Japonia · Korea Północna · Korea Południowa

Spotkanie Trumpa z Abe w Tokyo

Japoński premier Abe zaprosił prezydenta Obamę na sushi do słynnej restauracji Sukiyabashi Jiro, prezydenta Trumpa zaś ugościł w 2019 r. japońskim barbecue (befsztyk wagyu) w równie drogiej restauracji Inakaya Higashi w tokijskiej dzielnicy Roppongi. Tym razem obu politykom towarzyszyły małżonki. Przy ciemnych garniturach obu przywódców i szarej sukience Akie Abe swoją różową kreacją uwagę przyciągała Melania Trump. W Korei i Japonii niepisana zasada niewyróżniania się z grupy jest powodem dla którego kobiety noszą odzież w stonowanych lub pastelowych kolorach. Tak też zaprezentowała się pani Abe.

Pierwsza dama Korei Południowej Kim Jung-sook (P) w towarzystwie żony Kim Jong-una Ri Sol-ju (L)

Przy stole obaj panowie pamiętali zgodnie z zaleceniami coachów, aby trzymać ręce na stole, a nie pod nim. Schowane ręce niosą negatywny przekaz – coś ukrywamy. Małżonki obu polityków trzymają ręce na udach, w ten sposób okazując swoją skromną stronę.

W trakcie krótkiego przemówienia Trumpa premier Abe kilkukrotnie niewymuszenie przytakuje prezydentowi, co wskazuje na zgodność i porozumienie w ich relacjach.
Na słowa Trumpa „Pragnę Panu podziękować” („I just wanna thank you”) premier Abe w akcie pokory pochyla się delikatnie do przodu wykonując szczery, tradycyjny, choć ograniczony stołem japoński ukłon.

Najciekawszy moment w trakcie przemówienia pojawia się w 90 sekundzie materiału, gdy Trump wychwala zawodników sumo (kilka godzin wcześniej panowie Trump i Abe obserwowali zawody sumo) mówiąc „To było coś zobaczyć tych wspaniałych sportowców”. Na te słowa premier Abe unosi lewą brew i subtelnie, z uśmiechem na twarzy kiwa głową na boki. Nie każdy potrafi unieść w górę jedną brew, a gest ten oznacza „czy aby na pewno?”, tutaj jeszcze wzmocniony kiwaniem głową. Abe niekoniecznie uznaje sumitów za „wspaniałych atletów”, tym bardziej, że kiedy Trump dodaje „wspaniały starożytny sport” („great ancient sport”) nie widzimy potwierdzenia tych słów w mowie ciała Abe.
Opaska na głowie szefa kuchni to hachimaki wykonana ze skręconego bawełnianego ręcznika tenugui.

Korea Południowa

Kpt. Ken Rhee

Kpt. Ken Rhee

Ken Rhee (kor. Rhee Geun), koreański konsultant ds. bezpieczeństwa, popularny YouTuber i byly kapitan Navy SEAL (Brygada Walki Specjalnej Marynarki Wojennej Republiki Korei) ogłosił kilka dni temu w mediach społecznościowych, że wraz z grupą koreańskich ochotników jest w drodze na Ukrainę, aby służyć jako żołnierz w wojnie obronnej tego kraju. Wczoraj zamieścił na Instagramie fotografię zrobioną już po wylądowaniu na Ukrainie.
Ken Rhee urodził się w r. 1984 w Korei, 3 lata później wraz z rodzicami wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Po ukończeniu akademii wojskowej Virginia Military Institute Rhee powrócił do Korei, gdzie od 2007 roku służył m.in. w siłach specjalnych koreańskiej marynarki, gdzie dosłużył się stopnia kapitana.

W drodze na Ukrainę

Wg. informacji zamieszczonych w koreańskim Internecie Rhee brał udział w wielu zagranicznych misjach i operacjach wojskowych (m.in. w Somalii). Po zwolnieniu się ze służby w roku 2014 Rhee pracował jako instruktor antyterrorystyczny i taktyczny w agencjach wojskowych i policyjnych.
Zdobył popularność pojawiając się w kilku koreańskich programach telewizyjnych, a ostatnio także prowadząc własny kanał na YouTube.

Kpt. Rhee

Rhee zdecydował się na udział w wojnie na Ukrainie pomimo tego, że po powrocie do kraju, ze względu na obowiązujący zakaz podróżowania na Ukrainę, czekać go może kara roku pozbawienia wolności, a nawet, o czym informuje dzisiejsza prasa, unieważnienia paszportu. Koreańczycy są w tej kwestii podzieleni – wielu z nich wspiera byłego wojskowego, inni wyrażają sprzeciw wobec jego udziału w walkach z rosyjskim najeźdźcą.
Rhee twierdzi, że Korea ma moralny obowiązek wspierać słabsze narody przed agresorami, tak jak inni w przeszłości wspierali jego kraj podczas wojny koreańskiej.
행운을 빕니다 이근 대위님!

Kpt. Rhee na Ukrainie
Japonia · Korea Południowa

Marylin Monroe w Japonii i Korei Południowej

Marylin Monroe i Joe DiMaggio w Japonii, 1954

Popularność Marilyn Monroe, najsłynniejszej aktorki ubiegłego wieku i ikony popkultury nie wydaje się być mniejsza w Korei niż w Polsce, a pomimo tego, niewielu Koreańczyków, a już żadna z indagowanych w tym temacie przeze mnie osób, zdaje się wiedzieć, że odwiedziła ona zaledwie kilka miesięcy po wojnie koreańskiej ich kraj.
14 stycznia 1954 r. Marilyn Monroe i Joe DiMaggio pobrali się w Ratuszu Miejskim w San Francisco, rodzinnym mieście słynnego baseballisty. DiMaggio, Włoch z pochodzenia, był katolikiem, jednakże zarówno dla niego, jak i jego żony było to już drugie małżeństwo, o ślubie kościelnym nie mogło być więc mowy.

Młoda para opuszcza Ratusz Miejski w SF

W podróż poślubną DiMaggio zabrał Monroe do Japonii, dokąd udawał się w sprawach służbowych. 2 tygodnie po zawarciu małżeństwa młoda para wylądowała na lotnisku Haneda. Do Tokio podróżowali na pokładzie B-377 Stratocruiser, tzw. „latającego hotelu”. Na lotnisku czekało na nich ponad 3000 osób, wśród nich dziesiątki fotoreporterów i setki rozemocjonowanych ludzi.

Monroe wita tłumy fanów chwilę po wylądowaniu na lotnisku Haneda

Monroe i DiMaggio musieli uciekać przez luk bagażowy samolotu do czekającego na nich kabrioletu. Rozhisteryzowany tłum zablokował przejazd samochodu. W eskorcie policyjnych jeepów młodej parze udało się opuścić lotnisko, ale ze względu na wiwatujące na ulicach Tokio tłumy ich podróż do hotelu przedłużyła się do 6 godzin. Na miejscu tłum japońskich wielbicieli próbował wedrzeć się do zaprojektowanego przez słynnego architekta Franka Lloyda Wrighta Imperial Hotel. Już do końca ich pobytu w Japonii podążały za nimi tłumy fanów.

Aktorka z okna swojego pokoju hotelowego pozdrawia zgromadzonych przed Imperial Hotel wielbicieli i fotoreporterów

Problemy zdrowotne aktorki i masy wielbicieli spowodowały, że para przez większą część pierwszego tygodnia pobytu w Japonii ukrywała się w hotelu. „Żadnych zakupów, Marilyn. Ten tłum nas zabije.” – miał rzekomo powiedzieć DiMaggio. W wydanej 12 lat po śmierci aktorki autobiografii „My Story” Monroe napisała, „Japonia okazała się kolejnym krajem, którego nigdy nie widziałam”.

Skąd wzięła się fascynacja Japończyków parą słynnych Amerykanów? Dla nich małżeństwo słynnej aktorki i najpopularniejszego w latach 50. w Japonii amerykańskiego sportowca było uosobieniem amerykańskiej pary cesarskiej.

Koncert dla amerykańskich żołnierzy w zimny,, lutowy dzień. Aktorka wróciła do Japonii przeziębiona.

W Tokio Monroe spotkała się z rannymi amerykańskimi żołnierzami biorącymi udział w wojnie koreańskiej. 16 lutego na prośbę amerykańskiego generała aktorka udała się na 4 dni do Korei Południowej, w której po brutalnej wojnie domowej wciąż stacjonowały setki tysięcy amerykańskich żołnierzy. DiMaggio był wściekły. To miała być ich wspólna podróż poślubna.
Ponoć to właśnie wtedy, podczas jednego z występów przed kilkudziesięciotysięcznym tłumem rozentuzjazmowanych amerykańskich żołnierzy aktorka uświadomiła sobie, że jest już gwiazdą światowego formatu.

Marylin Monroe pośród amerykańskich żołnierzy

Co ciekawe, przed odlotem do Korei, aktorka została w Tokio zaszczepiona na cholerę i żółtą febrę. Wyjazd aktorki do Korei okazał się niestety początkiem końca ich krótkiego małżeństwa. Podróż poślubna pary dobiegła końca 24 lutego, a zaledwie pół roku później Monroe złożyła wniosek rozwodowy. Oboje pozostali przyjaciółmi, a po jej śmierci w roku 1962 DiMaggio przez kolejne 20 lat dwa razy w tygodniu składał różę na jej grobie.

Wyraźnie przygnębiony i powstrzymujący łzy DiMaggio wraz z synem Joe Jr na pogrzebie byłej żony

Japonia · Korea Południowa

Dieta wzmacniająca odporność podczas pandemii

Nasz przyosiedlowy rynek warzywno-owocowy (📷 JW)

Śmiertelność z powodu covid-19 jest mniejsza w krajach Azji Wschodniej, a czynników które mogą8 mieć na to wpływ wymienia się kilka. Jednym z nich jest oczywiście wspomagająca pracę układu odpornościowego dieta Koreańczyków i Japończyków. Funkcjonowanie naszego układu immunologicznego jest ściśle powiązane z układem pokarmowym i zdrową mikroflorą jelitową.

(📷 JW)

Obecne w kiszonych warzywach, takich jak kapusta kiszona, jedzonym każdego dnia przez Koreańczyków kimchi, oraz sfermentowanych japońskich produktach natto i miso bakterie probiotyczne działają w naszym organizmie hamująco na rozwój wielu patogenów oraz przyczyniają się do budowy środowiska sprzyjającego rozwojowi zdrowej flory bakteryjnej.

Jednakże i nasz mikrobiom potrzebuje żywności celem prawidłowego funkcjonowania, a to wg. gastroenterologa Willa Bulsiewicza, autora książki „Fiber Fueled” najlepiej zrobić spożywając dietę przyjazną dla jelit, a więc bogatą w świeże warzywa, owoce, grzyby i nasiona strączkowe. I tutaj znów Koreańczycy i Japończycy mają sporą nad nami przewagę, gdyż w ich codziennej diecie znajdziemy sporo tych produktów. Zawierają one znaczne ilości błonnika pokarmowego oraz polifenoli, które stanowią pokarm dla zdrowej mikroflory.

(📷 JW)
Japonia · Korea Południowa

Święty Mikołaj

Korea Południowa 1950-53

Jedna z pierwszych fotografii Świętego Mikołaja zrobiona w Korei Południowej. Gromadka koreańskich dzieci w czasie wojny koreańskiej (1950-1953) ustawiona w kolejce do australijskiego żołnierza w przebraniu Świętego Mikołaja. W tle grupa żołnierzy w charakterystycznych australijskich „slouch hat” kapeluszach. Dziewczynka wykonuje nieczęsto już dziś spotykany ukłon ze zwieszoną głową. Zapewne dla tych dzieci było to pierwsze spotkanie ze Świętym Mikołajem.

Osaka, 1928

Być może pierwsza fotografia Świętego Mikołaja w Japonii. W 1928 r. pojawił się w Osace celem uczczenia intronizacji cesarza Showa. Na Chryzantemowym Tronie zasiadł Hirohito 25 grudnia w 1926 r. Pod koniec 1928 r. odbyła się kolejna ceremonia (sokui) intronizacji niebiańskiego władcy.

„Santakuro”

Pierwszym japońskim dokumentem przedstawiającym Świętego Mikołaja była powieść „Santa Kuro” z 1900 roku. Na ilustracji nosi on chustę zamiast czapki i torbę listonosza. Była to chrześcijańska powieść napisana jako materiał dydaktyczny dla niedzielnych zajęć misyjnych.

Japonia · Korea Południowa

Poczucie humoru

Poczucie humoru różni się w zależności od kultury. Mieszkańcy Zachodu często sygnalizują problemy ze zrozumieniem japońskiego i koreańskiego humoru. Obie azjatyckie nacje również często w nieco inny sposób i w innych niż my sytuacjach go stosują.
Istnieją jednak obszary, w których doszukamy się podobieństw. Weźmy dla przykładu ten figiel, który przed laty słynnemu japońskiemu dyrygentowi Seiji Ozawie spłatała orkiestra by uczcić w ten sposób jego 57. urodziny. Materiał pojawił się na tt kilka dni temu i sądząc po komentarzach Japończyków, interpretują go nie inaczej od nas.

Zaskoczenie jest jednym z uniwersalnych wyrazów twarzy (pozostałe to m.in. radość, smutek, strach, złość, pogarda, wstręt), a więc i żarty zorientowane na zaskoczenie będą często podobnie rozumiane przez ludzi we wszystkich kulturach.

Obserwując dyrygenta uśmiechamy w momencie, gdy Ozawa rozluźnia napięte (łagodnym naruszeniem normy) mięśnie twarzy i odsłania swój uśmiech (dla obserwatorów ten moment oczekiwania na jego reakcję – pojawi się radość czy złość? Nie każdy w końcu lubi dać się wpuszczać w maliny), a w momencie pojawienia się onieśmielenia i poruszenia na jego twarzy dodatkowo pojawia się uczucie sympatii do niego samego i całego zdarzenia.

Ten dysonans pomiędzy naszymi oczekiwaniami, a zaskakującym, nieprzewidzianym wydarzeniem wyzwala radość (Choć czasami, jak pisałem można się sparzyć. Taki żart może więc odnieść odwrotny skutek, obarczony jest więc pewnym elementem ryzyka).
Pokazałem przed chwilą ten materiał mojej (koreańskiej) żonie obserwując jej reakcję. Na jej twarzy pojawił się radosny, ciepły uśmiech, identyczny, jaki zaobserwowałem u siebie, a więc jej interpretacja zdarzenia była co najmniej zbliżona do mojej.
Poczucie humoru w małżeństwach często staje się z wiekiem coraz bardziej zgodne. Początkowo tak różne u mnie i u mojej żony (żona np. nie znosiła żartów jakie czasami robiłem sobie z koreańskiej kuchni, nie rozumiała ironii, która Azjatom często sprawia trudność, a nawet może ich zażenować – do dziś czasami pyta czy mówię poważnie, czy tylko żartuję) było przyczyną nieporozumień. Dziś jednak śmieszą nas często te same rzeczy.

Japonia · Korea Południowa

Usługi pocztowe w dawnej Korei i Japonii

Jednoślad listonosza (fot. JW)

Poczta koreańska w niektórych rejonach Seulu dostarcza przesyłki motocyklami. Jak ten listonosz, którego motocykl załadowany paczkami sfotografowałem wczoraj to robi, że po drodze niczego nie pogubi, tylko on sam wie.

Koreański listonosz z końca XIX wieku (fot. Grafika Google)

Nowoczesne usługi pocztowe zostały wprowadzone w Korei w roku 1884, czyli zaledwie 13 lat przed upadkiem dynastii Joseon. Jak ubierali się pierwsi koreańscy listonosze? Ponoć identycznie jak ten ubrany w tradycyjne białe hanbok, płaszcz durumagi oraz czapkę zwaną gat dżentelmen dostarczający przesyłki mieszkańcom niewielkiej, ale słynnej ze względu na tradycyjną koreańską architekturę hanok wioski Hahoe (하회마을). Na przełomie wieków XIX i XX listonosze zostali już wyposażeni w umundurowanie i zgodnie z ówczesną męską modą nie rozstawali się ze swoimi długimi fajkami (gombangdae) i kapeluszami.

Koreański listonosz z przełomu XIX i XX wieku (fot. Grafika Google)

W średniowiecznej Japonii dostarczaniem poczty zajmowali się hikyaku (jap. latające nogi), jak ten widoczny na słynnej XIX w., ręcznie kolorowanej fotografii. Hikyaku często tatuowali swoje ciała w tradycyjne wzory. Koszt wynajęcia takiego biegacza był niemały, mogli więc sobie na niego pozwolić wyłącznie najbogatsi mieszkańcy Japonii. Niezależnie od pory roku hikyaku nosili wyłącznie przepaski biodrowe (fundoshi), słomiane sandały (waraji) oraz słomiane kapelusze (kasa).

Japoński hikyaku (fot. Grafika Google)

Na wypadek kontuzji jednego z nich, biegali najczęściej w zespołach dwuosobowych. Co kilkadziesiąt kilometrów przekazywali przesyłkę umieszczoną w pudełku uwiązanym na końcu bambusowego kija kolejnej dwójce biegaczy. W ten sposób potrafili przebiec ponad 200 km w 24 godziny, a dostarczenie przesyłki z ówczesnej stolicy Edo (dzisiejsze Tokio) do Osaki (dystans 500 km) zajmowało im zaledwie 2-3 dni.
Zapotrzebowanie na hikyaku ustało wraz z pojawieniem się w r. 1871 nowoczesnego systemu pocztowego. Doręczyciele ubrani w eleganckie granatowe płaszcze happi zastąpili niemalże nagich hikyaku.

Japoński listonosz z końca XIX wieku (fot. Grafika Google)
Korea Południowa

Komunikacja niewerbalna Koreańczyków

Do dziś pamiętam moją pierwszą interakcję z tubylcem w Korei. Po wyjściu z hotelu w Seulu wczesnym rankiem podchodzę do samotnie idącej kobiety i pytam w j. angielskim o najbliższy bankomat. Spuściła oczy i bez słowa ominęła mnie szerokim łukiem. Jeszcze przez chwilę stałem oniemiały odprowadzając ją wzrokiem. To było już blisko 20 lat temu.
Koreanki, zwłaszcza młode kobiety, nie lubią interakcji z obcymi mężczyznami, choć wkrótce potem przekonałem się, że jednak bardziej tolerują obcokrajowców od tubylców.

Ich niechęć do tego typu interakcji zarejestrowałem na poniższym przykładzie.

Fot. 1 (fot. JW)

(📷 1) Młody mężczyzna wręcza przechodniom ulotki fitness klubu. Koreańczycy najgłębszy ukłon wykonują zazwyczaj wtedy, gdy celem ich działania jest korzyść własna. Młoda kobieta zerka wpierw na ulotkę, potem już niżej, nie spojrzy mu w oczy. Przekręca usztywniony już tułów w lewo chroniąc się przed ewentualnym dotykiem prawym ramieniem.

Fot. 2 (fot. JW)

(📷 2) Nagłe przyspieszenie i wydłużenie kroku. Oba ramiona wskazują na odczuwany niepokój i niechęć do kontaktu z obcym mężczyzną. Sztywne prawe ramię i palce dłoni, ale zwłaszcza uniesiona lewa dłoń – STOP!, gest często nieświadomie używany przez kobiety odczuwające zagrożenie.
Jej wzrok umocowany w jednym punkcie, w ten sposób „kątem oka” Koreanki obserwują rozwój sytuacji.
(📷 3) Odchodzi już zrelaksowana z uniesioną głową.

Fot. 3 (fot. JW)
Japonia · Korea Południowa

7-5-3

Jednym z uroków Japonii są liczne festiwale i święta (lokalne i państwowe, religijne i świeckie, śniegu, ognia, tańca, muzyki itp., niektóre z nich o przeszło 1000-letniej historii) organizowane w całym kraju w ciągu każdego roku. Wczorajsze święto jest jednym z moich ulubionych, a to za sprawą pięknych, kolorowych kimon na tę okazję przywdziewanych przez Japończyków, zwłaszcza dzieci. Jestem miłośnikiem tradycyjnej japońskiej odzieży (wafuku, w przeciwieństwie do zachodniej zwanej yofuku), zarówno męskiej jak i żeńskiej, yukat i kimon.

Shichi-Go-San (Siedem, Pięć, Trzy), gdyż taka jest nazwa wczorajszego święta, jednego z kilku obrzędów przejścia w Japonii, organizowane jest dla 5-letnich chłopców oraz 3- i 7-letnich dziewczynek. 3 – w przeszłości dzieciom do lat 3 golono głowy, 5 – chłopcy w tym wieku po raz pierwszy ubierali szerokie spodnie hakama, oraz 7 – wiek dziewczynek zaczynających nosić kimono w stylu dorosłych kobiet.

Spodnie hakama i marynarka haori

Zarówno w Korei (doljanchi – pierwsze urodziny dziecka), jak i w Japonii w niektóre dni roku można napotkać ubrane w tradycyjne stroje rodziny i podążających za nimi zawodowych fotografów wynajętych specjalnie na ten dzień. Święto 7-5-3, podczas którego rodzice z dziećmi udają się odbyć modły do lokalnego chramu shinto jest taką okazją dla wielu rodzin w Japonii.

Japonia · Korea Południowa

Komunikacja niewerbalna głów państw podczas oficjalnych spotkań

Pisałem już kilkukrotnie o ukłonach w Japonii i Korei, choć wciąż nie wyczerpałem tematu. Bardzo interesująco przebiegają również spotkania przywódców obu krajów z przedstawicielami innych kultur.

Cesarz Akihito wita prez. Clintona

Powitanie prez. Clintona przez cesarza Akihito w r. 1993. Pozycja wyjściowa do uścisku dłoni obu przywódców była identyczna – obie spotkały się mniej więcej w połowie drogi, jednakże natychmiast ujawniły się różnice kulturowe i indywidualne u obu panów. Azjaci mają tendencję do podawanie miękkiej dłoni („śnięta ryba”), czego doświadczył Bill Clinton zmuszony chwycić cesarza za palce. W tym samym momencie przekręcił on swoją dłoń wierzchem do góry i przyciągnął rękę Akihito do swojej strefy intymnej przejmując w ten sposób kontrolę nad jego ruchami – w dyplomacji i biznesie oznacza to zazwyczaj jedno – gramy na moich zasadach.

Nie oszczędził prez. Clinton cesarzowej Michiko, również przyciągając jej rękę w kierunku swojego tułowia, ta jednak jak to ma w zwyczaju pozwoliła sobie uścisnąć wyłącznie palce, sama chwytając wierzchnią stronę prezydenta, oznaka braku pewności siebie i potrzeba utrzymania dystansu.

Hilary Clinton i cesarzowa Michiko

Hillary Clinton kilkukrotnie spotkała się z japońską parą cesarską. Oba zdjęcia pochodzą z roku 2011. Sekretarz stanu przywitała cesarza uściskiem dłoni, natomiast z cesarzową Michiko kobiecymi gestami, raczej nie stosowanymi w Japonii, zwłaszcza pocałunkiem w policzek.

Jak zachowała się w tym przypadku cesarzowa ze względu na brak materiału filmowego nie potrafię odpowiedzieć, jednakże wg. japońskich mediów amerykańska sekretarz stanu nie złamała zasad savoir-vivre i protokołu dyplomatycznego.

Lee Myung-bak i John Boehner

Prezydent Korei Południowej Lee Myung-bak (r. 2011) podał swoją dłoń wierzchem do góry, oznaka dominacji, zmuszając przewodniczącego obrad Kongresu Johna Boehnera do przyjęcia uległej postawy.

Hillary Clinton i prez. Lee Myung-bak

Swoją dominację okazał również podczas spotkania z Hillary Clinton siedząc z szeroko rozstawionymi nogami (gest co najmniej niegrzeczny w towarzystwie kobiety), oraz tworząc tzw. wieżyczkę z palców (pewność siebie).

Głęboki ukłon prez. Obamy podczas przywitania cesarza Akihito w 2009 r. wywołał zupełnie odmienne reakcje w Japonii i za Atlantykiem. Japończycy chwalili Obamę za okazanie szacunku znacznie starszemu cesarzowi Japonii. Wg. tych Amerykanów, którzy skrytykowali zbyt głęboki ich zdaniem ukłon prezydenta Obamy powinien on witać się z głowami obcych państw wyprostowany.

Ukłon prezydenta Obamy wraz z uściskiem dłoni wygląda dosyć nieporadnie, być może dlatego na twarzy Akihito pojawił się uśmiech. Jednakże ich spotkanie w r. 2014 wyglądało zgoła inaczej, z uściskiem dłoni i płytkim już tylko ukłonem amerykańskiego prezydenta, ale znów niezgrabnym uściskiem palców cesarzowej Michiko.