Co mają lisy wspólnego z popularną japońską potrawą udon? Niby nic, ale… W Tokio wciąż ciepła, jesienna pogoda, podczas gdy na Hokkaido pada już śnieg. W mieście Kitami znajduje się sanktuarium rudych lisów zwanych ezo lub też kita-kitsune. Śnieg widać ma pozytywny wpływ na ich nastrój. W japońskiej mitologii kitsune były stworzeniami obdarzonymi inteligencją, magicznymi mocami i długim życiem, w religii shinto natomiast pośród niezliczonej ilości bóstw zajmują jedną za ważniejszych pozycji.
Właściciel rancza wraz ze swoimi podopiecznymi
Wiele chramów shinto poświęconych jest kitsune (inari) i można w nich często napotkać posągi lisów w uroczych czerwonych fartuszkach, które mają wskazywać na ich atrybuty boskości. Jednym z najsłynniejszych chramów shinto poświęconych kitsune jest Toyokawa Inari.
Toyokawa Inari
Na jego terenie znajdują się tysiące posągów tych zwierząt. Ich funkcją jest m.in. ochrona przed złymi mocami wyznawców tej religii odwiedzających świątynie, w zamian za co pozostawiają oni czasami przy posągach ulubioną potrawę kitsune. Nie, nie jest to kurczak z rożna, a abura-age – smażone na głębokim tłuszczu tofu. A udon? Jedną z najbardziej popularnych wśród Japończyków potrawą z makaronem jest kitsune udon. Jednym zaś z jej składników jest oczywiście abura-age. Jest to zarazem jedno z tych dań, które spożywane są przez Japończyków na poprawę humoru.
W okresie panowania koreańskiej dynastii Yi (Joseon, 1392-1897) w pałacu królewskim pracowało kilkaset gungnyeo – żeńskiej służby pałacowej. Gungnyeo nie tylko nie mogły wychodzić za mąż, ale nawet opuszczać terenów pałacowych. Z tego powodu powszechnym zjawiskiem wśród nich stała się miłość lesbijska, zwana taesik. Panujący w pierwszej połowie XV w. król Sejong, dziś powszechnie uznawany za jednego z największych królów w historii Korei, nakazał wymierzyć 70, później tą liczbę podniósł do 100, uderzeń pałką każdej kobiecie przyłapanej na miłości lesbijskiej. Pomimo tego praktyka lesbijstwa pozostała powszechna. Przyłapana na seksie ze służącą o imieniu So Ssang księżniczka Pong została pozbawiona tytułu, a jej kochankę stracono.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)
Wczorajszy wpis o oczach i rzęsach wymaga myślę dopowiedzenia. Skąd się właściwie wzięła u Japończyków i Koreańczyków moda na podwójną powiekę, długie rzęsy i w ogóle odmienny od naturalnego wygląd oczu. Po pierwszej wojnie światowej młode Japonki pod wpływem mody zachodniej zaczęły zrzucać tradycyjne kimona i publicznie pokazywać się w zachodnich ubiorach. Określano je terminem „moga” od słów „modern girl” („nowoczesna dziewczyna”, w mniejszym stopniu młodzi mężczyźni „mobo”, „modern boy”). W Japonii kwitła kultura konsumpcyjna i moda na towary importowane, a mechanizacja i rozwój przemysłu sprzyjały awansowi społecznemu kobiet.
Wielu Japończykom o skrajnie zachowawczych poglądach nie spodobały się pierwsze próby emancypacji młodych kobiet, a naciski społeczne spowodowały, że te „frywolne”, jak mówiono, obyczaje zostały stłumione i zanikły na początku lat 30. ubiegłego stulecia. W trakcie wojny chińsko-japońskiej (1937-1945) oraz II wojny światowej od kobiet ponownie wymagano skromności i poświęcenia dla rodziny i narodu. Kult tradycji panował do lat 50. i wtedy pojawiła się Ona i nigdy już nic nie było takie jak wcześniej.
Tokio, Ginza, 1935, tradycja i nowoczesność. W tle na rowerze nowoczesna fryzura i marynarka młodego mężczyzny. (📷 Marooka Kouji)„Rzymskie wakacje”
Film „Rzymskie wakacje” z 1953 roku to romantyczna komedia, w której grana przez Audrey Hepburn księżniczka Anna sfrustrowana ograniczeniami narzuconymi jej przez życie wymyka się z ambasady swojego kraju w Rzymie, po czym zostaje odnaleziona przez reportera Joe Bradleya (w tej roli Gregory Peck). Film nie okazał się hitem w Ameryce, ale Japonia straciła głowę dla 24-letniej brytyjskiej aktorki, a moda na „moga” powróciła ze zdwojoną siłą.
„Rzymskie wakacje”
Scena, w trakcie której księżniczka Anna w akcie buntu postanawia ściąć swoje piękne, długie włosy szczególnie mocno współbrzmiała z potrzebą sprzeciwu i uwolnienia się Japonek od narzuconych im przez stulecia sztywnych, feudalnych zasad. Jej popularność niemalże w cień odsunęła inną gwiazdę Hollywood – Marylin Monroe, a młode Tokijki masowo zaczęły nosić fryzury i odzież à la Audrey Hepburn. Monroe była aż i tylko gwiazdą z dalekiego kraju, ale to grana przez Hepburn księżniczka Anna nie tylko swoimi manierami, kulturą osobistą i skromnością, ale nawet elegancją i wyglądem zewnętrznym nie aż tak bardzo różniła się od Japonek, przez co niemal natychmiast przechwyciły one sygnał do buntu. Po dziś dzień Hepburn pozostaje ulubioną aktorką Japończyków.
Choć pierwsze kroki w zabiegach korekty powiek Japończycy stawiali już na początku XX wieku, wg wielu japońskich historyków to właśnie ich wyjątkowa sympatia dla brytyjskiej aktorki (nieco odmienne zdanie maja w tej kwestii Koreańczycy, dla których niemalże każde niepożądane w ich kraju zjawisko to efekt amerykańskiego, japońskiego lub chińskiego imperializmu) znamionuje początek fascynacji Japończyków, a następnie Koreańczyków odmienną estetyką oczu.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)
Znajomy Koreańczyk (55 l., wyraził zgodę na zamieszczenie 📷☝️) przesłał mi dzisiaj swoją fotografię wykonaną po zabiegu plastyki powieki górnej. Nieco mnie przeraziła, gdyż nie zdawałem sobie sprawy, że wymagało to użycia szwów chirurgicznych na powiekach. Przed przyjazdem do Korei nie miałem bladego pojęcia o tej różnicy w budowie anatomicznej oka pomiędzy Europejczykami, a Azjatami.
Zapewne nawet bym jej nie dostrzegł, gdybym nie usłyszał od Koreańczyków o dyskomforcie, jaki sprawia im ta „wada” kosmetyczna, „defekt” w urodzie. Wtedy jeszcze, 20 lat temu zabieg zmieniający wygląd powiek był popularny wśród kobiet, z czasem dołączyli do nich młodzi mężczyźni, a dziś już wielu Koreańczyków marzy o „podwójnej powiece”. Młodsi ludzie jeszcze potrafią przyznać, że pragną poprawić swój wygląd, starsi, zwłaszcza mężczyźni, w tym mój znajomy zapewniają, że zabieg jest niezbędny z przyczyn zdrowotnych. Od jakiejś dekady mamy więc wśród koreańskich mężczyzn epidemię „chorób oczu”.
Gdyby to były tylko powieki. Kilka tygodni temu w niewielkiej grupie kobiet popełniłem straszliwe faux pas. Mianowicie wspomniałem o swojej tego dnia pierwszej w życiu wizycie u okulisty i zapisanych mi przez lekarza kroplach do oczu. Niby nic szczególnego, ale zupełnie nierozważnie dodałem, że długie rzęsy utrudniają mi wkraplanie płynu do oczu. Nastąpiła cisza, kilka par oczu wlepionych we mnie, przygryzione wargi u jednych, otwarte usta u innych, ściągnięte brwi, jakbym właśnie przyznał się do popełnienia straszliwej zbrodni. Obserwacja mimiki twarzy pań zajęła mi kilka sekund zanim w końcu załapałem w czym rzecz. Wspomniałem tylko o problemie z kroplami, dla nich zabrzmiało to niczym przechwałka o anatomicznej wyższości. Ostatecznie skończyło się na żartach, ale podczas rozmów z Azjatami czasami lepiej nie poruszać tematu rzęs.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)
Koreańskie bazary nie przestają mnie urzekać, a to z racji nie tylko różnorodności owoców, warzyw, grzybów i gotowych dań ulicznych na nich sprzedawanych, ale również, a może zwłaszcza charakterystycznych zachowań i zwyczajów ludzi tam handlujących oraz ich klientów. Temu właśnie poświęciłem mój drugi materiał filmowy, który pojawił się przed chwilą na kanale YouTube i zapraszam tych Państwa, których może on zainteresować do obejrzenia. Poruszam na nim kilkanaście różnych tematów, w tym przyczynę dla której Koreańczycy, nawet starsi wiekiem farbują włosy, dlaczego produkty rolne nie są zprzedawane na kilogramy oraz jak bardzo różnią się od tych nam znanych z Polski i Europy interakcje pomiędzy sprzedawcą a klientem.
Jest luty 1944 roku. Jeep Eda Downeya, amerykańskiego żołnierza stacjonującego w Nowej Gwinei zepsuł się gdzieś na drodze w gęstej dżungli porastającej Nową Gwineę. Zerka pod maskę, ale odchodzi od samochodu, aby zbadać źródło hałasu dochodzącego z głębi lasu. Na dnie okopu znajduje małą suczkę rasy Yorkshire terier. Zabiera ją ze sobą do bazy, gdzie pies trafia w ręce kaprala Billa Wynne z Cleveland. Ponieważ zwierzę nie rozumiało poleceń w j. angielskim, sądzono, że zgubił się lub został pozostawiony w okopach przez żołnierzy japońskich, jednakże nie potrafił on również zrozumieć komend wydawanych przez japońskich jeńców wojennych z pobliskiego obozu jenieckiego. Tajemnica yorka do dziś nie została wyjaśniona.
Kapral Wynne ze swoim yorkiem
Przez kolejne kilkanaście miesięcy Smoky, gdyż takie otrzymała imię, towarzyszy kapralowi Wynne i amerykańskim żołnierzom w walkach z Japończykami. Dżungle pełne są również innych agresorów – kleszczy i dokuczliwych owadów, Smoky każdego więc dnia dostawał kąpiel w hełmie Billa, który służył za wannę. Pies polubił żołnierskie jedzenie.
Kilka miesięcy później u kaprala Wynne zdiagnozowano przenoszoną przez komary Dengę i wraz ze Smoky trafił do szpitala polowego w Nadzab. Tam pielęgniarki odkryły, że przyjazny i sympatyczny zwierzak ma pozytywny wpływ na samopoczucie rannych, zmęczonych wojną i tęskniących za domem żołnierzy, każdego dnia zabierały go więc ze sobą na obchód. Przez niektórych Smoky uznawany jest dziś za pierwszego psa terapeutę. Przez kolejne kilkanaście miesięcy Smoky u boku swojego pana brała udział w wielu operacjach wojskowych, m.in. w kilkunastu działaniach poszukiwawczych zaginionych w akcji, przeżyła też kilkadziesiąt bombardowań. Na Filipinach przenosząc przewód telegraficzny przez długą na 21 metrów rurę Smoky pomógł wojskom inżynieryjnym przy budowie bazy lotniczej w Luzon (📷).
Kapral Wayne nauczył swojego czworonoga wielu sztuczek i w wolnych chwilach zabierał go do szpitali, aby tam zabawiał rannych żołnierzy. Problem pojawił się 1 listopada 1945 roku, kiedy szwadron Billa otrzymał rozkaz powrotu do Ameryki. Smoky nie był psem służbowym i nie mógł wraz z żołnierzami wejść na pokład okrętu.
Przemycony przez nich w walizce do przechowywania tlenu (📷) bezpiecznie dotarł do Ameryki. Po wojnie wielu żołnierzy przemycało w podobny sposób swoje zwierzęta, w tym znalezione w dżunglach lub kupione od tubylców małpy. W Cleveland Smoky nadal pracowała jako pies terapeutyczny zabawiając ludzi w szpitalach dla weteranów, szkołach, sierocińcach i domach opieki. Odszeła nagłe we śnie w lutym 1957 roku podczas pobytu Billa w pracy. W 2005 roku w Lakewood stanął pomnik upamiętniający dzielnego czworonoga.
Miłość kaprala Billa Wynne’a do yorków okazała się trwała
Izolacja Japonii zakończyła w roku 1853, a wraz z otwarciem się kraju na świat zaczęli pojawiać się na Wyspach obcokrajowcy. W takiej sytuacji nie mogło zabraknąć wzajemnej fascynacji podróżujących po kraju mieszkańców Zachodu oraz Japonek. Pierwsze małżeństwa Europejczyków z autochtonkami zostały zawarte kilka stuleci wcześniej, jednakże dopiero w XIX wieku pojawiła się fotografia i pierwsze mieszane pary na nich uwiecznione. Urodzony w Grecji Hearn pojawił się w Japonii w roku 1890 w roli korespondenta prasowego, wkrótce pojął za żoną Koizumo Setsuko, córkę samuraja, przyjął jej nazwisko oraz japońskie obywatelstwo. Para doczekała się czwórki dzieci.
John i Tone Milne
Geolog i wynalazca sejsmografu John Milne wraz z żoną Tone na werandzie ich domu na Isle of Wight. Milne pod koniec lat 70. XIX w. został zatrudniony przez rząd japoński. W Japonii poznał przyszłą żonę, Tone Horikawę. Para ostatecznie przeniosła się na wyspę Wight, gdzie założyli laboratorium.
O-Tsuyu
O-Tsuyu, japońska żona Henriego Heuskena, amerykańskiego tłumacza holenderskiego pochodzenia zamordowanego w 1861 roku przez sprzeciwiającego się obecności obcokrajowców w Japonii ronina.
Thomas Blake Glover i Yamamura Tsuru
W latach siedemdziesiątych XIX wieku Thomas Blake Glover, szkocki przemysłowiec poślubił Yamamurę Tsuru, byłą żonę samuraja, która w wieku 17 lat została zmuszona do rozwodu z powodu różnic politycznych pomiędzy rodzinami małżonków. Małżeństwo Glovera z córką samuraja miało zainspirować Giacomo Pucciniego do napisania opery Madame Butterfly, gdzie Tsuru była pierwowzorem postaci Cio-cio-san. Pseudonim żony Glovera brzmiał „Ochô-san”, od motywu motyla na jej kimonie. Para doczekała się trójki dzieci, a ich małżeństwo przerwała dopiero śmierć Tsuru w 1899 roku.
Helen Gladys Emery i Gunjiro Aoki
W marcu 1909 r. Gunjiro Aoki poślubił Helen Gladys Emery. Para salwowała się ucieczką z Kalifornii, gdzie mieszane małżeństwa były zakazane do stanu Waszyngton i wzięła ślub w kościele parafialnym pw. Świętej Trójcy w Seattle.
„Pijaństwo”, Utamaro Kitagawa (1753-1806). Młoda kobieta z czarką sakazuki w ręce jest zbyt pijana, aby zwrócić uwagę na niedbale założone kimono
Parę słów o sake. Dziś picie alkoholu w pracy może skończyć się przykrymi konsekwencjami, ale w okresie Edo piło się przez cały dzień. Zalecano czarkę (sakazuki lub ochoko) sake rano, przed wyjściem do pracy, w południe do obiadu i podczas kąpieli w łaźni. Piło się alkohol po przyjściu do domu, oraz przed snem. Picie przez nieletnich zostało prawnie w Japonii zakazane dopiero w roku 1922, a do tego czasu nie było limitu wieku. Ponieważ picie było powszechne, na ulicach często dochodziło do kłótni i burd. Al-hara (jap. alcohol harrasment, czyli dokuczanie pod wpływem alkoholu) już wtedy było problemem społecznym.
„Miłość do sake”, Utagawa Kuniyoshi (1798-1861). Kobieta w ręce trzyma ochoko z mirin, żółtą sake o słodszym smaku, popularną wśród kobiet w okresie Edo. Dziś mirin używa się jako kuchennej przyprawy).
Alkohol popijali również tragarze noszący palankiny (odpowiednik dzisiejszych taksówek) oraz woźnicy przewożący towary. „Picie alkoholu sprzyja lokalnej gospodarce”, mówiono. Już wtedy posługiwano się tak wciąż popularnymi w Japonii i Korei wymówkami usprawiedliwiającymi pijaństwo.
Palankin, koniec wieku XIX
Ponieważ często z tego powodu dochodziło do wypadków, również śmiertelnych, gdyż na górzystym terenie miasta pędzący w dół powóz potrafił zmiażdżyć przechodniów, rząd Tokugawów wprowadził karę śmierci i przepadek mienia za spowodowanie wypadku drogowego z ofiarami śmiertelnymi.
Ilustracja z roku ok. 1700. Dziewczynka kupuje alkohol w sklepie monopolowym. W lewym górnym narożniku zawieszona jest wiązka gałązek cedru, zwana sakabayashi – szyld sklepu monopolowego.
Niewielu jednak powstrzymywało to od picia sake. Organizowano zawody w konsumpcji alkoholu, w których brały udział również kobiety. Zawartość alkoholu w sake w okresie Edo była o połowę mniejsza niż obecnie. Dziś wynosi około 16%, w okresie Edo wynosiła ok. 8%. Alkohole sprzedawano w ceramicznych pojemnikach zwanych tokkuri. Były one jednak własnością sklepu monopolowego, należało je więc zwrócić.
Tokkuri
Każde tokkuri posiadało nazwę sklepu oraz znak towarowy. Dziś tokkuri służą głównie do nalewania sake. Wiele sklepów oferowało możliwość picia alkoholu na miejscu, z czasem dodając przekąski w postaci grillowanego tofu. Wystawiane przed sklepem tofu było sprzedawane po okazyjnej cenie, ale wyłącznie przy zakupie sake. Konsumpcję alkoholu przy sklepie zwano „izake”. W ten sposób w okresie Edo narodziły się słynne „izakaya” (początkowo „izakeya”), bary oferujące izake – przekąski i napoje alkoholowe. Pierwsze izakaya ze względu na wysoki koszt oświetlenia otwierano już wcześnie rano i działały przez cały dzień.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube, X (d. Twitter) i Facebooku.
Przesuwane okna i drzwi shoji są powszechnie znane, nie są natomiast schody shoji. Do czego służyły stopnie pokryte papierowym ekranem? Umożliwiały dźganie włóczniami nóg intruzów nieopatrznie zapuszczających się do środka budynku. Buddyjska świątynia Myoryuji w Kanazawa, znana dzisiaj zwłaszcza pod nazwą świątynia Ninja, w której znajdują się te wymyślne schody jest naszpikowana licznymi pułapkami czyhającymi na wrogów. Ta wyjątkowa warownia stworzona została w XVII wieku z myślą o stawieniu oporu rządzącemu w owym czasie Japonią siogunatowi Tokugawów (1603-1867).
Ponieważ siogunowie wprowadzili wiele ograniczeń w konstrukcji nowych budynków, uniemożliwiając tym samym powstawanie zamków i fortec, które mogłyby zagrozić ich panowaniu, pan feudalny Maeda Toshitsune postanowił przy niepozornym wyglądzie świątyni wprowadzić liczne umocnienia w jej wnętrzu: drzwi imitujące szafy i prowadzące do pułapek, ukryte klatki schodowe i pokoje, wizjery, niskie sufity i wąskie przejścia utrudniające korzystanie z długiej broni oraz jak w Panu Samochodziku i Templariuszach tajne przejście z wejściem w studni, zapadnie oraz zatrzaskujące się drzwi uniemożliwiające opuszczenie pomieszczeń.
Maksymalna liczba kondygnacji w nowych budynkach nie mogła przekroczyć trzech, konstruktorzy Ninja-dera, których nazwiska pozostają do dziś nieznane dwa dodatkowe piętra ukryli więc pośród zaplanowanego chaosu wnętrza świątyni. Do 23 pokojów prowadzi aż 29 klatek schodowych.
Aktorzy Brad Pitt (Burapi, jak mówią Japończycy), Hiroyuki Sanada (Sanada-san), Aaron Taylor-Johnson i reżyser David Leitch z żoną w ramach promocji filmu Bullet Train, którego akcja rozgrywa się w Japonii wskoczyli wczoraj do Shinkansenu z Tokio do Kioto. Uderza różnica w zachowaniach niewerbalnych widocznych osób. Amerykanie i Brytyjczyk na luzie, pełni wigoru, wszyscy ekspresywnie gestykulują. Sanada-san skromny, nieco sztywny, kłania się pasażerom, ręce blisko ciała. Ekspresyjne ruchy wyróżniać mogą człowieka z grupy, a każdy tutaj musi się dopasować, zlewać z otoczeniem.
Dwójka japońskich pasażerów obserwująca ten zabawny korowód kłania się wyłącznie japońskiemu aktorowi, cudzoziemcom machają rękoma. Kobieta kłania się aż trzykrotnie, za każdym razem w geście uległości mocniej przekręca głowę w prawo odsłaniając w ten sposób wrażliwy odcinek szyi. Niektórym Japończykom (i Koreańczykom) łatwo przychodzi przełączanie się z jednego trybu w drugi, innym trudniej, jeszcze inni robią to zupełnie nieporadnie, zapominają o manierach i zbytnio się spoufalają.