Człowiek tworzy kulturę, a ona kształtuje człowieka. Wszyscy więc w jakimś stopniu jesteśmy wytworem naszych kultur, ale wbrew temu co się powszechnie uważa, nie tylko norm i innych standardów w nich obowiązujących, ale także naszej umiejętności adaptacji do nich i radzenia sobie z nimi na swój własny sposób, czasami lepiej, czasami gorzej. Jest to proces nieustanny i wraz z tymi zasadami kształtujący nasz indywidualny i kolektywny charakter. Normy konfucjańskie, czy te toksyczne i dysfunkcjonalne, których zawsze było wiele, czy też te dobroczynne i sprawiedliwe, również wymuszały na Azjatach adaptację do nich w formie zachowań, wyborów lub form relacji.
Kobiety w okresie Joseon były zmuszone do ukrywania twarzy przed wzrokiem obcych mężczyzn. W rejonie Pyongyang nosiły w tym celu kapelusze satkat, podczas gdy na południu peleryny jang-ot. Pod koniec wieku XIX zamiast niewygodnych i poniżających satkat i jang-ot kobiety zaczęły używać czarne parasolki
Nawet wiele neutralnych lub pozytywnych zachowań współczesnych ludzi ma swoje źródło w adaptacji do toksycznych norm i zasad obowiązujących w dawnych czasach. Weźmy dla przykładu tradycyjną zabawę koreańskich kobiet zwaną neolttwigi (널뛰기). Jej pochodzenie nie jest jasne, ale przyjmuje się, że kobiety, które w okresie dynastii Joseon (1392-1897) wiodły pół-zniewolone życie, a ich mobilność ograniczona była przez większą część dnia (w zależności od pozycji społecznej) do murów własnej posesji wymyśliły ją po to, aby mogły zaspokoić swoją naturalną ciekawość i podglądać świat poza murami, a także śledzić w ten sposób wychodzących z domu mężczyzn (pomimo tego, że zazdrość u kobiet, od których w przeciwieństwie do mężczyzn wymagano monogami, była prawnie zakazana i karana). Adaptacja jest więc również związana z kreatywnością. Z czasem neolttwigi rozwinęło się w formę zabawy towarzyskiej. Dziewczynki i panie w niej uczestniczące, zwłaszcza te mniej doświadczone lub mniej utalentowane, dla bezpieczeństwa trzymały się zawieszonego poziomo sznura do suszenia bielizny, a czasami, aby zapobiec utracie przez deskę równowagi, pośrodku stawała trzecia z nich. Zwycięzcą zostawała ta osoba, która skoczyła wyżej lub dłużej utrzymała się na desce.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)
Pierwszy konkurs piękności, zwany Miss Siam, rząd Tajlandii zorganizował w roku 1934 z okazji 2 rocznicy uchwalenia tajskiej konstytucji. Do konkursu na najpiękniejszą Tajkę przystąpiło 50 kobiet wybranych w poszczególnych prowincjach przez gubernatorów. Przed wysłaniem pań do stolicy mieli oni obowiązek zapoznać je z podstawami savoir-vivre, elegancji i gracji. Turystyka zaczęła rozwijać się w Tajlandii dopiero w latach 60. XX wieku, ze względu więc na brak miejsc w nielicznych stołecznych hotelach, dziewczyny zakwaterowano w domach znajomych i członków rodziny.
Kanya Thiansawang, pierwsza Miss Syjamu (Tajlandii)
Późnym wieczorem 12 grudnia 1934 roku 21-letnia panna Kanya Thiansawang została pierwszą Miss Syjamu. W nagrodę otrzymała wykonaną ze srebra koronę. Jakiś czas później Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poprosiło ją o przekazanie korony zmagającemu się z problemami finansowymi rządowi, symbol konkursu piękności zaginął jednak podczas pożaru domu. Rok później Miss Syjamu została zaledwie 14-letnia Wani Laohakiat, która na pierwsze strony gazet trafiła ponownie 86 lat później, w roku 2021. Miss z roku 1935 zmarła trzy miesiące temu w wieku 102 lat.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)
Wani Laohakiat Wongdeuan Bhumirat, Miss Syjamu z roku 1936 Rok1938. Phitsamai Chotiwut, ostatnia Miss Syjamu. Królestwo Syjamu rok później zmieniło nazwę na Tajlandia Pierwsze wybory Miss Polonii odbyły się w roku 1929. Królową piękności została 21-letnia Władysława Kostakówna(zm. 2001)
Toshiro Mifune w swoim filmowym debiucie, Śladach na śniegu. Uniesione brwi otwierają szerzej oczy. Sygnał wskazujący na zaskoczenie, zainteresowanie. Aktor popija wolno sake bez spoglądania na sakazuki (czarkę na sake). Jego oczy najprawdopodobniej spoglądają na piękną kobietę.
Nasze twarze demonstrują nieskończoną liczbę ekspresji, z których wiele, mniej lub bardziej poprawnie, potrafimy intuicyjnie odczytywać i interpretować. Wyrażają one, często w kombinacji z gestami i innymi ruchami ciała, nasze intencje i cele społeczne. (V. Toshiro Mifune) Na odczytywanie niektórych jesteśmy zaprogramowani, innych uczymy się w dzieciństwie (większość z nas, gdyż osoby dotknięte społeczno-emocjonalną agnozją nie potrafią dobrze lub wcale odczytywać ekspresji mimicznych na twarzach innych ludzi). Japończycy i Koreańczycy ze względu na mniejsze zaangażowanie werbalne w codziennych interakcjach, przywiązują większą wagę do mimiki twarzy, ale zarazem częściej starają się ukryć prawdziwe intencje, potrzeby i emocje za kamienną twarzą, z której trudniej cokolwiek wyczytać.
Brwi Mifune uniesione w górę to zaskoczenie otrzymaną korespondencją i zainteresowanie jej treścią. Nagłe ściągnięcie brwii wraz z opuszczoną głową wskazują na niezadowolenie
Znaczna część ekspresji mimicznych Japończyków i Koreańczyków nie różni się od naszych. Badania wskazują, że Japończycy i Koreańczycy częściej od nas odczytują ekspresje skupiając swój wzrok na oczach rozmówców, a konkretnie ruchach mięśni czoła i wokół oczu. Mieszkańcy obu krajów wierzą, że m.in.. dzięki temu potrafią doskonale odczytywać intencje i emocje innych ludzi, co jest dalekie od prawdy, ale niewątpliwie są bardziej wrażliwi na sygnały wysyłane przez tę część twarzy innych ludzi. Wrażliwi, gdyż odczytywanie ich nie odbywa się zazwyczaj refleksyjnie, a na poziomie intuicyjnym, tzn. ekspresje mimiczne twarzy i inne sygnały ciała innej osoby odczytywane i interpretowane są na poziomie podświadomym ich mózgu, który wywołuje w nich w reakcji na te sygnały określone emocje i dopiero na podstawie odczuwanych emocji, często bardzo subtelnych, oceniają stan emocjonalny lub intencje drugiego człowieka.
Intuicyjnie poznajemy, że Mifune jest w tej scenie rozmarzony, rozanielony. Skąd wiemy, że nie jest po prostu senny? Zmarszczone czoło i uniesione w górę brwi.Brwi w pozycji neutralbej, oczy zamknięte. Śpi jak niemowlak? Nie, gdyż człowiek zrelaksowany oddycha przeponą, a tutaj wyraźnie unosi się klatka piersiowa.
Skomplikowany system o ograniczonej skuteczności. Koreańczycy zwą go nunchi, Japończycy mają kilka określeń, z których najbardziej powszechne to kuuki wo yomu (czytanie atmosfery). Aby jeszcze bardziej rzecz skomplikować, dodam, że w dużej mierze odpowiadają za zachowania konformistyczne ludzi.
Brwi ściągnięte w dół (osłaniają oczy), rozszerzone nozdrza (przepłynie więcej powietrza), oddech klatką piersiową, grymas rozciągający usta i odsłaniający dolne zęby, łokcie oddalone od tułowia (wizualnie powiększa ciało). Mifune jest żądny krwi.Ta kobieta postanowiła zapalić inhalator nikotyny w najdalszym zakątku parkingu. W Korei Południowej wciąż wyłącznie mężczyźni mogą swobodnie oddawać się nałogowi palenia.Typowy widok na ulicach Seulu. Kobiety z papierosem w ręce chowają się w najdalszych lub najciemniejszych zakątkach parkingu, budynku, ulicy lub osiedla, odwrócone tyłem, żeby uniknąć groźnych spojrzeń niezadowolonych osób
Siła spojrzenia ma tak silne na nich oddziaływanie, że wiele zachowań Azjatów, które możemy zaobserwować w sytuacjach społecznych jest właśnie ich wynikiem: od noszenia maseczek, po palenie papierosów.
Konfrontacja i eskalacja konfliktu Wzrok skierowany w innym kierunku, zwłaszcza w dół, zazwyczaj świadczy o deeskalacji sytuacji konfliktowej, gdyż stawia taką osobę w pozycji wrażliwej, odsłoniętej na atak
Kilka dni temu byłem świadkiem małej scysji na ulicy. Mężczyzna wycofując swój samochód niemalże uderzył nim przechodnia, który w złości rzucił obelgę w kierunku pojazdu. Kierowca wysiadł, złożył ręce na piersiach i przeprosił ukłonem. Przechodzień z otwartymi ustami wpatrywał się groźnie w winowajcę, w złości wyrzucił z siebie kilka słów, po czym zamknął usta, odwrócił się i odszedł. Co ma zamknięcie ust wspólnego z deeskalacją konfliktu? Niższe zapotrzebowanie na tlen, które zwiększa się, jeśli jesteśmy gotowi na walkę lub kłótnię.
Wzrost napięcia Deeskalacja napięcia
Materiał filmowy można obejrzeć na moim koncie na X. 👇
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)
Nasze twarze demonstrują nieskończoną liczbę ekspresji, z których wiele, mniej lub bardziej poprawnie, potrafimy intuicyjnie odczytywać i interpretować. Wyrażają one, często w kombinacji z gestami i innymi ruchami ciała, nasze intencje i cele społeczne. (📽 Toshiro Mifune) 1/x pic.twitter.com/nYE910BGM4
Media światowe poświęciły wiele uwagi pełnej zachwytu reakcji uszczęśliwionych dziewczyn z koreańskiej grupy popowej Blackpink na dźwięk własnych imion wymienionych w przemówieniu przez Króla Karola III. Dla jednych reakcja czarująca, dla innych przesadzona, biorąc pod uwagę fakt, że wiek każdej z dziewczyn (kobiet), pomimo młodzieńczego wyglądu, powoli dobiega 30. Inni dodają, że nasze własne imiona brzmią szczególnie słodko i przyjemnie w naszych uszach, co jednak jest tylko częściowo zgodne z prawdą. Kilka obszarów lewej półkuli naszego mózgu faktycznie wykazuje większą aktywność na dźwięk naszych własnych imion, ale czy reakcja jest pozytywna, czy negatywna wiele zależy od kontekstu.
Richard Chamberlain w roli pilota Anjin-sana
W kultowym serialu Szogun z roku 1980, strażnik więzienia zamku w Osace każdego dnia wywoływał kilku więźniów skazanych na śmierć przez ukrzyżowanie i każdy z nich, pomimo tego, że wiedzieli jaki czeka ich los, reagował na dźwięk swojego imienia w ten sam sposób – zmrożeniem. Jest to jeden z trzech mechanizmów obronnych – walki, ucieczki lub zmrożenie – w reakcji na ostry stres i zagrożenie życia. W tym przypadku strażnik jest postrzegany jako niebezpieczny drapieżnik.
Reakcja Jisoo po usłyszniu swojego imienia
Często jednak, jak w przypadku Jisoo, mózg potrzebuje chwilki, żeby zorientować się, czy wyróżnienie nas imieniem niesie pozytywne czy negatywne implikacje i przez chwilkę poszukuje dodatkowych informacji, żeby odpowiednio zareagować.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)
Materiał filmowy można obejrzeć na moim koncie na X. 👇
Media światowe poświęciły wiele uwagi pełnej zachwytu reakcji uszczęśliwionych dziewczyn z koreańskiej grupy popowej Blackpink na dźwięk własnych imion wymienionych w przemówieniu przez króla Karola III (📽). Dla jednych reakcja czarująca, dla innych przesadzona, biorąc pod 1/6 pic.twitter.com/Yr6TbRYSzi
Obraz japońskich gejsz znany jest dziś już chyba każdemu. W jaki sposób trafiły do świadomości zbiorowej mieszkańców Zachodu? Pierwsze gejsze (geiko) pojawiły się w japońskich domach uciech w latach 30. XVIII wieku. Ich rolą było zabawiać klientów czekających na swoją kurtyzanę. Dziś kojarzone są wyłącznie z kobietami, ale pierwotnie termin gejsza był używany w odniesieniu do artystów obu płci.
Pocztówka z wizerunkiem słynnej w latach 20. XX wieku gejszy Tomigiku
W roku 1853 pod wpływem nacisków zewnętrznych Japonia otwarła się na świat, a na Wyspach pojawili się pierwsi turyści, biznesmani oraz dyplomaci, których niezmiernie zainteresowały tak bardzo odmienne zachowania i sposób bycia japońskich kobiet. Do domu powracali nie tylko z licznymi relacjami na ich temat, ale również pamiątkami, a wśród nich popularnymi w owym czasie pocztówkami z wizerunkiem geiko i maiko (uczennice na gejsze).
Widokówka z dwoma maiko
W Europie gejsze pojawiły się na Wystawie Światowej w Paryżu w roku 1867 oraz w Wiedniu 6 lat później. W stolicy Francji obsługiwały klientów herbaciarni, w Wiedniu można je było zobaczyć w japońskim ogrodzie i pawilonie. Wiedeńczykom przypadły do gustu figurki gejsz przywiezione przez Japończyków i to one stały się katalizatorem popularności gejsz w całej Europie. W 1896 roku na deskach nieistniejącego już dziś Daly’s Theatre wystawiono pierwszą sztukę o gejszach, która cieszyła się popularnością widzów całej Europy aż do końca lat 30. XX wieku.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)
Figurki gejsz pokazane Austriakom podczas Wystawy Światowej w roku 1873 w pawilonie japońskim Afisz do musicalu „Gejsza” Pawilon japoński podczas wystawy światowej w roku 1873
Wraz ze zmianą pór roku zmienił się również asortyment produktów na naszym targowisku warzywno-owocowym. Najpopularniejsze owoce w okresie jesiennym w Korei to lokalne persymony w kilku odmianach, pochodzące z wyspy Czedżu mandarynki (z importowanych cytrusów mamy tylko cytryny, a pomarańcze zaledwie przez kilka tygodni w roku), okrągłe koreańskie gruszki (nigdy nie spotkałem się w Korei z gruszkami odmiany europejskiej), popularne tutaj ogromne, zielone japońskie winogrona zwane Shine Muscat, oraz jadalne kasztany.
Owoców w Korei nie kupujemy na wagę, a na tacki, miseczki, pęczki, kiście itd., co znacznie utrudnia porównywanie cen pomiędzy straganami. Przykładowe ceny: 3 duże lub 4 mniejsze jabłka 10 tys. won (30 zł), 6 twardych persymon w tej samej cenie, miseczka koreańskich mandarynek (ok. 13 sztuk) to wydatek o połowę mniejszy. Warzywa z wyjątkiem imbiru i kilku innych również sprzedawane są w ilościach już przygotowanych przez sprzedawcę. Stałym klientom niektórzy handlowcy dorzucą coś czasami za darmo do zakupionych towarów. Kilka tygodni temu wraz z epidemią grypy do łaski w Korei powróciły maseczki. Może i dobrze, gdyż niestety ponad 2-letnia pandemia nie zmieniła przyzwyczajeń Koreańczyków i w dalszym ciągu kaszlą nie zasłaniając ust rękoma.
Kimjang, czyli tradycyjny proces przygotowywania kimchi
Jesień to sezon zbiorów kapusty i przygotowywania w domach narodowej potrawy Korei – kimchi. Na targowiskach nie może więc zabraknąć tego warzywa, czosnku oraz rzepy, z której również wyrabia się kimchi. Koreańczycy w spożyciu czosnku ustępują tylko Chińczykom, którzy jedzą go najwięcej. Nie jest za to szczególnie popularny w kuchni japońskiej. Aż do drugiej wojny światowej czosnek był w Japonii kojarzony z nielubianymi tam Koreańczykami. Nazywano ich pogardliwie „czosnkojadami”. Do dziś w niektórych japońskich prowincjach warzywo to jest postrzegane negatywnie.
Również japoński buddyzm oraz wywodzący się z tradycji buddyjskiej zen zniechęcały do jedzenia czosnku i cebuli. Japończycy zawsze byli tolerancyjni wobec wszelkich dźwięków wytwarzanych przez nasze ciała – bekania, siorbania, mlaskania itd., ale ciało ludzkie musiało być czyste i pozbawione zapachów, czosnek więc odrzucali, a z Koreańczyków stroili sobie drwiny. Moi gospodarze w porównaniu z Japończykami jedzą również znacznie więcej zielonych warzyw, które łatwo tutaj przez cały rok zakupić na targowiskach. Zarówno zielenina, jak i tradycyjne koreańskie słodycze kupowane są najchętniej przez ludzi starszych.
Stoisko z zielonymi warzywamiTradycyjne koreańskie słodycze hangwa. „100% bez cukru”
Księżna Walii w trakcie wczorajszego (22.11.2023) spotkania króla Karola III z prezydentem Korei Południowej Yoon Suk Yeolem okazała szacunek władcy Wielkiej Brytanii tradycyjnym gestem powitania wraz z radosnym uśmiechem rozjaśniającym zazwyczaj jej twarz. Dyg to dosyć skomplikowana figura, która wymaga zachowania prostej sylwetki i równowagi, w przeciwnym razie powitanie może wypaść nieporadnie. Księżna zachowała także kontakt wzrokowy z królem. Zasady kłaniania się w rodzinie królewskiej są dość skomplikowane i zależą od kontekstu oraz tego, kto jest obecny w trakcie spotkania. Dygnięcie wywodzi się z europejskiej tradycji dworskiej i nie jest częścią etykiety w Japonii.
Księżniczka Mako z wizytą w Katmandu
Pomimo tego dwie japońskie księżniczki – Kako, a zwłaszcza niezależna Mako (córki księcia Akishino, młodszego brata cesarza Naruhito) – zamiast ukłonu wykonują dyg podczas swoich podróży zagranicznych. W trakcie wizyty w stolicy Bhutanu, była już dziś księżniczka Mako pięknie dygnęła przed obliczem królewskiego majestatu (📷☝️). Ponownie oddała w ten sposób honory przed królem Bhutanu w trakcie inauguracji 3. Królewskiej Wystawy Kwiatów Bhutanu (📷👇).
Księżniczka Mako z wizytą w Katmandu
Podczas wizyty w Japonii, Maria, księżna koronna Dani, dygnęła przed cesarzową Masako, czym wyraźnie ją zaskoczyła, nieco skonfundowała, ale też rozbawiła, co jak widać pozytywnie wpłynęło na całą interakcję. Sama zresztą dwukrotnie pocałowała obu gości z Europy i to bez śladu dyskomfortu. Całowanie w policzek nie jest tradycyjnym przywitaniem w Japonii, ale jest już powszechnie stosowane podczas spotkań głów państw i pierwszych dam oraz członków rodzin cesarskich i królewskich.
Księżniczka Maria dygnęła przed cesarzową Masako Zakłopotana i rozbawiona cesarzowa Masako potrząsnęła głową, wyraźnie dając księżnej Marii do zrozumienia, że jej gest był zbyteczny.Chwilę wcześniej cesarzowa Masako złożyła pocalunki na policzkach księcia duńskiego Fryderyka oraz księżnej Marii
Materiał filmowy można obejrzeć na moim koncie na X.
Księżna Kate w trakcie wczorajszego spotkania króla Karola III z prezydentem Korei Południowej Yoon Suk Yeolem okazała szacunek władcy Wielkiej Brytanii tradycyjnym gestem powitania wraz z radosnym uśmiechem zazwyczaj rozjaśniającym jej twarz. Dyg to dosyć skomplikowana 1/6 pic.twitter.com/CyjwuDF0P1
Czy przeszkadza Państwu siorbanie podczas posiłku? Mlaskanie? W niektórych krajach Azji takie zachowanie przy stole nie jest niczym niestosownym. U wielu obcokrajowców mieszkających w Korei i Japonii te i inne fizjologiczne dźwięki są jednak przyczyną nieprzyjemnych doznań, czasami na tyle poważnych, że muszą się przed nimi zabezpieczać, choćby zatyczkami do uszu. Jak je tłumaczą Azjaci? Dlaczego Japończycy i Koreańczycy tak wiele czasu poświęcają na oglądanie programów kulinarnych? Czym są traumy kolektywne, w jaki sposób manifestują się u Japończyków i Koreańczyków i czy mogą być u nich przyczyną zaburzeń odżywiania? Dlaczego wg niektórych cudzoziemców żyjących w Azji w kontaktach z Azjatami nie warto być szczerym? Na te i inne pytania odpowiadam w moim nowym filmie na YouTube. Zapraszam.
Kiedy 10 grudnia 1922 roku Akademia Szwedzka wręczała Nagrodę Nobla z dziedziny fizyki, jej laureat, Albert Einstein… zwiedzał Kioto. „Wewnętrzny dziedziniec pałacowy należy do najwspanialszych dzieł architektury, jakie kiedykolwiek widziałem” – napisał w swoim pamiętniku po wizycie w dawnej stolicy Japonii. Do Kraju Kwitnącej Wiśni wraz z małżonką zawitali kilka tygodni wcześniej i była to ich jedyna podróż do tego kraju. Wg biografów noblisty, ze zmiennym szczęściem próbował on przystosować się do lokalnych zwyczajów.
Kobe. Pierwsze zdjęcie zaraz po zejściu na ląd.
Zauroczyły go Japonki, „stworzenia podobne do kwiatu” (złośliwi dodają, że miał słabość do kobiet), narzekał za to na niewygody związane z siedzeniem na podłodze oraz japońskie jedzenie, które mu nie służyło. „Biedne stworzenia” napisał empatyczny fizyk o serwowanych w restauracji pieczonych homarach. W jego opiniach na temat Japończyków można doszukać się sprzeczności: „Japończycy przemawiają do mnie bardziej niż wszystkie inne narody, z którymi miałem dotychczas kontakt: cisi, skromni, inteligentni, doceniający sztukę i taktowni”, napisał w liście do synów, ale także „mają temperament podobny do Włochów” oraz, że „potrzeby intelektualne Japończyków wydają się mniejsze od artystycznych – naturalne usposobienie?” Tę ostatnią uwagę wypomina mu się po dziś dzień.
Z gejszami w Kioto
Zwrócił uwagę na liczne przesądy, które kierowały życiem Japończyków, ale dyplomatycznie opisał je jako „ujmujące”. Podczas pobytu w Imperial Hotel w Tokio (dzieło słynnego amerykańskiego architekta Franka Lloyda Wrighta) do drzwi zapukał chłopiec hotelowy z przesyłką w ręce. Zamiast napiwku, którego kurier nie przyjął, lub Einstein wręczył mu napisaną na papierze listowym w języku niemieckim swoją „krótką teorię o szczęśliwym życiu”: „Spokojne i skromne życie przynosi więcej szczęścia, niż pogoń za sukcesem i związany z tym ciągły niepokój”, wraz z uwagą, aby zachował tę notatkę, gdyż może okazać się cenna w przyszłości. Niemalże 100 lat później, w październiku 2017 roku, na aukcji w Jerozolimie notatka została sprzedana anonimowemu nabywcy z Europy za 1,56 miliona dolarów.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)
Notatka Einsteina sprzedana na aukcji w Jerozolimie Imperial HotelEinstein w Kioto
Wywóz nieczystości z miasta. Scena z filmu „Okiku and the World”, 🇯🇵 2023
Dlaczego Japończycy nie mają w zwyczaju jeść surowych warzyw, pomimo tego, że na ich stołach goszczą surowe ryby, jaja, a nawet surowe mięso drobiowe (torisashi) i wołowina (gyusashi)? Ma to związek z recyklingiem i transportem odchodów w okresie Edo (1603-1867), kiedy to kształtowała się współczesna japońska kuchnia. Społeczeństwo Edo było społeczeństwem recyklingu, a jednym z popularniejszych towarów, którym handlowano w tamtym czasie były ludzkie odchody używane przez rolników jako nawóz na pola (📷👇).
„Okiku and the World”
Nieczystości klasyfikowano wg ówczesnych standardów na lepsze i gorsze. Do tej pierwszej grupy zaliczano kinban, czyli odchody należące do strażników szogunatu i panów feudalnych daimyo. Ich wysoka cena znajdowała odzwierciedlenie w wysokim statusie samurajów wyższej klasy. Popularne były również tsujihi – ekskrementy zbierane z toalet publicznych tsuji na rogach ulicy (📷👇).
„Okiku and the World”
Te pobierane od mieszczan zwane machihi odpowiadały zaledwie średniej klasie. Klasa najniższa to oyashiki, ekskrementy odbierane z więzień i aresztów śledczych, gdyż odchody przestępców – ludzi o niskim statusie społecznym – uważano powszechnie za mało wartościowe. Wysokiej klasy były też nieczystości pochodzące z zamku Edo (dziś część cesarskiego kompleksu pałacowego w Tokio) – siedziby siogunów. Ze względu na najwyższy status mieszkańców tego zamku, były sprzedawane po wysokiej cenie, pomimo tego, że ich jakość była raczej niska. Przyczyną tego była wysoka zawartość rtęci i ołowiu, dwóch składników obecnych w popularnych kosmetykach. Dlaczego więc społeczeństwo Edo nie spożywało surowych warzyw? Do transportu odchodów i warzyw używano tych samych łodzi, co nie zachęcało mieszkańców miast do spożywania jarzyn. Przewoźnicy dostarczali rolnikom obornik z miast, odbierali natomiast od nich warzywa przed wypłynięciem w drogę powrotną (📷👇).
„Okiku and the World”
Nie było więc w Edo tradycji spożywania surowych warzyw, na popularności natomiast zyskały m.in. dania smażone na głębokim oleju, jak choćby podpatrzona od katolickich misjonarzy w Nagasaki tempura. Obróbka termiczna warzyw zapewniała pewien komfort psychiczny oraz zabezpieczała przed zatruciem pokarmowym. (📷👇).
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)