszówki, wśród nich jednak ani jednej kobiety.

Jessie jest bardzo towarzyskim i ciekawym świata psem (fot. JW)

Starsze panie w tym czasie plotkują na ławkach, młodsze uprawiają sporty. Silnie identyfikują się z własną grupą, ubierają więc identyczną lub niemalże identyczną odzież sportową, zakładają jednakowe plecaki, często również dobierają podobne fryzury. Pewna swoboda panuje za to przy wyborze obuwia.

(fot. JW)
Korea Południowa

Mężczyźni trzymający się za ręce i moda w Korei

„Ajeossi” trzymający się za ręce (fot. JW)

Polowałem na to zdjęcie od kilku lat.
Zorientowałem się dopiero, jak obaj mężczyźni znaleźli się zbyt blisko, by wykonać fotografię. Szybko zawróciłem, przygotowałem ostrożnie telefon, tak, by nie zepsuć tej dwójce przyjaciół dobrego nastroju, drugą ręką nacisnąłem w rysiku spust migawki i zrobiłem zdjęcie. Nieco wstawieni, po pracy w sobotni wieczór poszli na kieliszek soju. Jeszcze przed kilkunastu laty mężczyźni trzymający się za ręce stanowili powszechny widok w Korei, zwłaszcza wieczorami, gdy po wyjściu z baru w głośnej atmosferze udawali się w kierunku przystanku autobusowego lub aby złapać taksówkę. Dziś, za sprawą rozpowszechnienia się ruchów LGBT heteroseksualni mężczyźni, zwłaszcza młodsi, unikają już wyrażania w ten sposób swojej przyjaźni.

Odzież sportowa jest na topie w Korei (fot. JW)

Co ciekawe, ich eleganckie, kolorowe marynarki są niepopularne wśród młodszego pokolenia Koreańczyków, które w ubiorze formalnym i nieformalnym preferuje kolory ciemne (czasami szare lub beżowe), jak w przypadku młodego mężczyzny w klapkach poruszającego się w przeciwnym kierunku. Kiedy pewnego razu zapytałem żonę na zakupach jak podoba jej się trzymana przeze mnie w ręku granatowa marynarka w kratkę odpowiedziała z niesmakiem na twarzy, „będziesz wyglądał jak ajossi” (starszy mężczyzna). Nie inaczej dzisiaj, gdy zachwalałem ich gustowny wygląd, żona rzuciła tylko „ajossi”. Na moją uwagę, że jest uprzedzona wobec koreańskich mężczyzn w średnim wieku niemalże się obraziła. Za to wszyscy zdają się w Korei akceptować tak tutaj modną na każdą okazję pospolitą odzież sportową (jakby ktoś się pytał, dlaczego w „Squid Game” obowiązuje właśnie ta forma odzieży…).

Zielone dresy noszone przez uczestników „Squid Game” (fot. Grafika Google)

Zaledwie minutę temu, gdy przymierzałem się do wrzucenia dzisiejszego wątku na tt w oczy wpadła mi fotografia @SławomirMentzen. Pokazałem żonie gustowną marynarkę prezesa KPB, na co ona odpowiedziała zaskoczeniem na twarzy. Tak wiele rzeczy, w tym moda, zdaje się być na opak w Korei.

Sławomir Mentzen (fot. Sławomir Mentzen)
Korea Południowa

Kolorowa odzież seniorów

Chyba jednym z najczęstszych pytań, jakie otrzymuję od osób kiedykolwiek podróżujacych po Korei, jest to dotyczące jaskrawych, krzykliwych kolorów odzieży noszonej przez osoby starsze, zwłaszcza Koreanki. Zazwyczaj każdy element ich ubioru charakteryzuje inny kolor.

(fot. JW)

Popularna wśród Koreańczyków teoria głosi, że starsze kobiety w ten sposób na starość poprawiają swój wygląd zewnętrzny. Inna, powszechna w kręgach naukowych, mówi, że seniorki zabezpieczają się podświadomie w ten sposób przed wypadkiem. Ruch uliczny w Korei nie jest przyjazny dla pieszych. Spacerując po chodniku nie sposób nie zauważyć nerwowych ruchów seniorek w reakcji na przejeżdżające w ich pobliżu jednoślady. Rowerzyści często szybko poruszają się swoimi pojazdami po chodnikach, nie zwalniają lawirując pomiędzy przechodniami, wymuszają pierwszeństwo.

(fot. JW)

W przypadku poczucia zagrożenia, młodsi, zdrowi ludzie mogą sobie pozwolić na szybki uskok w bok. Osoby starsze raczej zareagują nagłym zatrzymaniem się. Dodatkowo kierowcy pojazdów mechanicznych nie ustępują na przejściach pierwszeństwa pieszym, a większość bocznych ulic to pozbawione chodników ciągi pieszo-jezdne, niewiele mające wspólnego z bezpiecznymi holenderskimi woonerf. Tutaj priorytet wciąż mają szybko przejeżdżające pojazdy mechaniczne. Wielobarwna odzież ma więc czynić wolno poruszające się starsze osoby bardziej widoczne dla kierowców.

(fot. JW)
Japonia

Punktualność w Japonii

Zapewne każdy, kto podróżował po Japonii musiał zetknąć się ze zjawiskiem dużych grup ludzi okupujących teren wokół wielu stacji metra. Początkowo sądziłem, że są to popularne miejsca spotkań mieszkańców miast, dowiedziałem się jednak, że na wskroś punktualni Japończycy ze znacznym wyprzedzeniem przyjeżdżają na miejsce szkoleń, konferencji czy rozmów kwalifikacyjnych i w ten sposób zabijają pozostały do spotkania czas.

Punktualni Japończycy na miejsce ważnych spotkań przyjeżdżają na długo przed czasem (fot. Grafika Google)

Japończycy bardzo rygorystycznie podchodzą do kwestii punktualności i już dzieci ćwiczone są w tym temacie od najmłodszych lat szkolnych. Przed kilkoma laty publiczne przeprosiny do narodu wystosowali japoński minister ds. organizacji igrzysk olimpijskich Yoshitaka Sakurada za 3-minutowe spóźnienie na posiedzenie komisji budżetowej, oraz szefowie urzędu miasta w Kobe, po tym, gdy jeden z urzędników został przyłapany na przedłużaniu o kilka minut przerwy obiadowej.

Shibuya w Tokio (fot. Grafika Google)

Wielu obcokrajowców pracujących w Japonii zwraca jednak uwagę, że Japończycy zazwyczaj punktualnie rozpoczynają spotkania, rzadko jednak punktualnie je kończą. W dodatku ich obsesja na punkcie punktualności nie dotyczy już prywatnych spotkań. W Japonii, gdzie nawet minutowe spóźnienie może oznaczać odstąpienie od umowy lub dyskwalifikację kandydata do pracy, punktualność ma ogromne znaczenie w kształtowaniu pierwszego wrażenia i budowaniu profesjonalnego wizerunku. Dlaczego więc biurowe spotkania potrafią się ciągnąć w nieskończoność przy biernej postawie jego uczestników? Wtedy już Japończycy mają tendencję do priorytetowego traktowania relacji ze współpracownikami i lojalności wobec grupy ponad własne subiektywne potrzeby.

Korea Południowa

Nadawanie dzieciom imion w Korei

Nasza młoda sąsiadka jest w ciąży z drugim dzieckiem. Jej pierwsza córka ma na imię Yumin, pytam więc, czy wybrali już imię dla drugiego dziecka (również córki), a ona na to, że cała rodzina deliberuje nad imieniem już od dobrych kilku miesięcy. Wybór imienia dla dziecka w Korei to bardzo poważny biznes i często jak widać długotrwały proces. Zaangażowani są w niego nie tylko rodzice i dziadkowie obu stron, choć zwłaszcza ojca dziecka, ale także eksperci od imion, a więc inwestuje się we właściwe imię nie tylko czas, ale i pieniądze. Co bardziej przesądni rodzice i dziadkowie konsultują jego wybór z wróżbitą / szamanem by w ten sposób zagwarantować dziecku lepszą przyszłość.

Profesjonalny ekspert od imion (fot. Grafika Google)

Powszechnie uważa się, że odpowiednie imię zapewnić może szczęście, niewłaściwe zaś pogmatwać przyszłość dziecka, dlatego też koreańscy rodzice na ogół wolą wybierać imiona, które mają pozytywne konotacje zarówno w jego znaczeniu (chińskie znaki) jak i brzmieniu.
Imiona żeńskie odzwierciedlają zazwyczaj cechy kobiece, takie jak wrażliwość, urok lub łagodność, podczas gdy męskie zwykle oznaczają tradycyjne cechy męskie – odwaga lub siła. Pomimo tego niekoniecznie łatwo jest odgadnąć, czy danym imieniem posługuje się kobieta czy mężczyzna. Zdarza się zresztą, że to samo imię używane jest przez osoby obu płci.
Koreańskie imiona zazwyczaj składają się z dwóch sylab, np. Jae In (imię prezydenta Korei Południowej, Moon Jae-ina). Prawie wszystkie imiona zapisuje się zarówno w hangul (alfabet koreański) jak i w hanja (pismo chińskie).

Pieczęć z imieniem i nazwiskiem mojej żony w hanja (fot. JW)

Tradycyjnie jednym składnikiem imienia jest unikalne słowo wybrane jako osobisty identyfikator osoby. Drugi zaś to nazwa pokoleniowa, która zazwyczaj łączy rodzeństwo w rodzinie. W przypadku prezydenta Moon Jae Ina jego młodszy brat Moon Jae-ik otrzymał identyczny pierwszy człon imienia – „Jae”, oraz unikalny dla niego drugi – „ik”. Imiona wszystkich trzech sióstr prezydenta Moona również zaczynają się od „Jae” (w innych rodzinach często jednak wybiera się odmienny człon dla braci i sióstr).
By rzecz jeszcze bardziej skomplikować, dodam, że w przypadku wielu Koreańskich chrześcijan imię dziecka powinno również odzwierciedlać chrześcijańskie wartości lub mieć odniesienie do którejś z biblijnych postaci, np. Noa (노아), czyli Noe, imię kolegi syna. Wiele też niezadowolonych z własnego imienia osób, zmienia je w wieku dorosłym, często z pomocą specjalistów.

Japonia

Głupi jak Polak?

Poszperałem trochę w japońskim internecie i wygląda na to, że współczesny, mało dla nas łaskawy obraz Polaka do Japonii przywleczony został z Ameryki wraz z „Polish jokes” (jap.porisshujoku) – żartach opartych na negatywnych stereotypach i wystawiających na śmieszność Polaków, polską kulturę i historię.

(fot. The Big Data Stats)

Przykładowy „Polish joke” z Japonii:
„P: Ilu Polaków potrzeba do przemalowania zewnętrznych ścian domu?
O: 6001 osób. Jeden stoi ze szczotką, a pozostałe 6000 podnosi dom i nim obraca.”
To oczywiście inna wersja niesławnego żartu o Polakach wkręcających żarówkę.

Wg. urodzonego w Detroit amerykańskiego historyka polskiego pochodzenia Tadeusza Radziłowskiego antypolskie sentymenty na kontynent amerykański zostały zawleczone w XIX wieku przez niemieckich imigrantów. Uwłaczajacym terminem „Polacks” zaczeto w tamtym czasie określać wszystkich przybyszów ze Wschodniej Europy, nie tylko Polaków.
W latach 60. i 70. ubiegłego stulecia „Polish jokes” weszły do kultury masowej. Sitcomy i talkshowy emitowane w amerykanskiej TV, takie jak „All in the Family”, „The Tonight Show” i „Laugh-In”, często wykorzystywały dowcipy postrzegane przez amerykańskich Polaków jako poniżające i utrwalały w Ameryce antypolskie stereotypy, pisze znów niezależny badacz społeczny Dominic J. Pulera.
Do Japonii mogły dotrzeć wraz amerykańskimi żołnierzami stacjonującymi w tym kraju oraz wytworami amerykańskiej pop-kultury.
W opinii części Japończyków negatywny wizerunek Polaków w świecie związany jest z naszą trudną historią, a konkretnie nieumiejętnością obrony naszych granic przed najeźdźcami oraz naszym charakterem narodowym, a zwłaszcza silnym poczuciem tożsamości narodowej. W obu przypadkach nie różnimy się jednak w niczym od Koreańczyków, w tym drugim również od Japończyków, co oznacza, że te niemądre dowcipy na temat Polaków wpierw ukształtowały poglądy Japończyków, a potem już nastąpiły próby usprawiedliwiania narosłych uprzedzeń.

Prezydent Bronisław Komorowski podczas wizyty w japońskim parlamencie proszony jest o zejście z podestu (lub fotela speakera wg. innej wersji) (fot. Grafika Google)

Czy wizerunkowi naszego kraju mogły zaszkodzić gafy popełnione przez prezydenta Komorowskiego w trakcie jego wizyty w Japonii w 2015 roku? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć.
Dodam jeszcze, że osobiście nigdy nie spotkałem się z „Polish jokes” w Korei, ani nikt kogo dziś o nie wypytywałem.

Japonia · Korea Południowa

Deficyt zwrotów grzecznościowych w Korei

W niedzielne popołudnie w kawiarni młoda kobieta ruchem ręki przewróciła kubek wylewając jego zawartośc wraz z kostkami lodu na stół, podłogę i spodnie partnera. Całe zdarzenie odbyło się bez jednego słowa. Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku pobiegła do baru z prośbą o uprzątnięcie bałaganu. Pani z obsługi kawiarni szybko się z nim uporała, ale nie usłyszała od młodych słów podziękowania.

Kawiarnia na lotnisku Gimpo (fot. JW)

Koreańczycy, często dosyć oszczędni w słowach, nie szafują na codzień również przeprosinami lub podziękowaniami. Stoją w jaskrawym kontraście do Japończyków, którzy zwroty grzecznościowe typu „dozo” (proszę), „sumimasen”, „warui” (warui-desu-ne), „gomen” (gomen nasai), „shitsuree-shimashita” (przepraszam) oraz arigato gozaimasu (dziękuję) wydaje się czasami wypowiadają nieprzerwanie.
Wielu obcokrajowców w Korei, zwłaszcza na początku ich przygody z Krajem Porannej Ciszy (wielu innych nigdy tej odmienności nie zaakceptuje) odczuwa głęboki dyskomfort, poczucie niesprawiedliwości, a nawet złość gdy ktoś naruszy ich nietykalność cielesną i potraktuje z obojętnością.
Wg. Choe Chae Sok, autora książki „Społeczny charakter Koreańczyków” Koreańczycy przez stulecia potrafili wyrażać przeprosiny wyłącznie w formalnych sytuacjach, z głębokim ukłonem i deklaracją żalu i to wyłącznie wobec osób z najbliższego im kręgu oraz tych stojących wyżej w hierarchii społecznej. Wg. Choe Koreańczycy tradycyjnie nie potrafili zachowywać się w pokorny sposób wobec obcych, przyjmować odpowiedzialności za własne czyny, oraz wyrażać przeprosin, co było przyczyną częstych konfliktów, rozwlekłych kłótni (kobiety), a nawet bójek, zwłaszcza wśród mężczyzn.

Choe Chae Sok, „Społeczny charakter Koreańczyków”

Przemiany społeczne w XX wieku wymusiły na Koreańczykach bardziej cywilizowane formy interakcji, jednakże dla wielu z nich nieformalna forma przeprosin lub podziękowań to wciąż zadanie ponad siły. Do dziś zresztą można być świadkiem przeciągajacych się na ulicy sprzeczek słownych, często w obecności przyglądających się zdarzeniu stróżów prawa, którzy interweniują wyłącznie w ostateczności.

Azja · Korea Południowa

Małżeństwa międzykulturowe

Małżeństwo międzykulturowe jest jak spacer po sawannie – piękne widoki, poczucie wyjątkowości, ale niebezpieczeństwa czyhają na każdym kroku. Każda kultura ma swoje własne wartości, standardy, zwyczaje i obyczaje, tradycje, praktyki, sposoby komunikowania się itd. które kształtują postrzeganie świata zewnętrznego przez jednostki. Wszystkie te kulturowe różnice mają głęboki wpływ na relacje pomiędzy małżonkami. Pomimo mojego wykształcenia psychologicznego i tak zmagaliśmy się z licznymi wyzwaniami, których wszystkich wymienić tutaj nie sposób. Wiele z nich znanych jest oczywiście wszystkim parom świata, inne jednak specyficzne wyłącznie dla związków międzykulturowych.

Metody wychowawcze

Zazwyczaj łatwiej o harmonię małżeńską parom bezdzietnym. Wiele problemów pojawia się wraz z przyjściem na świat pierwszego dziecka, gdyż intensyfikują one wiele różnic. Dla nas to właśnie biegunowo odmienne standardy były przyczyną większości konfliktów. W kulturze koreańskiej nacisk kładziony jest na edukację szkolną dzieci, z marginalną rolą kształtowania dziecka charakteru, co wyraźnie z czasem uwypukla wiele niedostatków Koreańczyków, m.in. w kulturze osobistej, kompetencjach miękkich i ograniczonej empatii. Żonie moje aktywne ojcostwo (rzecz raczej niezwykła w Korei) nie bardzo przypadło do gustu, co łączy się z kolejnym elementem rodzicielstwa, a konkretnie specjalnej pozycji jaka przysługuje w koreańskich rodzinach synom. Koreanki zwłaszcza (często z pomocą matek i teściowych) wciąż głęboko zanurzone w konfucjańskich wartościach wychowują synów na przyszłych „yangbanów” (tradycyjna koreańska szlachta). Oczywiście takie podejście było sprzeczne z moimi wartościami i w konsekwencji doprowadziło do wielu nieporozumień.

Język

Sprawne posługiwanie się tym samym językiem nie wystarczy, gdyż na przeszkodzie stoją rozliczne niuanse, które utrudniają komunikację. Przykładowo mieszkańcy kultur europejskich przykładają w rozmowach więcej wagi do pewnych detali, które tak często pomijane są przez Koreańczyków i Japończyków. Ich brak tak często stanowi przeszkodę w osiągnięciu zrozumienia.

Rola teściów i nabożność synowska

Mądra teściowa związek wzmocni, apodyktyczna przyczyni się do jego osłabienia lub doprowadzi do jego zerwania. Kiedy mąż naszej znajomej ogłosił żonie, że zamierza sprowadzić do domu swoją samotną matkę, ta świadoma niebezpieczeństwa postawiła ultimatum – ja albo ona. Mąż wybrał matkę i małżeństwo z dzieckiem się rozpadło. Tu leży jedno z większych wyzwań dla zagranicznych żon Koreańczyków, gdyż wielu z nich przedkłada lojalność wobec matki nad lojalność wobec własnej żony. Jeśli przed ślubem koreański narzeczony zdradza oznaki zbytniej uległości wobec matki należy uznać to za defekt i poważny sygnał ostrzegawczy.
Mojej teściowej nie mogę wiele zarzucić. Troszczy się o nas jednakowo, a wszelka, choć nieczęsta, krytyka spada wyłącznie na moją żonę. Mieszka zresztą daleko na południu kraju, utrzymujemy więc głównie kontakt telefoniczny. Zarówno też szwagierka jak i szwagier (wszyscy mieszkają w Seulu), wraz z małżonkami traktują mnie bardzo pozytywnie i stanowimy dobrze zgraną grupę.

Psychoterapia par mieszanych

Kilka tygodni temu żona obejrzała cykliczny program telewizji koreańskiej, w którym psycholożka stara się pomóc rodzicom zmagającym się z problemami wychowawczymi. Tym razem w programie udział wzięło koreańsko🧒 -kanadyjskie👩 małżeństwo z dwójką dzieci w wieku ok. 7 i 5 lat. Zadziwiające, ale zarówno kobieta jak i mężczyzna w zasadzie posługiwali się zaledwie podstawami języka ojczystego współmałżonków, dzieci natomiast wyłącznie językiem koreańskim – przyczyna mnóstwa nieporozumień i problemów w komunikacji. Pani psycholog bez najmniejszego doświadczenia w prowadzeniu terapii małżeństw i par międzykulturowych sprawę jeszcze pogarszała. W Europie Zachodniej i Ameryce Północnej pary mieszane mogą liczyć na fachową pomoc doświadczonych psychoterapeutów, w Azji są one zazwyczaj zdane na siebie i szkodliwe porady krewnych i znajomych.