Japonia

Podróż Alfreda Hitchcocka do Azji Wschodniej

Hitch w tokijskim sklepie jubilerskim Mikimoto Hitch jak doświadczony złodziej lewą ręka odwraca uwagę ubraną w kimona obsługę sklepu, drugą zaś „kradnie” wyroby jubilerskie.)

W grudniu 1955 roku słynny reżyser zaginął w Azji Południowo-Wschodniej, a prasa zachodnia natychmiast wyraziła zaniepokojenie. Hitchcock uwielbiał spędzać wakacje w okresie świąt Bożego Narodzenia, pod koniec 1955 roku wytwórnia filmowa Paramount Pictures podarowała mu więc świąteczny prezent w postaci azjatyckiego tournee.

Hitchcock miał skłonność do figli i psot zarówno na planie filmowym, jak i w życiu prywatnym i nie mógł ich sobie odmówić również w dalekiej Japonii. Tutaj „podsłuchuje” starszego Japończyka rozmawiającego przez telefon. Angielski reżyser nie znał języka japońskiego.

Reżyser wraz z małżonką i towarzyszącą mu ekipą wyruszyli w siedmiotygodniową trasę obejmującą m.in.. Tokio, Hongkong, Bangkok i Singapur. W Japonii twórczość Anglika była już wysoko ceniona. Patrick McGilligan w biografii „Alfred Hitchcock” napisał, że mistrz suspensu poczuł się bardzo szczęśliwy, kiedy w tokijskiej dzielnicy Ginza dostrzegł duży billboard ze swoją podobizną. Ponoć zachichotał i powiedział „Hitchcock z azjatyckimi oczami.”

Hitchcock w tokijskim metrze. Nawet teraz jego twarz zdaje się mówić, że planuje on jakąś kolejną psotę. Nad głową reżysera zwisa reklama wyścigu łodzi na rzece Edo (Edogawa),

W Bangkoku (inne źródła podają Kalkutę) już po wejściu na pokład samolotu pojawiły się problemy techniczne, a urzędnicy imigracyjni nie wyrazili zgody na powrót pasażerów do hali odlotów. Hitch i jego ekipa musieli więc spędzić noc w samolocie, a następnie w związku z całodobowym opóźnieniem pominąć Singapur. Media podniosły alarm. Obawiano się, że samolot, którym podróżował Hitch mógł spaść do morza i wzmianka o jego zaginięciu pojawiła się w światowej prasie. „Nie miałem jak wysłać wiadomości” tłumaczył się później reżyser.

Tokio. Hitch zagląda do budki telefonicznej.
Tokio. Hitchcock z ręką w skrzynce pocztowej.
Hitchcock w restauracji sushi
W poczekalni dworca Tokyo. Być może to właśnie ekscentryczne zachowanie reżysera (głośne ziewanie i odpoczynek na stoliku?) wzbudziło podejrzenie oczekującej na pociąg Japonki, która całym ciałem osłania swoje dziecko, bacznie przy tym obserwując przeciwleglą stronę poczekalni.
(📷 Asahi Shimbun)
Japonia

Fotografie z powojennej Japonii

Mężczyzna w salonie pachinko (automaty do gry) z dzieckiem uwiązanym na sznurku. Japonia r. 1969. Dziś dzieci przywiązuje się niewidzialnym sznurkiem do smartfona i są w stanie usiedzieć w bezruchu nawet pół dnia. Postęp. Poniżej kilka fotografii z powojennej Japonii.

📷 Michael Rougier, 1951 r.

Flirtowanie z pracownicą w sento. Łaźnie publiczne funkcjonują w Japonii już od ok. 1000 lat, ale dopiero po 2 wojnie światowej pojawiły się sento dla specjalnej klienteli – amerykańskich oficerów.

📷 Iwase Yoshiyuki, ca. 1970

Mężczyzna w pociągu z zapalonym papierosem w ręku. Zanim w wyniku pozwu zbiorowego złożonego w 1980 r. przeciwko państwowym kolejom nie wprowadzono osobnych wagonów dla niepalących, na wielu liniach funkcjonowały siedzenia dla palących i niepalących.

Tokijska dzielnica Ginza, rok 1950. Sprzedawczyni prasy z tradycyjną opaską hachimaki na głowie. Muko hachimaki wiązane są z przodu głowy i noszone były zwłaszcza przez osoby pracujące w niektórych zawodach. Hachimaki (zwane dawniej matsuko) pierwotnie miały utrzymywać długie włosy w ładzie.

📷 Bruno Berbey, 1968

Japończycy raczej nie słyną z okazywania sobie uczuć, tym bardziej w miejscach publicznych i tak wyraźny gest świadczący o zaangażowaniu w relację to raczej rzadkość, ale już bardziej subtelne sygnały zdradzają nawet starsze pary.

Japonia

Jaskinia Murzynów na Okinawie

Japońskie media regularnie informują o odnalezieniu kolejnych szczątków ludzkich ukrytych w licznych jaskiniach na wyspie Okinawa. Należą do japońskich żołnierzy oraz cywilów, którzy zginęli w krwawej bitwie o Okinawę w 1945 r. Szacuje się, że życie straciło wtedy ok. 150.000 mieszkańców Okinawy (30-45% z ponad 300 tys. zamieszkujących wyspę przed wojną), 77.000 żołnierzy japońskich oraz 14.000 Amerykanów.

Na Okinawie zginęło ok. 14 tysięcy żołnierzy amerykańskich

Wielu jej mieszkańców z obawy przed zemstą ze strony Amerykanów (propaganda Cesarskiej Armii Japonii przedstawiała Amerykanów jako bestie, które bezlitośnie okaleczały i zabijały swoich wrogów i gwałciły kobiety) popełniło samobójstwo wypijając truciznę lub rozrywając się granatem, inni wcześniej mordowali swoje dzieci. Najsłynniejszym znaleziskiem były odkryte w 1998 roku w pobliżu okinawskiej wioski Katsuyama szczątki 3 zaginionych w 1945 roku młodych, czarnoskórych amerykańskich Marines. Początkowo armia amerykańska zakwalifikowała incydent jako dezercję, a po roku od zaginięcia jako „zaginionych w akcji”. Dopiero jednak odkrycie szkieletów w niedostępnej grocie na głębokości 15 metrów rozwiązało języki starszym mieszkańcom wioski. Przez ponad 50 lat ze strachu przed odwetem ze strony okupujących do 1972 roku wyspę amerykańskich wojsk (blisko 20% wyspy wciąż pozostaje w ich posiadaniu) Okinawczycy utrzymywali zdarzenie w sekrecie.

Ekipy poszukiwawcze w dalszym ciągu przeszukują wyspę w poszukiwaniu szczątków żołnierzy i cywilów

Wg mieszkańców Katsuyamy trójka amerykańskich żołnierzy (na podstawie danych dentystycznych szczątki znalezione w jaskini zostały zidentyfikowane jako należące do trzech zaginionych Marines: starszych szeregowych Jamesa D. Robinsona i Johna M. Smitha oraz szeregowego Isaaca Stokesa) co sobotę bezkarnie nachodziła niemalże pozbawioną mężczyzn wioskę gwałcąc kobiety. Okinawczycy nie mogli liczyć na pomoc Amerykanów, pogardzani byli też przez Japończyków. Z pomocą kilku ukrywających się w dżungli poborowych żołnierzy Cesarskiej Armii Japońskiej (najprawdopodobniej mieszkańców Okinawy) w zasadzce zabili oprychów, a ich ciała wrzucili do jaskini. Od tego czasu jaskinia znana była mieszkańcom wioski Katsuyama pod nazwą Kuronbō Gama, czyli Jaskinia Murzynów. Pierwsze informacje o zdarzeniu pojawiły się w roku 1997, ale dopiero rok później powalone uderzeniem Tajfunu drzewo odsłoniło poszukiwane wejście do jaskini. Zarówno oficerowie Korpusu Piechoty Morskiej jak i japońska policja postanowili nie przeprowadzać dochodzenia.

Szkielet nieznanego żołnierza
Japonia

Napowietrzne linie niskiego napięcia w Japonii

Japonia

Cmentarz kurtyzan w tokijskiej świątyni Jokanji

Sensoji

Przez niezwykle popularną, ale przereklamowaną tokijską świątynię Sensoji w dzielnicy Asakusa przewija się każdego dnia tysiące głodnych wrażeń obcokrajowców, podczas gdy zaledwie jakieś półtora kilometra na północ od niej, 30 minut spacerkiem, znajduje się niezwykłe, ale zupełnie nieznane turystom miejsce – świątynia Jokanji wraz z niewielkim cmentarzem, na którym, w większości w latach 1855-1930, w masowych mogiłach (z kilkoma wyjątkami) złożono prochy 25 tysięcy kurtyzan.

Sayo została oskarżona przez zazdrosną żonę sklepikarza, który podkochiwał się w kurtyzanie, o podpalenie ich mienia, a w okresie Edo za to przestępstwo kara mogła być tylko jedna – spalenie

Wiele z nich zmarło w młodym wieku i w tragicznych okolicznościach – w wyniku chorób wenerycznych lub tyfusu, wyroków śmierci i samobójstw, w pożarach, w nalotach amerykańskich bombowców, w trzęsieniach ziemi lub zamordowane. Jeden z najciekawszych, ale i najtragiczniejszych epizodów w historii Japonii. Będę o nim opowiadał za kilka dni na YT.

Niezwykłej ponoć urody 22-letnia Wakamurasaki została zasztyletowana w 1903 roku przez zazdrosnego klienta zaledwie 5 dni przed ukończeniem kontraktu.

Spędziłem pośród grobów przedwczorajsze popołudnie i przez ten czas nie zawitał tam ani jeden turysta. Pojawiły się za to dwie grupy Japończyków. Wpierw dyskretnie pomaszerowałem za małżeństwem w średnim wieku i kiedy z kwiatami, wiaderkiem z wodą i kadzidełkami w rękach zatrzymali się przy jednej z mogił, spytałem, czy mógłbym z pewnej odległości przyglądać się ich ohaka mairi (odwiedzanie grobów, rola ta przypada zazwyczaj najstarszemu synowi w rodzinie). Nie wyrazili sprzeciwu, nie dostrzegłem również na ich twarzach oznak niezadowolenia.

Jokanji

W pewnym momencie kobieta wyciągnęła z torby puszkę piwa, z uśmiechem na twarzy skierowała ją w moim kierunku, otworzyła i połowę jej zawartości wylała na pomnik, a puszkę z resztą trunku ustawiła przy kwiatach. Zapytałem jeszcze kim była osoba, której grób odwiedzili, po czym nisko się ukłoniłem i odszedłem. Na kilku innych grobach również można dostrzec złożone w ofierze duchom zmarłych otwarte puszki piwa, wszystkie były jednak pełne. Jakiś czas później pojawiła się rodzina składająca się z małżeństwa, babci i dwóch dziewczynek. Każda z osób, począwszy od dzieci, a kończąc na babci, dwukrotnie wylała pełną chochlę wody na nagrobek, a następnie wszyscy wspólnie odmówili modlitwę. Również i tę rodzinę spytałem o ich związek ze zmarłą osobą. W jednym i drugim przypadku w grobowcach znajdowały się szczątki ich krewnych.

Kobieta wylała na kamień nagrobny część zawartości puszki z piwem, a następnie dwukrotnie to samo miejsce przemyła czystą wodą z wiaderka
Rodzinne ohaka mairi
Japonia

Tokio – najlepsza metropolia świata do spacerów?

Tokio jest jednym z najbardziej niezwykłych miast świata. 14 milionów mieszkańców, ale spacer ulicami stolicy Japonii bardziej kojarzy się z przejściem przez wioskę, niż przez przeludnioną metropolię. Wystarczy na kilkaset, często zaledwie kilkadziesiąt metrów, oddalić się od ruchliwych i czasami hałaśliwych ulic wokół stacji metra, a znajdziemy się nagle w zupełnie innym, niemalże wyludnionym, bukolicznym świecie. Przechadzka ulicami Tokio należy do niezwykle przyjemnych doświadczeń, a to z tej przyczyny, że większość samochodów jest zaparkowana w garażach i na niewielkich parkingach. Jest tak spokojnie i cicho, że człowiek czuje się niemalże jak na prowincji. Japończycy nie mogą w dowolnym momencie udać się do salonu samochodowego, aby zakupić nowe auto. Wpierw muszą dowieść, że posiadają miejsce parkingowe, a zgoda wydawana jest przez policję. Samochodu zazwyczaj nie można również pozostawić na ulicy, co oznacza, że wielu właścicieli pojazdów korzysta z nich sporadycznie. Dzięki temu tokijskie ulice są przyjemne dla oka, schludne i bezpieczne.

Japonia

Dlaczego bomba atomowa spadła na Nagasaki, zamiast na Kioto

Nagasaki, 9 sierpnia 1945 roku

9 sierpnia 1945 roku bomba atomowa zdewastowała Nagasaki, ale to Kioto, dawna stolica Japonii, miasto o ogromnym znaczeniu historycznym i kulturowym, z setkami buddyjskich i shintoistycznych świątyń, pawilonów i japońskich ogrodów, grobowców cesarzy i przepięknej tradycyjnej architektury znalazła się początkowo na liście celów do zniszczenia. Zaledwie kilka tygodni przed zdetonowaniem przez USA bomby „Fat Man” nad Nagasaki, to najbardziej katolickie z japońskich miast nie było brane przez wojskowych pod uwagę.

Pogoda Yasaka w Kioto

Amerykanie przyjęli, że celem ataku powinny być duże, gęsto zaludnione obszary miejskie o dużej wartości strategicznej. Na liście oprócz Kioto, które w pewnym momencie pojawiło się na jej czele, znalazły się m.in. Nagoja, Zatoka Tokijska, Yokohama i Hiroszima. Drewniana, łatwopalna architektura Kioto, wysoka gęstość zaludnienia, kilka kluczowych dla funkcjonowania japońskiej armii fabryk, otaczające tę dawną stolicę góry, które zwiększyłyby niszczącą siłę wybuchu czyniły to piękne, ale podatne na zniszczenie miasto doskonałym celem. Jednakże na początku czerwca 1945 r. amerykański sekretarz wojny Henry Stimson nakazał usunięcie Kioto z listy celów i w związku ze sprzeciwem ze strony wojskowych usilnie zabiegał o to u prezydenta Harry’ego Trumana.

Harry Truman i Henry Stimson

Stimson w latach 1927-1929 był gubernatorem Filipin i w tym czasie kilkukrotnie odwiedził Kioto podczas podróży do Kraju Wschodzącego Słońca, był więc świadomy jego historycznego i kulturowego znaczenia. Były gubernator odbył również wraz z małżonką podróż poślubną do „tysiącletniej stolicy” i był wielbicielem kultury japońskiej. Uważał również, że zbombardowanie tego niezwykle ważnego w japońskiej świadomości narodowej miasta pchnęłoby Japończyków w ramiona Sowietów. Decyzja, która okazała się zbawienna dla Kioto i jego mieszkańców, przyniosła zniszczenie i śmierć w Nagasaki.

Katedra Urakami w Nagasaki

Plutonowa bomba atomowa eksplodowała w katolickiej dzielnicy Urakami, zabijając natychmiast 30-40 tys. ludzi. Kolejne 10-30 tysięcy mieszkańców miasta zmarło wkrótce potem w wyniku poparzeń, choroby popromiennej oraz samobójstw. Z 12 tysięcy katolików mieszkających w 1945 r. w Nagasaki zginęło ponad 8 tysięcy. Według historyka nauki Alexa Wellersteina, który bada historię broni jądrowej, niemożliwe jest dziś ustalenie nazwiska osoby, która na wersji roboczej dokumentu odręcznie dopisała „i Nagasaki”.

Wersją robocza rozkazu ataku bronią atomową na japońskie miasta
Japonia

Dziewczyny pan pan i powojenna prostytucja w Tokio

Tokio, ca. 1950. Uliczna prostytutka pan pan broni się przed doprowadzeniem do szpitala celem przeprowadzenia przymusowego badania na choroby weneryczne.

Zaraz po 2 wojnie światowej na ulicach Tokio, zwłaszcza w miejscach uczęszczanych przez alianckich żołnierzy, pojawiły się młode japońskie dziewczyny, z których wiele napłynęło do stolicy w poszukiwaniu lepszego życia w okaleczonej wojną Japonii. W roku 1947 na ulicach Tokio pracowało już około 30 tys. prostytutek, z kó†rych część szukała klientów głównie lub wyłącznie pośród alianckich, zwłaszcza amerykańskich, żołnierzy. W tym czasie nazywano je „kobietami nocy” (yoru no onna), „kobietami ciemności” (yami no onna), a w końcu dziewczynami pan pan (ang. pan pan girl, jap. pan pan garu) – prawdopodobnie od słowa „pan” (chleb), na który zarabiały oddając się amerykańskim. żołnierzom. Wraz z nimi jednakże pojawił się problem chorób wenerycznych, na które zaczęli chorować amerykańscy chłopcy. Władze postanowiły więc organizować łapanki na ulicach Tokio, a aresztowane dziewczyny były poddawane badaniom ginekologicznym w szpitalu Yoshiwara.

Dziewczyny pan pan przy bramie szpitala Yoshiwara

Łapanki te nazywano „polowaniem na pan pan” (pan pan kari). Niektóre z pan pan to przedwojenne kurtyzany. Inne uciekły z miasteczek i wsi w poszukiwaniu lepszego życia. Na pytanie dlaczego parają się najstarszym zawodem świata zazwyczaj odpowiadały wymijająco. Nie wypadało wspominać o życiu w skrajnej biedzie w chaotycznym okresie powojennym. Odgrywały rolę wolnych, szczęśliwych, bystrych dziewczyn cieszących się swobodą wyboru drogi życiowej i wolnością, większość z nich pragnęła jednak znaleźć stałego kochanka, najchętniej statecznego i hojnego amerykańskiego oficera i zostać jego onri-san (ang. only – jedyny, jap. san – pani). Typowy wizerunek pan pan to krzykliwe ubrania, ciemna szminka, trwała ondulacja włosów i papieros w ręce. Wg japońskich badaczy były prekursorkami amerykańskiej kultury konsumpcyjnej. Mówiły łamaną angielszczyzną, którą amerykańscy żołnierze w żartobliwy sposób nazwali Pan-glish.

Dziewczyny pan pan
Pan pan garu w towarzystwie amerykańskich GI.
Japonia

Mech w kulturze Japonii i filozofii wabi-sabi

Świątynia Saihoji w Kioto. Jedno z ulubionych miejsc odpoczynku Steve’a Jobsa

Od ponad 1000 lat w kulturze Japonii istotne znaczenie ma ta niepozorna roślinka zazwyczaj ignorowana przez nas podczas spacerów w lasach i parkach. Mech, bo jemu poświęcam dzisiejszy wpis, przeniknął głęboko do codziennego życia Japończyków, jest przez nich kojarzony z estetycznym wyczuciem wabi-sabi (piękno w prostocie i niedoskonałości), pojawił się nawet w hymnie narodowym Japonii. Ta roślina jest w Japonii symbolem długowieczności, musiała więc znaleźć się w tekście hymnu odnoszącego się do cesarza, a co za tym idzie Japonii, jej mieszkańców i kultury.
„Rządy cesarza
niech trwają lat tysiące
Aż ten żwir drobny mocą wieków
W skałę się przemieni
I mchem porośnie gęstym.”
Mech w Japonii stanowi przeciwwagę dla kwiatów wiśni, których krótkie, kilkudniowe zaledwie życie, kojarzone jest ze śmiercią. Rozważając związek między mchem a kulturą japońską, wypada wspomnieć o bogactwie mchów w Japonii. Położona w azjatyckiej strefie monsunowej i obdarzona obfitymi opadami deszczu Japonia jest jednym z regionów najbardziej bogatych w mchy na świecie. Z ponad 20 tysięcy poznanych nam gatunków mchów, aż ok. 1800 rośnie na Wyspach Japońskich (ok. 700 w Polsce). W wielu krajach uznawany za chwast, w Japonii ceniony jest za piękno, odporność, a nawet cierpliwość (powolny wzrost) i co najdziwniejsze, w kolektywnej Japonii również za niezależność.

Świątynia Kasuga Taisha w Nara

W okresie Heian (794-1185) Japonia była zdominowana przez ekstrawagancką kulturę skoncentrowaną na szlachcie, a ludzie szczególnie cenili rośliny o pięknych kwiatach i jesiennych liściach, zwłaszczq wiśni, śliwy i klonu. Jednak w średniowieczu, pod wpływem filozofii zen i ceremonii parzenia herbaty, narodził się zmysł estetyczny japońskiej kultury „wabi-sabi”, która odnajdywała piękno w prostocie i spokoju, a nie w przepychu. Rośliną, która ucieleśniała to poczucie piękna, był mech. Mech, który rośnie spokojnie bez kwitnienia, a mimo to ma wyraźny, świeży kolor, idealnie wpisuje się w klimat wabi i sabi. W ten sposób znalazł się w centrum uwagi i stał się niezbędnym elementem krajobrazu japońskich ogrodów.

Saijoji lub Kokodera – Świątynia Mchu”

Najsłynniejszy japoński ogród mchu przy świątyni Saiho-ji w Kioto powstał przez przypadek. W XIV w. jego twórca zamiast roślinami ozdobił teren świątyni białym żwirem. W kolejnym stuleciu z powodu wojen i powodzi ogród został zaniedbany, a we władanie przejął go mech i taki już pozostało do dziś dnia.
Mech jest uprawiany nie tylko w świątyniach. „Koke no sato” („Wieś Mchu”) to przydomek nadany maleńkiej wiosce Hiyomachi niedaleko Kanazawy. Wszyscy jej mieszkańcy uprawiają mech w przydomowych ogródkach, ale też dbają o dziki mech rosnący wokół w otaczającym ją lesie (zwanym Lasem Mądrości) i okolicznych świątyniach.

Wioska Hiyomachi
Chiny · Japonia

Uśmiech na starych fotografiach z Chin i Japonii

Słynna fotografia śmiejącego się Chińczyka z początku XX wieku od ponad 100 lat nie przestaje budzić emocji. Wykonana przez nieznanego autora, wraz z 142 innymi fotografiami została pozyskana przez niemieckiego antropologa i orientalistę Bertholda Laufera podczas jego wyprawy do Chin w latach 1901-1904. W czym tkwi problem? W owym czasie fotografia portretowa była traktowana z pełną powagą i ludzie rzadko uśmiechali się pozując do zdjęcia, a szeroki uśmiech z odsłoniętymi zębami nie pojawiał się jeszcze na fotografiach. Amerykańskie Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Yorku, które jest właścicielem fotografii „najszczęśliwszego Chińczyka”, odrzuca jednak zarzuty malkontentów, że jest ona fałszywa. Wszystkie 143 zdjęcia (można je obejrzeć na stronie internetowej muzeum) zostały razem zebrane przez niemieckiego antropologa i wysłane na Zachód.

„U fryzjera”. Jedna z fotografi Leufera
Daimyo Shirazu Nariakira. Rok 1857

Poważna twarz samuraja na najstarszej zachowanej fotografii Japończyka (1857 r.) wynikała nie tylko ze zwyczajów panujących w owych czasach (samurajom nie wypadało okazywać słabości w miejscach publicznych), ale także ówczesnej techniki, która wymagała od fotografowanej osoby siedzenia lub stania przez kilka minut w bezruchu.
Wg profesora Shigeki Iwai z Uniwersytetu Osakijskiego fotografia pojawiła się w Japonii pod koniec okresu Edo (dagerotypia w 1848 r.), ale uśmiech rozjaśnił pochmurne oblicza Japończyków na zdjęciach dopiero pod koniec okresu Meiji w roku 1911, kiedy to przedsiębiorca Motojino Makino postanowił wydawać magazyn NicoNico, w którym publikował fotografie roześmianych ludzi. Był to czas, kiedy z powodu wojny rosyjsko-japońskiej (1904-1905) i powojennej recesji ludzie nie mieli wiele powodów do radości. Szybki rozwój technologii fotograficznej na początku XX wieku oraz popularny magazyn NicoNico pomogły rozpowszechnić zwyczaj uśmiechania się Japończyków na zdjęciach.

Uśmiechnięta „nowoczesna dziewczyna” lub „moga”, ca. 1920 r.