Japonia

Kamuro – dzieci towarzyszące japońskim kurtyzanom

Tokio, r. 1910. Japońska kurtyzana oiran (tayu) wraz z towarzyszącymi jej dziewczynkami kamuro pozuje do zdjęcia w dzielnicy czerwonych latarni Yoshiwara – najsłynniejszej z japońskich yūkaku (legalnych dzielnic domów publicznych w Japonii, w przeciwieństwie do okabasho – tych nielegalnych). Utworzona w 1617 roku działała aż do połowy ubiegłego wieku, a dziewczynki kamuro krzątały się po niej jeszcze 100 lat temu.

Kamuro pojawiały się u boku kurtyzan już w wieku 5, najpóźniej 10 lat. Biegały po całej dzielnicy robiąc zakupy, nasłuchując plotek, dostarczając prezenty i przekąski, nosząc zamówienia, itp. Towarzyszyły kurtyzanom także podczas spotkań z klientami. Były na ich utrzymaniu i doskonale zdawały sobie sprawę z tego, czym zajmowały się ich „starsze siostry”. Marzeniem wielu z nich było w przyszłości pójść w ich ślady. Ponieważ kamuro były również symbolem statusu, kurtyzany często zaopatrywały je w kosztowną odzież i akcesoria. Część dziewczynek było sprzedawanych do domów publicznych przez ubogich rolników, inne były oddawane przez rodziców z nadzieją na „karierę” w yukaku.

Yoshiwara, ca. 1910. Na fotografii widać kilka małych dziewczynek

Nie wszystkie kamuro stawały się kurtyzanami. Wiele zależało od kontraktu, domu publicznego dla którego pracowały, „predyspozycji” do wykonywania zawodu, umiejętności artystycznych i osobistych ambicji. Trzy największe dzielnice „uciech” (choć raczej należałoby nazwać je dzielnicami chorób wenerycznych, gdyż znaczna część prostytutek oiran i tayu tam pracujących miała kiłę) – Yoshiwara w Edo/Tokio, Shinmachi w Osace i Shimabara w Kioto, XVII-XX w. – były legalne, a władze szczegółowo regulowały zasady ich działalności. Liczba kamuro przypadająca na kurtyzanę zależała od jej rangi: kurtyzany wyższej rangi mogły sobie pozwolić na dwie, niższej jedną, a zwykłe prostytutki żadnej.

Wszystkie kamuro były dziewczynkami, ale niektóre strzyżono „na chłopców”. W jakim wieku kamuro zostawała shinzō (uczennicą na kurtyzanę)? Oficjalnie i w zależności od obowiązującego w danym roku prawa pomiędzy 15 a 18 rokiem życia, ale wiele dziewczynek znacznie wcześniej, nawet w wieku 11 lat. Umowy zawierane z ich rodzicami nie zawsze były przestrzegane, a władze przymykały oczy na łamanie prawa.

Japonia

II wojna światowa widziana oczami amerykańskich sklepikarzy pochodzenia japońskiego

„Jestem Amerykaninem”

„Jestem Amerykaninem.” Tatsuro Masuda, właściciel sklepu spożywczego Wanto Co w Oakland w Kalifornii, rozwinął ten baner 8 grudnia 1942 r., dzień po ataku Japonii na Pearl Harbor. Dwa miesiące później prezydent Franklin D. Roosevelt podpisał rozporządzenie wykonawcze nr 9066 zezwalające na uwięzienie 120 000 Amerykanów pochodzenia japońskiego, głównie z Zachodniego Wybrzeża, a wkrótce potem Masuda został internowany i osadzony w obozie w Arizonie, gdzie wraz z żoną i dziećmi spędził 2 lata.

Tatsuro Masuda z żoną i dziećmi

Jego ojciec Torasaburo, syn samuraja, wyemigrował do San Francisco w r. 1892. Znalazł tam pracę jako pomoc domowa, a następnie jako robotnik rolny w Elk Grove. Po przeprowadzce do Oakland w 1895 roku pracował w aptece przy 7th Broadway. W roku 1908 ożenił się z młodszą o 15 lat Kuni, a 8 lat później na świat przyszedł ich jedyny syn Tatsuro W tym samym roku Torasaburo otworzył sklep, który po jego śmierci w roku 1934 przejęły córki, do których po ukończeniu studiów ekonomicznych dołączył ich brat. Po wojnie rodzina Tatsuro osiadła w stanie Utah.

Rodzina Torasaburo. Pięć córek i syn Tatsuro
„Wyprzedaż ewakuacyjna.” Właściciel tego sklepu w San Francisco w ramach przygotowań do internowania wyprzedaje towar. Internowani otrzymywali niewiele czasu na przygotowanie się do „ewakuacji”, co zmuszało ich do porzucenia lub wyprzedaży za grosze swojego mienia.
Witryna sklepu należącego do Amerykanów pochodzenia japońskiego w Little Tokyo w Los Angeles. Właściciele dziękują swoim klientom, ale odchodzą z nadzieją na powrót w przyszłości.
Japonia

Autoportret van Gogha

Autoportret Vincenta van Gogha z 1888 roku

Prawdopodobnie najdziwniejszy ze wszystkich autoportretów Vincenta van Gogha. Ze skośnymi oczami i wystającymi kośćmi policzkowymi zapragnął wyglądać jak japoński mnich. Wysłał go z Arles na południu Francji niecałe dwa lata przed tragiczną śmiercią w 1890 roku w prezencie Paulowi Gauguinowi, którego od dłuższego czasu usilnie namawiał do zamieszkania z nim w Prowansji. W liście do francuskiego malarza napisał: „Celowałem w postać prostego bonze (mnicha) czczącego wiecznego Buddę”. Pomysł Vincent zaczerpnął z popularnej w owym czasie we Francji książki autorstwa Pierre Loti „Pani Chryzantem”. Inspirowana przeżyciami autora powieść opowiada o małżeństwie młodego oficera francuskiej marynarki wojennej z Japonką w Nagasaki.
W zamian za obraz „japońskiego mnicha,” Vincent otrzymał od Gauguina autoportret zatytułowany „Les Miserables” (Nędznicy).

„Les Miserables”
Pierre Loti (P) z bratem Yves (L) i Okane San, 1885 r.
Japonia

Komunikacja niewerbalna Japończyków

Mowa ciała Japończyków potrafi być fascynująca i enigmatyczna. W zeszłym tygodniu nagrałem kilka scenek z życia mieszkańców Tokio i dwie z nich poddałem szczegółowej analizie pod kątem zachowań niewerbalnych. Dlaczego tak trudno obcokrajowcom (nawet jeśli sami uważają, że jest inaczej) zaadoptować się do niewerbalnych zasad obowiązujących w Japonii. Jaki wpływ na zdrowie psychiczne Japończyków (i Koreańczyków) ma ich szczególny stosunek do dotyku. Jakie dwa drobne szczegóły odróżniają ukłon wyrażający szacunek od wywyższania się. W przednowoczesnej Japonii nauka etykiety i zachowań społecznych zaczynała się już w wieku niemowlęcym. W jaki sposób? Na te i więcej pytań odpowiadam w dzisiejszym filmie. Zapraszam.

Japonia

Skąd bierze się fascynacja kotów ekranami shoji

Japońskie ruchome ekrany shoji wyróżniają się estetyką i oryginalnością, ale są delikatne i przez to niekoniecznie dobrze komponują się w domu z kotami. Wg Japońskich felinologów (specjaliści od kotów) przyczyna leży w naturze tych zwierząt. 
1. Szeleszczący dźwięk papieru oraz jego tendencja do odkształcania się pobudzają kocie instynkty. Papier shoji (ginwashi / kinwashi) jest jak trawa i dobiegające z niej intrygujące szelesty. 2. Koty są z natury drapieżnymi i ciekawskimi zwierzętami i uwielbiają patrzeć na świat przez mniejsze i większe dziury. Dodatkowo pozbawione papieru drewniane ramki ekranów shoji doskonale imitują drzewa i zachęcają do wspinania się po nich. 3. Koty, w tym domowe, mają potrzebę patrolowania swojego terytorium i jeśli pojawiającą się na ich drodze przeszkodę da się usunąć, tak też uczynią. 4. Znudzonym, pozbawionym uwagi właściciela, zabawek i stymulacji fizycznej i intelektualnej kotom ekrany shoji zapewniają doskonałą rozrywkę. 5. Koty mają naturalną tendencję do drapania i oznaczania swojego terytorium, a shoji doskonale się do tego nadaje. 

Japonia

Groby, kapliczki i bramy torii na polach ryżowych w Japonii

📷 instagram.com/enuenuenubi/

Chyba jeden z najpiękniejszych rodzinnych cmentarzy, wraz z niewielką świątynią, na jaki można natrafić w Japonii. Przydrożne kapliczki są charakterystycznym elementem polskiego krajobrazu. W Japonii bramy torii i niewielkie kapliczki stawia się również na polach ryżowych. Rolnicy pozostawiają niewielki wzniesiony skrawek ziemi pośród pól ryżowych i kiedy w okresie wiosenno-letnim woda przykrywa grunt prezentują się wyjątkowo. Czasami prowadzi do nich jedna lub więcej dróg, czasami są całkowicie otoczone przez wodę i wtedy dostęp do nich mają wyłącznie pracujący w polu rolnicy. Już przed wiekami Japończycy wierzyli, że bogowie mieszkają na polach ryżowych, a wśród nich bóstwa-strażnicy i bóstwa opiekuńcze, które mają baczenie na bogactwa natury i groby przodków rolników. Wiele z tych kapliczek i miejsc spoczynku zostało zbudowanych na prywatnych terenach i można je oglądać wyłącznie z publicznej drogi.
Wszystkie fotografie zostały zrobione przez @enuenuenubi, pasjonata fotografii krajobrazowej i miejskiej.

📷 instagram.com/enuenuenubi/
📷 instagram.com/enuenuenubi/
Japonia

Spacer po ulicach Tokio i interakcje z mieszkańcami miasta

Ciekawy, śmiały i niezwyczajny pomysł na sprzedaż ciętych kwiatów prosto z samochodu. Widać spodobał się paniom, gdyż kilka ich stanęło w kolejce po wiązankę. Spacer ulicami Tokio zawsze dostarcza mnóstwo wrażeń i super-interesujących materiałów do obserwacji.

Wielokrotnie już mogłem się przekonać (moja koreańska żona w pełni się ze mną w tej kwestii zgadza), że Japończycy naprawdę potrafią zaskoczyć uprzejmością. Wsiedliśmy wczoraj z żoną i synem na lotnisku Haneda do niewłaściwego pociągu, ale kilku pasażerów natychmiast pospieszyło z pomocą. Jeden z mężczyzn dodatkowo wyciągnął karteczkę z aktówki i zaczął na niej coś kreślić długopisem. Wręczył mi ją i jeszcze wytłumaczył dokładnie każdy kolejny krok działania. Omotenashi (japoński koncept gościnności) w najlepszym wydaniu.

Natrafiliśmy na niewielki kiermasz dla lokalnej społeczności. Czysty, miły dla oczu, niehałaśliwy i co najważniejsze jest to kontekst społeczny, który pozwala nam na swobodne i w pełni aprobowane przez nieśmiałych tubylców rozmowy z nimi. Opowiem o nim więcej za kilka dni w moim nowym filmie na YT, gdyż obserwacja zachowań społecznych i niewerbalnych Japończyków jest celem mojej krótkiej wizyty w stolicy Japonii. Dołączę więc do niego własny i fascynujący (przynajmniej z punktu widzenia entuzjasty mowy ciała i różnic kulturowych) materiał. Będzie w nim również mowa o tym młodym człowieku i jak przydatne w nawiązywaniu nowych znajomości mogą być umiejętności z zakresu komunikacji niewerbalnej.

Japonia

Migawki z Japonii

Wioska Shoji

Kilka migawek z Japonii.
Maleńka wioska Shoji w pobliżu jeziora o tej samej nazwie ukryta w lesie Aokigahara, zwanym również Morzem Drzew, u podnóża góry Fuji. Trzecią, znacznie mniej sympatyczną nazwą tego miejsca jest „las samobójców”, a to z tej przyczyny, że przyjeżdżają tu ludzie pragnący skrócić sobie życie. Kaprysem losu rejon ten jest również popularnym celem podróży dla spragnionych spokoju i pięknego krajobrazu mieszkańców kraju.

Park Arakurayama Sengen

Na terenie shintoistycznej świątyni Kamahachimangu w pobliżu Osaki rośnie dąb z wystającymi z niego licznymi sierpami. Legenda głosi, że wymawiając życzenie należy wbić w pień drzewa ostrze sierpa. Jeśli życzenie się spełni, narzędzie zanurzy się głębiej, jeśli nie, odpadnie. Na fotografii widać zarówno zardzewiałe, jak i nowe sierpy, legenda jest więc wciąż żywa.

Na bramy torii można się natknąć nie tylko na powierzchni ziemi, ale również pod wodą, w jaskiniach i pod ziemią. Torii wyznacza wejście do sanktuarium. Brama na fotografii znajduje się w jaskini pod świątynią Amagamine Ochobo Inari w Kani.

Brama torii w Kani
Japonia

Tajemnicze nadpalone drzewa miłorzębu w Tokio

Ginkgo w świątynii Tobiki Inari

Spacerując ulicami Tokio można natknąć się na wciąż żywe, ale częściowo nadpalone drzewa miłorzębu, inaczej ginkgo. To „rany” zadane im blisko 80 lat temu w trakcie wielkiego bombardowania stolicy Japonii 10 marca 1945 roku. Niemalże 1700 ton amerykańskich bomb zapalających zrównało wiele dzielnic miasta z ziemią. Tysiące stołecznych drzew zostało strawionych przez ogień, ale miłorzęby magazynują sporo wody w pniu i liściach, dzięki czemu wiele z nich przetrwało zawieruchę wojenną. Dziś wciąż można zobaczyć je w Tokio, zwłaszcza w pobliżu świątyń buddyjskich i chramów shinto.

Miłorząb w świątyni Sensoji
800-letni miłorząb w Sensoji
Japonia

„Rosyjscy samuraje” w Mandżurii

Rosjanie w armii cesarza

W latach 30. i 40. ubiegłego wieku kilka tysięcy Rosjan zamieszkujących Mandżurię wstąpiło do Cesarskiej Armii Japońskiej, aby bić się z Armią Czerwoną.)
Od 1931 roku japońska armia zaczęła agresywnie operować w głąb terytorium Mandżurii i ścierać się z siłami chińskimi. Japończykom pomagali w tych potyczkach rosyjscy żołnierze, których wielu znalazło się tam po wybuchu rewolucji październikowej i klęsce wojsk carskich w rosyjskiej wojnie domowej (1917-1922).

Rosjanie w Mandżurii

W roku 1932 Japończycy na zajętych terytoriach utworzyli marionetkowe państwo Mandżukuo, a dwa lata później Cesarstwo Mandżukuo. Na jego terenie Japończycy utworzyli Cesarską Armię Mandżurską, a w jej skład oprócz Chińczyków, Mandżurów, Koreańczyków (jednym z nich był przyszły prezydent Korei Południowej Park Chung-hee, w tamtym czasie posługujący się japońskim nazwiskiem Takagi Masao) i Japończyków wchodzili również Rosjanie.

Park Chung-hee

W szczytowym okresie liczyła 100 tysięcy żołnierzy, ale jej przydatność bojowa była niska. Wyjątkiem wśród nich byli Rosjanie, którzy pragnęli przywrócić carskie rządy w swoim kraju. Japończycy byli pod wrażeniem wysokiego morale rosyjskich ochotników i w 1938 r. japoński major Asano Makoto zebrał ich w jeden oddział o nazwie Brygada Asano i nadał im liczne przywileje, w tym japońskie mundury piechoty typu 98 i lepszej jakości broń (m.in.. karabin Arisaka typ 38).

Major Asano Makoto

Główną funkcją liczącej od 800 do 4000 ludzi Brygady Asano była walka z rabusiami, chińskimi i koreańskimi partyzantami, rozpoznanie i sabotaż na terenie ZSRR oraz utrzymywanie otwartych szlaków komunikacyjnych pomiędzy japońskimi jednostkami walczącymi z Armią Czerwoną. Brygada Asano walczyła również w 1939 r. w bitwie nad Chałchin-Goł. Japończycy przegrali, ZSRR stracił jednak blisko 9000 zabitych, 253 czołgi i ponad 200 samolotów bojowych.

„Rosyjscy samuraje”. Tak 🇯🇵 gen. Genzo Yanagita nazwał rosyjskich żołnierzy walczących ramię w ramię z poddanymi cesarza Hirohito

Po inwazji wojsk niemieckich na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. Brygada Asano została wykorzystana do infiltracji i sabotażu sowieckich tyłów w ramach przygotowań do japońskiej inwazji na Kraj Rad. Po klęsce hitlerowskich Niemiec w bitwie pod Kurskiem w 1943 r. Cesarska Armia Japońska ostatecznie zrezygnowała z tego planu, a podczas sowieckiej inwazji na Mandżurię w sierpniu 1945 r. Brygada Asano brała udział w walkach z Armią Czerwoną. Wielu rosyjskich żołnierzy dostało się do sowieckiej niewoli i zostało wywiezionych do ZSRR. Część rozstrzelano, a resztę wysłano do łagrów. Los niektórych z nich pozostaje do dziś nieznany.

Rosjanie w Cesarskiej Armii Japońskiej