Korea Południowa

Obowiązkowe nakrycia głowy Koreanek w okresie Joseon

Wiklinowy kosz? Nie, damski kapelusz w przednowoczesnej Korei. Pierwszych przybyszy do Korei w XIX wieku zaskakiwało wiele rzeczy, wśród nich niektóre zwyczaje związane z ówczesną koreańską modą. Pisałem kiedyś, o noszonych przez kobiety niższych klas krótkich kurteczkach odsłaniających ich biust. Współcześni koreańscy komentatorzy piszą, że ułatwiały one karmienie niemowląt w miejscach publicznych, często jednak pomijają fakt, że nosiły je matki niemowląt płci męskiej.

📷 Kenneth H. Lehr, 1952

Konfucjańskie społeczeństwo skoncentrowane na mężczyznach znacznie wyżej ceniło chłopców, a karmienie ich piersią w miejscach publicznych było powodem do dumy.
Zaskoczeniem dla obcokrajowców były też kobiece kapelusze oraz długie okrycia zakrywające również głowy. Podczas gdy kobiety, zwłaszcza te z wyższych klas, mieszkanki stolicy i innych miast południa zakrywały swoje twarze przed promieniami słońca oraz wzrokiem mężczyzn narzucając na siebie długie kurtki zwane jang-ot, kobiety w Pyongyang i innych ośrodkach miejskich północnych prowincji nosiły ogromny i raczej mało wygodny kapelusz zwany satkat.

Przechodząc w pobliżu mężczyzn osuwały go niżej na twarz. Kiedy pod koniec XIX wieku chrześcijańscy misjonarze postanowili zapoznać Koreańczyków z ideą równości płci, wprowadzili w swoich szkołach zakaz noszenia przez dziewczęta jang-ot oraz kapeluszy satkat. Początkowy efekt tej decyzji był odwrotny od zamierzonego.

Wiele dziewczyn nie było jeszcze gotowych do odsłonięcia przed obcymi swoich twarzy i przestały uczęszczać na zajęcia. Misjonarze szybko wprowadzili więc plan ratunkowy – czarne parasole. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. W znacznym stopniu uwalniał ręce kobiet i dziewczyn oraz dawał im większą możliwość decydowania o tym kiedy i w jakim stopniu odsłaniać swoje twarze. Przed kilkoma laty parasole były symbolem ruchu prodemokratycznego w Hongkongu, ale wcześniej, pod koniec XIX wieku stały się symbolem nowoczesnej koreańskiej kobiety.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Jang-ot i dwa czarne parasole
Korea Południowa

Koreańskie kobiety morza w obiektywie Luciano Candisani

Brazylijski fotograf Luciano Candisani z San Paulo podczas swojej podróży na koreańską wyspę Czedżu spędził pewien czas z grupą kobiet morza haenyeo, a efektem tego są te piękne fotografie Koreanek w jego wykonaniu. Pierwsze wzmianki o haenyeo pochodzą z XVII wieku. Początkowo nurkowaniem zajmowali się głównie mężczyźni, ale gdy ówczesny rząd koreański wysokimi podatkami zaczął nękać nurków, ci w poszukiwaniu pracy zaczęli opuszczać wyspę (Czedżu jest wyspą wulkaniczną o słabej glebie nie nadającej się do rolnictwa na większą skalę), a pod wodę zaczęły schodzić kobiety.

Organizowały się w rywalizujące ze sobą grupy, opracowały specjalne techniki oddychania i nurkowania niezbędne do przetrwania w tych niełatwych wodach. W trudnym dla kobiet społeczeństwie Joseon stworzyły własną, kierowaną przez nich subkulturę, opierając ją na dawnych rytuałach szamańskich, raczej niż na patriarchalnym konfucjanizmie. Składały ofiary naturze, dziękując jej za obfite dary morza oraz prosząc o ochronę przed wszystkimi niebezpieczeństwami związanymi z nurkowaniem w morzu.

Zawód ten rozwijał się do lat 50. ubiegłego stulecia, kiedy to niemalże każdy mieszkaniec wyspy miał w rodzinie kogoś trudniącego się połowami owoców morza, ale od tego czasu notuje się spadek liczby haenyeo i zainteresowania młodszych pokoleń dziewczyn tą pracą. Wiedza na temat nurkowania tradycyjnie była przekazywana z pokolenia na pokolenie, z matki na córkę, z teściowej na synową. Dziś pozostało ich nie więcej niż 2000, głównie starszych pań po 60 roku życia.

W tej kobiecej społeczności najstarsze haenyeo mają już ponad 80 lat i wciąż nurkują na głębokość 10 metrów bez sprzętu do nurkowania. Wstrzymują oddech na 60-90 sekund, a podczas wynurzania wydają, podobnie jak japońskie ama, charakterystyczny gwizd. Praca haenyeo jest trudna i niebezpieczna, ale w sezonie mogą w ciągu jednego dnia zarobić nawet do 500.000 won (1650 zł).
(📷 lucianocandisani.com)

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Korea Południowa

Homoseksualizm wśród koreańskich dam dworu

Gungnyeo

W okresie panowania koreańskiej dynastii Yi (Joseon, 1392-1897) w pałacu królewskim pracowało kilkaset gungnyeo – żeńskiej służby pałacowej. Gungnyeo nie tylko nie mogły wychodzić za mąż, ale nawet opuszczać terenów pałacowych. Z tego powodu powszechnym zjawiskiem wśród nich stała się miłość lesbijska, zwana taesik. Panujący w pierwszej połowie XV w. król Sejong, dziś powszechnie uznawany za jednego z największych królów w historii Korei, nakazał wymierzyć 70, później tą liczbę podniósł do 100, uderzeń pałką każdej kobiecie przyłapanej na miłości lesbijskiej. Pomimo tego praktyka lesbijstwa pozostała powszechna. Przyłapana na seksie ze służącą o imieniu So Ssang księżniczka Pong została pozbawiona tytułu, a jej kochankę stracono.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Sejong Wielki
Japonia · Korea Południowa

Podwójna powieka i rzęsy cz. 2

Wczorajszy wpis o oczach i rzęsach wymaga myślę dopowiedzenia. Skąd się właściwie wzięła u Japończyków i Koreańczyków moda na podwójną powiekę, długie rzęsy i w ogóle odmienny od naturalnego wygląd oczu.
Po pierwszej wojnie światowej młode Japonki pod wpływem mody zachodniej zaczęły zrzucać tradycyjne kimona i publicznie pokazywać się w zachodnich ubiorach. Określano je terminem „moga” od słów „modern girl” („nowoczesna dziewczyna”, w mniejszym stopniu młodzi mężczyźni „mobo”, „modern boy”). W Japonii kwitła kultura konsumpcyjna i moda na towary importowane, a mechanizacja i rozwój przemysłu sprzyjały awansowi społecznemu kobiet.

Wielu Japończykom o skrajnie zachowawczych poglądach nie spodobały się pierwsze próby emancypacji młodych kobiet, a naciski społeczne spowodowały, że te „frywolne”, jak mówiono, obyczaje zostały stłumione i zanikły na początku lat 30. ubiegłego stulecia. W trakcie wojny chińsko-japońskiej (1937-1945) oraz II wojny światowej od kobiet ponownie wymagano skromności i poświęcenia dla rodziny i narodu. Kult tradycji panował do lat 50. i wtedy pojawiła się Ona i nigdy już nic nie było takie jak wcześniej.

Tokio, Ginza, 1935, tradycja i nowoczesność. W tle na rowerze nowoczesna fryzura i marynarka młodego mężczyzny.
(📷 Marooka Kouji)
„Rzymskie wakacje”

Film „Rzymskie wakacje” z 1953 roku to romantyczna komedia, w której grana przez Audrey Hepburn księżniczka Anna sfrustrowana ograniczeniami narzuconymi jej przez życie wymyka się z ambasady swojego kraju w Rzymie, po czym zostaje odnaleziona przez reportera Joe Bradleya (w tej roli Gregory Peck). Film nie okazał się hitem w Ameryce, ale Japonia straciła głowę dla 24-letniej brytyjskiej aktorki, a moda na „moga” powróciła ze zdwojoną siłą.

„Rzymskie wakacje”

Scena, w trakcie której księżniczka Anna w akcie buntu postanawia ściąć swoje piękne, długie włosy szczególnie mocno współbrzmiała z potrzebą sprzeciwu i uwolnienia się Japonek od narzuconych im przez stulecia sztywnych, feudalnych zasad. Jej popularność niemalże w cień odsunęła inną gwiazdę Hollywood – Marylin Monroe, a młode Tokijki masowo zaczęły nosić fryzury i odzież à la Audrey Hepburn. Monroe była aż i tylko gwiazdą z dalekiego kraju, ale to grana przez Hepburn księżniczka Anna nie tylko swoimi manierami, kulturą osobistą i skromnością, ale nawet elegancją i wyglądem zewnętrznym nie aż tak bardzo różniła się od Japonek, przez co niemal natychmiast przechwyciły one sygnał do buntu. Po dziś dzień Hepburn pozostaje ulubioną aktorką Japończyków.

Choć pierwsze kroki w zabiegach korekty powiek Japończycy stawiali już na początku XX wieku, wg wielu japońskich historyków to właśnie ich wyjątkowa sympatia dla brytyjskiej aktorki (nieco odmienne zdanie maja w tej kwestii Koreańczycy, dla których niemalże każde niepożądane w ich kraju zjawisko to efekt amerykańskiego, japońskiego lub chińskiego imperializmu) znamionuje początek fascynacji Japończyków, a następnie Koreańczyków odmienną estetyką oczu.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Audrey Hepburn
Japonia · Korea Południowa

Podwójna powieka i rzęsy cz.1

Znajomy Koreańczyk (55 l., wyraził zgodę na zamieszczenie 📷☝️) przesłał mi dzisiaj swoją fotografię wykonaną po zabiegu plastyki powieki górnej. Nieco mnie przeraziła, gdyż nie zdawałem sobie sprawy, że wymagało to użycia szwów chirurgicznych na powiekach.
Przed przyjazdem do Korei nie miałem bladego pojęcia o tej różnicy w budowie anatomicznej oka pomiędzy Europejczykami, a Azjatami.

Zapewne nawet bym jej nie dostrzegł, gdybym nie usłyszał od Koreańczyków o dyskomforcie, jaki sprawia im ta „wada” kosmetyczna, „defekt” w urodzie. Wtedy jeszcze, 20 lat temu zabieg zmieniający wygląd powiek był popularny wśród kobiet, z czasem dołączyli do nich młodzi mężczyźni, a dziś już wielu Koreańczyków marzy o „podwójnej powiece”. Młodsi ludzie jeszcze potrafią przyznać, że pragną poprawić swój wygląd, starsi, zwłaszcza mężczyźni, w tym mój znajomy zapewniają, że zabieg jest niezbędny z przyczyn zdrowotnych. Od jakiejś dekady mamy więc wśród koreańskich mężczyzn epidemię „chorób oczu”.


Gdyby to były tylko powieki. Kilka tygodni temu w niewielkiej grupie kobiet popełniłem straszliwe faux pas. Mianowicie wspomniałem o swojej tego dnia pierwszej w życiu wizycie u okulisty i zapisanych mi przez lekarza kroplach do oczu. Niby nic szczególnego, ale zupełnie nierozważnie dodałem, że długie rzęsy utrudniają mi wkraplanie płynu do oczu. Nastąpiła cisza, kilka par oczu wlepionych we mnie, przygryzione wargi u jednych, otwarte usta u innych, ściągnięte brwi, jakbym właśnie przyznał się do popełnienia straszliwej zbrodni. Obserwacja mimiki twarzy pań zajęła mi kilka sekund zanim w końcu załapałem w czym rzecz. Wspomniałem tylko o problemie z kroplami, dla nich zabrzmiało to niczym przechwałka o anatomicznej wyższości. Ostatecznie skończyło się na żartach, ale podczas rozmów z Azjatami czasami lepiej nie poruszać tematu rzęs.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Korea Południowa · YouTube

Spacer po koreańskim bazarze

Koreańskie bazary nie przestają mnie urzekać, a to z racji nie tylko różnorodności owoców, warzyw, grzybów i gotowych dań ulicznych na nich sprzedawanych, ale również, a może zwłaszcza charakterystycznych zachowań i zwyczajów ludzi tam handlujących oraz ich klientów. Temu właśnie poświęciłem mój drugi materiał filmowy, który pojawił się przed chwilą na kanale YouTube i zapraszam tych Państwa, których może on zainteresować do obejrzenia. Poruszam na nim kilkanaście różnych tematów, w tym przyczynę dla której Koreańczycy, nawet starsi wiekiem farbują włosy, dlaczego produkty rolne nie są zprzedawane na kilogramy oraz jak bardzo różnią się od tych nam znanych z Polski i Europy interakcje pomiędzy sprzedawcą a klientem.

Japonia · Korea Południowa

Największy szerszeń świata

W końcu udało mi się złapać największego szerszenia na świecie – szerszenia azjatyckiego (Vespa mandarinia, Asian giant hornet), za co jednak jeden z nich odpłacił mi się bolesnym ugryzieniem. Każdego roku w Japonii od użądlenia tego agresywnego owada ginie od 30 do 50 osób, mniej w Korei. Osiągają długość ciała do 45 milimetrów, a ich żądło ponad 6 mm. Ich jad zawiera neurotoksynę zwaną mandarotoksyna, która w wysokich dawkach niszczy tkankę i atakuje układ nerwowy ofiary.
Od dawna szykowałem się do napisania tego wątku, ale pragnąłem zilustrować go własnymi fotografiami i materiałem filmowym. Szerszenie można spotkać w lasach w pobliżu źródeł wody. Dziś rano na spacerze z psem natknąłem się na te dwie bestie walczące na leśnej ścieżce.

W pewnym momencie drapieżnik zirytowany moją obecnością odleciał, a ja podążając za nim wzrokiem odnalazłem ich gniazdo. Jak duże były to owady niech poświadczy to zdjęcie.


Wykonałem kilka fotografii i wróciłem do domu po jakiś pojemnik. Ponieważ są to owady bardzo niebezpieczne, uwiązałem psa w bezpiecznej odległości i samemu zbliżyłem się do gniazda. Nie byłem przygotowany na to spotkanie. Nie posiadam w domu siatki na motyle, ani plastikowych pudełek na owady. Zabrałem więc woreczek strunowy i postanowiłem co najmniej jednego szerszenia umieścić w środku. Udało się i to nawet dwa.

Popełniłem jednak błąd przy wypuszczaniu owadów i jeden z wyraźnie wściekłych szerszeni z ogromną prędkością złapał mnie w trakcie ucieczki. Wg. koreańskiego entomologa Choi Moon-bo używają one szczęk do ataku, żądła zaś do obrony. Całe szczęście. Ale ugryzienie i tak było bolesne.
W Malezji zostałem pogryziony przez ogniste mrówki. Ich ugryzienie jakkolwiek bardzo bolesne, nie jest niebezpieczne i trwa tylko tak długo, jak długo szczęki mrówki zaciskają się na skórze. Użądlenie szerszenia azjatyckiego może być jednak odczuwane przez wiele dni. Wiem już, że ugryzienie co najmniej kilka godzin. Miejsce ugryzienia wciąż mnie piecze. Jak bardzo bolesne jest użądlenie? Udało mi się odszukać na YT film z odpowiednim nagraniem.


Korea Południowa

Kolor w kulturze koreańskiej

Przedwczoraj udało mi się po latach poszukiwań sfotografować kobietę z tradycyjnym nosidełkiem podaegi i dzieckiem na plecach, dziś rano zaś w banku kolejny niemalże wymarły koreański zwyczaj – pies z przefarbowanymi uszami i ogonem. I podobnie jak w przypadku podaegi, 20 lat temu był to widok w Seulu bardzo powszechny. Można się domyśleć, że pies jest najprawdopodobniej własnością babci młodego mężczyzny. Do farbowania ogona i uszów psów najczęściej stosowano róż, czerwień i fiolet.

Starsza pani w tradycyjnych różowych spodniach na naszym osiedlu (📷 JW)

Kolory przez stulecia odgrywały niebagatelną rolę w koreańskiej kulturze i społeczeństwie, do tego stopnia, że kolor odzieży był ściśle regulowany przez koreański rząd. Czerwony był zarezerwowany dla szat króla oraz strojów niektórych urzędników i wojowników. Kobiety na ogół nosiły dużo szat zielonych, niebieskich, białych i żółtych. Niebieski był używany przez klasę rządzącą i był zakazany dla mężczyzn z niższych klas. Ci zresztą ubierali się głównie na biało. Ubrania wysokich rangą dygnitarzy były zaś w kolorze różowym (📷).

Koreańscy dygnitarze w różowych kreacjach

W roku 1897 król Gojong pod naciskiem Japończyków proklamował Cesarstwo Koreańskie i jako cesarz Korei uzyskał prawo do noszenia żółtych, cesarskich szat.

W roku 1897 król Gojong został cesarzem Gwangmu

Podczas reformy ubioru w 1884 roku kolor różowy urzędników został zastąpiony przez czarny, do dziś jest najpopularniejszy kolor wśród Koreańczyków.

Latem w Seulu dominuje czerń i kolory pastelowe, zimą zaś Koreańczycy noszą niemalże wyłącznie czarną odzież (📷 JW)

Tego mężczyznę sfotografowałem na wsi podczas jakiegoś święta przed dwoma laty. Ucieszyła go moja prośba o fotografię. Do tradycyjnych spodni (baji) i koszuli (jeogori) noszą dziś mężczyźni współczesne półbuty.

Korea Południowa

Chusta podaegi

(📷 Mjr. R.V. Spencer)

Czerwiec 1951. Jedna z najsłynniejszych fotografii okresu wojny koreańskiej. Z bratem na plecach młoda Koreanka przechodzi w pobliżu unieruchomionego amerykańskiego czołgu M-26 „Pershing”.

Korea Południowa. Lata 50. XX wieku

Od co najmniej 10 lat „polowałem” na Koreankę niosącą na plecach dziecko w tradycyjnej chuście podaegi. Gdy po raz pierwszy wvroku 2002 przyjechałem do Korei nie byłem w stanie dostrzec ani jednego wózka dziecięcego. Wszystkie chyba niemowlaki były noszone w podaegi. Kobiety pytane o przyczyny tego stanu rzeczy nie bez dumy wyliczały, zapewne zgodnie z prawdą, liczne zalety tradycyjnych nosidełek: bliskość ciała matki, spokojniejsze dzieci itp.

Południowokoreańska reżyserka Pak Nam-ok z podaegi na planie filmowym

Nie minęło jednak 10-12 lat a podaegi zupełnie zniknęły. Nie zdążyłem nawet wykonać jednej fotografii. Do wczoraj. Młodą babcię z dzieckiem na plecach i zieloną papugą w ręce zobaczyłem na szczycie niewielkiego wzgórza w Seulu.

(📷 JW)
Japonia · Korea Południowa

Wagashi, yogashi, hangwa i yanggwa

Nasze kolorowe targowisko (📷 JW)

Dzisiaj sobota, czyli dzień, kiedy na naszym lokalnym targowisku sporo się dzieje. Nie wiem, czy w Polsce wciąż wysyła się dzieci po sprawunki, w Korei jednak zakupy są wyłączną domeną rodziców, zazwyczaj mam i babć, nie sposób więc dostrzec tutaj młodzieży i dzieci. 

Hangwa (📷 JW)

Kilka słów o nieco skomplikowanym świecie koreańskich i japońskich słodyczy, ciast i słodkich wypieków. Japończycy dzielą słodycze na tradycyjne japońskie wagashi (wa – Japonia, kashi – słodycze) i zachodnie yogashi. Koreańczycy tradycyjne łakocie zwą hangwa (han – Korea), wypieki w stylu zachodnim zaś yanggwa. Zarówno wagashi jak i hangwa dodatkowo dzielą się na wiele kolejnych kategorii i niezliczoną ilość wyrobów, podczas gdy zachodnie wypieki to zazwyczaj po prostu „chleb” (pan w Japonii i ppang w Korei) lub „ciasto” (odpowiednio keki  i keiku).

Hangwa (📷 JW)

Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek widział tradycyjne i zachodnie słodycze sprzedawane razem w jednym sklepie lub na jednym straganie. Sprzedawcy i wytwórcy specjalizują się albo w hangwa, albo w yanggwa. Tradycyjne słodycze opierają się głównie na prostych, rodzimych i naturalnych składnikach, podczas gdy zachodnie mają szerszy zakres ingredientów. Zarówno wagashi jak i hangwa powszechnie uważa się za zdrowszą alternatywę dla zachodnich wyrobów cukierniczych, a pomimo tego rynek tradycyjnych słodyczy kurczy się każdego roku. Również moja żona zazwyczaj do dmu znosi yanggwa. 

Yanggwa (📷 JW)