Korea Południowa

Fizjonomika i operacje plastyczne w Korei

Prezydent Moon Jae-in

„Jego czoło szerokie i gładkie przyjmuje niebiańską energię, ale skroń jest pusta jak kałuża, przybrała kształt bagna. Otrzymał doskonałą energię nieba i doskonałe błogosławieństwa swoich rodziców i przodków. Przestrzeń pomiędzy brwiami jest gładka i czysta, co należy uznać za oznakę szczęścia.” To jedynie część analizy twarzy prezydenta Moon Jae-ina dokonanej przez zawodowego fizjonomika.
Czytanie twarzy (fizjonomika) jest jedną z najbardziej rozpowszechnionych w Korei technik wróżbiarskich. I można by machnąć ręką na to zjawisko, gdyż wróżbiarstwo ze względu na swój charakter tajemniczości i niedostępności jest w szczególności otwarte na wszelkie pseudonaukowe teorie i praktyki, rzecz jednak w tym, ze w Korei (a w pewnym stopniu również w Japonii) fizjonomicy zatrudniani są również przez firmy i wiodące korporacje pod kątem sprawdzania przydatności kandydatów do pracy. Może wydawać się zastanawiające, że w kraju ogarniętym szałem edukacji pseudonaukowe teorie wciąż znajdują posłuch wśród wykształconej elity kraju, wynika to jednakże z roli twarzy w kulturach konfucjańskich. Termin „twarz” i sama twarz odgrywają istotną rolę w Azji Wschodniej, zwłaszcza w Korei. Jak pisze koreańska psycholożka kulturowa K.O.Kim Koreańczycy wierzą, że wszystko, co dotyczy urodzenia, wykształcenia i losu, ma związek z twarzą. Zmieniając twarz można więc poprawić swój los, a to już pozwala nam zrozumieć fenomen operacji plastycznych w Korei.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Korea Południowa

Koreańskie kobiety morza w obiektywie Luciano Candisani

Brazylijski fotograf Luciano Candisani z San Paulo podczas swojej podróży na koreańską wyspę Czedżu spędził pewien czas z grupą kobiet morza haenyeo, a efektem tego są te piękne fotografie Koreanek w jego wykonaniu. Pierwsze wzmianki o haenyeo pochodzą z XVII wieku. Początkowo nurkowaniem zajmowali się głównie mężczyźni, ale gdy ówczesny rząd koreański wysokimi podatkami zaczął nękać nurków, ci w poszukiwaniu pracy zaczęli opuszczać wyspę (Czedżu jest wyspą wulkaniczną o słabej glebie nie nadającej się do rolnictwa na większą skalę), a pod wodę zaczęły schodzić kobiety.

Organizowały się w rywalizujące ze sobą grupy, opracowały specjalne techniki oddychania i nurkowania niezbędne do przetrwania w tych niełatwych wodach. W trudnym dla kobiet społeczeństwie Joseon stworzyły własną, kierowaną przez nich subkulturę, opierając ją na dawnych rytuałach szamańskich, raczej niż na patriarchalnym konfucjanizmie. Składały ofiary naturze, dziękując jej za obfite dary morza oraz prosząc o ochronę przed wszystkimi niebezpieczeństwami związanymi z nurkowaniem w morzu.

Zawód ten rozwijał się do lat 50. ubiegłego stulecia, kiedy to niemalże każdy mieszkaniec wyspy miał w rodzinie kogoś trudniącego się połowami owoców morza, ale od tego czasu notuje się spadek liczby haenyeo i zainteresowania młodszych pokoleń dziewczyn tą pracą. Wiedza na temat nurkowania tradycyjnie była przekazywana z pokolenia na pokolenie, z matki na córkę, z teściowej na synową. Dziś pozostało ich nie więcej niż 2000, głównie starszych pań po 60 roku życia.

W tej kobiecej społeczności najstarsze haenyeo mają już ponad 80 lat i wciąż nurkują na głębokość 10 metrów bez sprzętu do nurkowania. Wstrzymują oddech na 60-90 sekund, a podczas wynurzania wydają, podobnie jak japońskie ama, charakterystyczny gwizd. Praca haenyeo jest trudna i niebezpieczna, ale w sezonie mogą w ciągu jednego dnia zarobić nawet do 500.000 won (1650 zł).
(📷 lucianocandisani.com)

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Japonia · Korea Południowa

Podwójna powieka i rzęsy cz. 2

Wczorajszy wpis o oczach i rzęsach wymaga myślę dopowiedzenia. Skąd się właściwie wzięła u Japończyków i Koreańczyków moda na podwójną powiekę, długie rzęsy i w ogóle odmienny od naturalnego wygląd oczu.
Po pierwszej wojnie światowej młode Japonki pod wpływem mody zachodniej zaczęły zrzucać tradycyjne kimona i publicznie pokazywać się w zachodnich ubiorach. Określano je terminem „moga” od słów „modern girl” („nowoczesna dziewczyna”, w mniejszym stopniu młodzi mężczyźni „mobo”, „modern boy”). W Japonii kwitła kultura konsumpcyjna i moda na towary importowane, a mechanizacja i rozwój przemysłu sprzyjały awansowi społecznemu kobiet.

Wielu Japończykom o skrajnie zachowawczych poglądach nie spodobały się pierwsze próby emancypacji młodych kobiet, a naciski społeczne spowodowały, że te „frywolne”, jak mówiono, obyczaje zostały stłumione i zanikły na początku lat 30. ubiegłego stulecia. W trakcie wojny chińsko-japońskiej (1937-1945) oraz II wojny światowej od kobiet ponownie wymagano skromności i poświęcenia dla rodziny i narodu. Kult tradycji panował do lat 50. i wtedy pojawiła się Ona i nigdy już nic nie było takie jak wcześniej.

Tokio, Ginza, 1935, tradycja i nowoczesność. W tle na rowerze nowoczesna fryzura i marynarka młodego mężczyzny.
(📷 Marooka Kouji)
„Rzymskie wakacje”

Film „Rzymskie wakacje” z 1953 roku to romantyczna komedia, w której grana przez Audrey Hepburn księżniczka Anna sfrustrowana ograniczeniami narzuconymi jej przez życie wymyka się z ambasady swojego kraju w Rzymie, po czym zostaje odnaleziona przez reportera Joe Bradleya (w tej roli Gregory Peck). Film nie okazał się hitem w Ameryce, ale Japonia straciła głowę dla 24-letniej brytyjskiej aktorki, a moda na „moga” powróciła ze zdwojoną siłą.

„Rzymskie wakacje”

Scena, w trakcie której księżniczka Anna w akcie buntu postanawia ściąć swoje piękne, długie włosy szczególnie mocno współbrzmiała z potrzebą sprzeciwu i uwolnienia się Japonek od narzuconych im przez stulecia sztywnych, feudalnych zasad. Jej popularność niemalże w cień odsunęła inną gwiazdę Hollywood – Marylin Monroe, a młode Tokijki masowo zaczęły nosić fryzury i odzież à la Audrey Hepburn. Monroe była aż i tylko gwiazdą z dalekiego kraju, ale to grana przez Hepburn księżniczka Anna nie tylko swoimi manierami, kulturą osobistą i skromnością, ale nawet elegancją i wyglądem zewnętrznym nie aż tak bardzo różniła się od Japonek, przez co niemal natychmiast przechwyciły one sygnał do buntu. Po dziś dzień Hepburn pozostaje ulubioną aktorką Japończyków.

Choć pierwsze kroki w zabiegach korekty powiek Japończycy stawiali już na początku XX wieku, wg wielu japońskich historyków to właśnie ich wyjątkowa sympatia dla brytyjskiej aktorki (nieco odmienne zdanie maja w tej kwestii Koreańczycy, dla których niemalże każde niepożądane w ich kraju zjawisko to efekt amerykańskiego, japońskiego lub chińskiego imperializmu) znamionuje początek fascynacji Japończyków, a następnie Koreańczyków odmienną estetyką oczu.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Audrey Hepburn
Japonia · Korea Południowa

Podwójna powieka i rzęsy cz.1

Znajomy Koreańczyk (55 l., wyraził zgodę na zamieszczenie 📷☝️) przesłał mi dzisiaj swoją fotografię wykonaną po zabiegu plastyki powieki górnej. Nieco mnie przeraziła, gdyż nie zdawałem sobie sprawy, że wymagało to użycia szwów chirurgicznych na powiekach.
Przed przyjazdem do Korei nie miałem bladego pojęcia o tej różnicy w budowie anatomicznej oka pomiędzy Europejczykami, a Azjatami.

Zapewne nawet bym jej nie dostrzegł, gdybym nie usłyszał od Koreańczyków o dyskomforcie, jaki sprawia im ta „wada” kosmetyczna, „defekt” w urodzie. Wtedy jeszcze, 20 lat temu zabieg zmieniający wygląd powiek był popularny wśród kobiet, z czasem dołączyli do nich młodzi mężczyźni, a dziś już wielu Koreańczyków marzy o „podwójnej powiece”. Młodsi ludzie jeszcze potrafią przyznać, że pragną poprawić swój wygląd, starsi, zwłaszcza mężczyźni, w tym mój znajomy zapewniają, że zabieg jest niezbędny z przyczyn zdrowotnych. Od jakiejś dekady mamy więc wśród koreańskich mężczyzn epidemię „chorób oczu”.


Gdyby to były tylko powieki. Kilka tygodni temu w niewielkiej grupie kobiet popełniłem straszliwe faux pas. Mianowicie wspomniałem o swojej tego dnia pierwszej w życiu wizycie u okulisty i zapisanych mi przez lekarza kroplach do oczu. Niby nic szczególnego, ale zupełnie nierozważnie dodałem, że długie rzęsy utrudniają mi wkraplanie płynu do oczu. Nastąpiła cisza, kilka par oczu wlepionych we mnie, przygryzione wargi u jednych, otwarte usta u innych, ściągnięte brwi, jakbym właśnie przyznał się do popełnienia straszliwej zbrodni. Obserwacja mimiki twarzy pań zajęła mi kilka sekund zanim w końcu załapałem w czym rzecz. Wspomniałem tylko o problemie z kroplami, dla nich zabrzmiało to niczym przechwałka o anatomicznej wyższości. Ostatecznie skończyło się na żartach, ale podczas rozmów z Azjatami czasami lepiej nie poruszać tematu rzęs.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Korea Południowa

Zachowania we windzie

Po spacerze z psem wsiadłem wraz z dwoma mężczyznami mężczyznami. do windy – młodym sąsiadem mieszkającym z żoną i dwójką maluchów na tym samym piętrze, oraz dostawcą jedzenia, który dostarczał komuś na 13 piętrze pieczonego kurczaka. Jessie wpadła więc w podniecenie i z nosem w górze radośnie delektowała się zapachem mięsa. Wyglądała zabawnie, rzuciłem więc w kierunku mężczyzn jakiś żart. Dostawca wciśnięty w kąt szybko wbił oczy w ekran telefonu i bez słowa kciukiem zaczął przerzucać jakieś fotografie na ekranie, sąsiad natomiast w swoim kącie jeszcze bardziej zniżył głowę intensywnie wpatrując się w podłogę.

W windach, w których wielu ludzi czuje się niekomfortowo dochodzi do naruszenia przestrzeni osobistej, a czasami i intymnej, a Koreańczycy, pomimo znacznej gęstości zaludnienia w kraju, a zwłaszcza w Seulu, nie zdają się czuć w nich ani trochę bardziej komfortowo od innych nacji.
Windowe savoir-vivre w Korei nie odbiega aż tak znacznie od tego w życiu codziennym – unikaj kontaktu wzrokowego i rozmów z nieznajomymi, wliczając w to przywitanie. Większość z tych sąsiadów, z którymi witam się we windzie, zdaje się czynić to tylko ze mną i to pod warunkiem, że przywitam się jako pierwszy. Kobietom przychodzi to nieco łatwiej. W naszym budynku jedynie starszy, sympatyczny i wyjątkowo jak na Koreańczyków ekstrawertyczny i pogodny jegomość lubi podyskutować we windzie (być może pewną rolę odgrywa woda ognista, którą lubi się delektować, a także brak wykształcenia wyższego, co nie jest tutaj bez znaczenia), choć zdecydowana większość sąsiadów ignoruje jego próby nawiązania rozmowy. Reszta nie zamieni słowa, choć niektórzy panowie nabierają odwagi w towarzystwie swoich żon lub własnych, małych dzieci.
Jeszcze dekadę temu wiele osób czekających na windę na parterze wchodziło do niej, zanim osoby w niej się znajdujące ją opuściły (wciąż niektóre osoby w ten sposób postępują wchodząc do budynku), dziś na szczęście to już rzadkość. Panie przeciskają się zawsze przodem do ściany (ochrona piersi), panowie częściej plecami do niej (obserwacja potencjalnego zagrożenia). Panowie nie przepuszczają pań przed wejściem do windy, czasami (również młodzież) przepychają się, by dostać się do niej przed innymi. Niektóre osoby zawsze ustawiają się w swoich ulubionych kątach, prawa strona jest bardziej popularna od lewej i ja sam mam tendencję do ustawiania się po tej właśnie stronie. Panów częściej zobaczyć można wciśniętych w tylne kąty (ewolucyjnie ukształtowana potrzeba obserwacji przestrzeni), panie zaś z przodu bliżej drzwi (szybka ewakuacja i unikanie wzroku innych osób).

Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, by ktoś stojący przy panelu sterowania spytał inną osobę znajdującą się w windzie, który przycisk dla niej wcisnąć, ani też kogoś proszącego o wciśnięcie dla niej lub niego przycisku w zatłoczonej windzie. Będą się raczej bez słowa powoli przepychać w kierunku panelu. Dziś wiele osób podróżuje windą wpatrzonych w telefony, które pozwalają im uniknąć kontaktu wzrokowego z innymi osobami znajdującymi się wewnątrz kabiny.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Patronite)