Korea Południowa

Uprzywilejowana pozycja mężczyzn i ucisk kobiet w konfucjańskiej Korei

Moja koreańska teściowa.

Moja szwagierka, siostra mojej żony, przegrała trzyletnią batalię z rakiem i w wieku 55 lat przedwcześnie zakończyła swoją ziemską przygodę. Na kilka tygodni przed śmiercią, już bardzo osłabiona i schorowana, zebrała się po raz pierwszy na odwagę i zadzwoniła do swojej mamy, mojej teściowej, z ogromnym żalem wspominając swoje trudne dzieciństwo, jak była przez nią wykorzystywana i karcona. W tym samym czasie jej starszy o 2 lata brat, zgodnie z konfucjańskimi normami i zasadami, był traktowany jak książę i nie miał w domu rodzinnym wielu, a być może żadnych z wyjątkiem nauki, obowiązków. Teściowa nie potrafiła zrozumieć jej pretensji, zadzwoniła do mojej żony z pytaniem o ten nagły wybuch żalu swojej starszej córki. Ten telefon mocno nadwyrężył ich relacje i już do końca pozostały chłodne. Chyba bardzo chłodne, gdyż teściowa nie pojawiła się na pogrzebie i tradycyjnie tutaj poprzedzającej pogrzeby stypie córki. Zarówno ona, jak i szwagier i szwagierka od początku byli wyjątkowo przyjaźnie i serdecznie ustosunkowani do mnie. Z mojej perspektywy nie mogę powiedzieć o nich złego słowa. To jednak nie znaczy, że powinienem pozostawać obojętny na rodzinną dynamikę Koreańczyków sięgającą swoimi korzeniami setki lat wstecz. Na fotografii poniżej znajduje się moja teściowa z portretem jej jedynego syna, mojego szwagra, zawieszonym na ścianie jednego z pokojów w jej domu w małym miasteczku 2 godziny drogi samochodem na południe od Seulu. Nie znalazło się na niej miejsce dla jej dwóch córek. Tak została wychowana, takie normy i zwyczaje przejęła od swoich rodziców, dziadków, krewnych i innych ludzi z jej najbliższego otoczenia. Innych nie zna. Nie mogę mieć do niej o to pretensji. Funkcją kobiet tutaj od zawsze było służyć mężczyznom – swoim ojcom, mężom i synom. Tak zostały ukształtowane. To, wg konfucjańskich uczonych, czyniło je dobrymi, cnotliwymi córkami, żonami i matkami. Konfucjanizm był zawsze bezwzględny dla kobiet. Mieszkam w Korei już ponad 2 dekady i do dziś nie spotkałem ani jednej kobiety, która wyrażałaby zachwyt nad tum systemem. One go bezrefleksyjnie powielają, przenoszą na kolejne pokolenia. Być może takie istnieją, zapewne tak, ale czy to w Azji Wschodniej, czy w Polsce, piewcami konfucjanizmu, również w mediach społecznościowych, są przede wszystkim mężczyźni, gdyż to ich ten system nagradza. Relacje mojej żony i jej siostry nigdy nie były szczególnie bliskie z ich mamą. Co innego szwagier. Jego z nią relacje zdają się być doskonałe. W Korei jeśli ktokolwiek wygłasza pochwalne peany na cześć matek, a zdarza się to tutaj wyjątkowo często, są to w większości mężczyźni, gdyż to oni od zawsze byli największymi, bardzo często jedynymi beneficjentami matczynej miłości. Ludzką naturą jest szukać przyjemności, uciekać od bólu, osiągać maksimum korzyści przy minimalnym wydatku energii własnej, a rolą kobiet w Korei od wieków było wspomagać w tym mężczyzn, samemu unikając przy tym przyjemności i szukając bólu. Cnotliwa kobieta powinna cierpieć. Trudno się więc dziwić, że młodsze pokolenie Koreanek unika związków, gdyż tak kulturowo zdefiniowana miłość wciąż tutaj dominuje.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Stany Zjednoczone · Wietnam

Jadowite skolopendry w wojnie wietnamskiej

Wietnam. Żołnierze amerykańscy z upolowanym wężem.
Scolopendra subspinipes, azjatycka skolopendra
To słynne zdjęcie z Wietnamu jest w rzeczywistości fałszerstwem. Skolopendry rzadko przekraczają długość 30 cm. Na powyższej fotografii stawonóg zwisa z żyłki wędkarskiej zawieszonej blisko fotografa, podczas gdy znajdujący się dalej żołnierz trzyma uniesioną w górze pustą rekę.
Spięty Coyote Peterson ze skolopendrą na kilka chwil przed wprowadzeniem przez nią w jego przedramię jadu
Japonia

Seppuku, Akira Kurosawa i wybuchy złości jego ojca

Akira Kurosawa i Toshiro Mifune

Japończycy od wieków zwracają szczególną uwagę na elementy zachowań i estetyki, które mogłyby kogoś urazić i odpowiednio w codziennych interakcjach starają się je kontrolować. Kiedy samuraj otrzymywał rozkaz popełnienia seppuku, aż do momentu aktu samookaleczenia starano się często łagodzić jego związane z lękiem i niepewnością psychiczne cierpienie, a przynajmniej go nie pogłębiać. Ojciec reżysera Akiry Kurosawy wywodził się ze stanu szlacheckiego i był od dziecka uczony zasad towarzyszących rytualnym samobójstwom. Za każdym więc razem, kiedy jego pochodząca z rodziny kupieckiej żona kładła w czasie posiłku rybę niewłaściwą stroną wybuchał gniewem: „Baka!(Idiotko) Próbujesz mnie zmusić do popełnienia samobójstwa?” Pomimo tak gwałtownych reakcji ojca, matka reżysera popełniała wciąż ten sam błąd i za każdym razem, kiedy ryba była niewłaściwie ułożona na stole była przez niego strofowana. Kurosawa pisał, że w kuchni japońskiej rybę serwuje się na półmisku z głową skierowaną w lewo i brzuchem w kierunku osób spożywających posiłek, tak żeby ułatwić im dostęp do mięsa znajdującego się w tej części ciała. Ponieważ widok rozprutego brzucha ryby mógłby być dla samuraja źródłem dodatkowego psychicznego bólu, przed popełnieniem przez niego seppuku podawano ją z głową skierowaną w prawo i grzbietem w jego stronę. Kurosawa nie pamiętał, w jaki sposób rybę na stole kładła jego matka, przypuszczał jednak, że już niewłaściwy kierunek, w którym skierowana była jej głowa wystarczyło, żeby doprowadzić ojca do białej gorączki.

Poprawnie ustawiony półmisek z rybą.
Japonia · Stany Zjednoczone

Carl Mydans i fotografie Pearl Harbor w przededniu ataku Japończyków

📷 Carl Mydans, Pearl Harbor, Hawaje 1940 r.

Od ponad 80 lat Pearl Harbor kojarzy się z niespodziewanym nalotem Japończyków na amerykańskie bazy wojskowe i związanych z nim spustoszeniem, śmiercią ponad 2400 osób, szokiem opinii publicznej oraz niekończącymi się debatami na temat jego przyczyn. Do 7 grudnia 1941 r. port zwany przez rdzennych mieszkańców Hawajów Wai Momi kojarzył się z jednak najczęściej z obfitością pereł i rafą koralową (do XIX w.) oraz raczej beztroskim życiem amerykańskich żołnierzy i ich rodzin.

📷 Carl Mydans, Pearl Harbor, Hawaje 1940 r.

W roku 1940, Carl Mydans, fotoreporter pracujący dla tygodnika „Life” i jeden z najsłynniejszych fotografów wojennych XX wieku, który kilka lat później okrucieństwa japońskich żołnierzy doświadczył na własnej skórze, wybrał się na Hawaje, wtedy jeszcze terytorium zależne Stanów Zjednoczonych (1898-1959), celem sfotografowania amerykańskich marynarzy. Kilka miesięcy temu stacja telewizyjna „History” przeprowadziła wywiad z ostatnimi życzącymi marynarzami i pilotami, którzy pod koniec 1941 roku stacjonowali w porcie Wai Momi: „Leżenie na plaży i zażywanie kąpieli słonecznych.

📷 Carl Mydans, Pearl Harbor, Hawaje 1940 r.

Każdy musiał wylegiwać się na słońcu i uzyskać lekką opaleniznę.” – Jack Holder, mechanik lotniczy. „Chodziliśmy do kościoła, a po kościele wybieraliśmy się na piknik lub przejażdżkę samochodem po wyspie.” – Ray Chavez, marynarz. „Lubiłem iść potańczyć i wypić z chłopakami kilka piw.” – Bob Fernandez, marynarz. „Atak na Pearl Harbor był czymś, co nikomu nie przyszło nawet do głowy. Nikt o czymś takim nie myślał.” – Jim Garner, łącznościowiec. Japoński nalot zmienił wszystko. „Nawiązujesz całkiem niezłe przyjaźnie, a potem nagle z dnia na dzień żyjesz w innym świecie.” – Aaron Cook, mechanik lotniczy.

📷 Carl Mydans, Pearl Harbor, Hawaje 1940 r.

Zaledwie kilkanaście godzin po ataku na Pearl Harbor Japonia przypuściła atak na Filipiny. Magazyn „Life” wysłał Mydana oraz jego żonę Shelley do Manili celem zrobienia reportażu na temat wojny w tym kraju. Już 2 stycznia 1942 Japończycy wkroczyli do stolicy Filipin i para fotografów dostała się do niewoli, w której spędzili prawie dwa lata. Zostali wypuszczeni w ramach wymiany więźniów pod koniec 1943 roku.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

📷 Carl Mydans, Pearl Harbor, Hawaje 1940 r.
📷 Carl Mydans, Pearl Harbor, Hawaje 1940 r.
W roku 1945 Mydans powrócił na Filipiny i pracował m.in. u boku gen. Douglasa MacArthura

Japonia

Skomplikowane życie miłosne japońskich cesarzy

Książę Hirohito i księżna Nagako

14 stycznia 1914 roku cesarzowa Sadako, żona cesarza Yoshihito, zaprosiła kilka dziewcząt odpowiedniej rangi i urody na herbatę do Pawilonu Konkubin w Pałacu Cesarskim. Dziewczynek nie poinformowano, że za ekranem ukryty był 13-letni książę Hirohito, który przez dziurkę uważnie im się przyglądał. Jego młode serce miało dokonać ważnego wyboru – wskazać przyszłą żonę księcia i cesarzową Japonii. Jego wybranką została niespełna 11-letnia księżniczka Nagako, najstarsza córka księcia Kuni Kuniyoshi i daleka kuzynka Hirohito.

Księżniczka Nagako

Zanim młodzi zaczęli się „spotykać” minęło jednak jeszcze kilka lat. Oficjalne zaręczyny miały miejsce w roku 1918 i od tego czasu, zawsze w towarzystwie przyzwoitki i zaledwie raz lub dwa razy do roku, Hirohito i Nagako mieli możliwość bliżej się sobie przyjrzeć. Żadna z trzech kobiet, które w XX wieku zostały wybrane przez japońskich następców tronu na żony nie była początkowo szczególnie lubiana przez otoczenie cesarzy. Zarówno Michiko, żona Akihito, jak i obecna cesarzowa Masako, żona cesarza Naruhito pochodziły z ludu.

Michiko i Akihito poznali się na kortach tenisowych
Naruhito i Masako, 1993 r.

Rodzina Nagako wywodziła się z arystokracji, jednakże z jednej z pomniejszych gałęzi rodu. Wpływowy klan Fujiwara, z którego zazwyczaj pochodziły narzeczone następców tronu nie mógł więc być zadowolony. Pojawiły się głosy sprzeciwu. Książę Kuni zagroził jednak, że jeśli dojdzie do odwołania zaręczyn, zabije zarówno siebie, jak i swoją córkę. Ponoć zwrócił się nawet o pomoc do grup nacjonalistycznych, które organizowały w stolicy wiece i protesty. 26 stycznia 1924 r., z opóźnieniem spowodowanym trzęsieniem ziemi w Kanto i nieudanym zamachem na Hirohito w 1923 r., przyszły cesarz i cesarzowa pobrali się podczas wystawnej ceremonii shinto w Tokio. Tłumy ustawiały się wzdłuż ulic, aby choć przez moment rzucić okiem na cesarską procesję, choć gdy ta przejeżdżała, mieszkańcy miasta musieli nisko pochylać głowy.

Młoda para w limuzynie, 1924 r.

Nagako przyzwyczajona do obyczajów dworskich okazywała mężowi uległość i szacunek. Uważała, że taka jest rola kobiety w związku. W przeciwieństwie do swoich poprzedników, cesarz Hirohito zdecydował się zrezygnować z prawa do dworskich konkubin i pozostał aż do swojej śmierci w roku 1989 wierny żonie, pomimo tego, że zniecierpliwione brakiem męskiego potomka (zanim na świat przyszedł przyszły cesarz Akihito, cesarzowa urodziła aż cztery dziewczynki) otoczenie cesarza usilnie namawiało go do ponownego przemyślenia tej decyzji, a nawet wybrało spośród 10 kandydatek na faworytę tę, która miała urodzić przyszłą głowę państwa.

Yanagiwara Naruko, konkubina cesarza Mutsuhito (Meiji), matka cesarza Yoshihito (Taisho)

Konkubiny niejednokrotnie w przeszłości ratowały japoński dwór cesarski. Zarówno ojciec Hirohito, cesarz Yoshihito (Taisho), jak i jego dziadek, cesarz Mutsuhito (Meiji), ale także książę Kuni byli synami konkubin. Hirohito zniósł konkubinat w roku 1924. Wpływ na to miała jego wizyta w Londynie w roku 1921. Życie brytyjskiej rodziny królewskiej wywarło na nim tak ogromne wrażenie, że postanowił wprowadzić wiele zmian zarówno w swoim życiu, jak i na dworze cesarskim. W 1933 doczekał się w końcu potomka płci męskiej. Presja na cesarzową Nagako była tak silna, że dzień jego narodzin wspominała jako najszczęśliwszy w jej życiu.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Szczęśliwa cesarzowa Nagako z synem, księciem Akihito.
Francja · Japonia · Stany Zjednoczone

Nie malarstwo, lecz włosy: japońska „inspiracja” Ernesta Hemingwaya

Ernest Hemingway, 1957 r.
Hemingway w Paryżu, rue Notre-Dame-des-Champs, r. 1924
Krakowska malarka Olga Boznańska przeprowadziła się do Paryża w r. 1898.
Leonard Tsuguharu Foujita, jeden z najważniejszych japońskich artystów XX wieku w swoim paryskim atelier
Azja · Chiny · Japonia · Korea Południowa

„Psom i Chińczykom wstęp wzbroniony”

Japoński właściciel włoskiej restauracji w Tokio (👆) zdecydował, że z powodu „częstych przypadków przemocy i nękania pracowników” nie będzie obsługiwał koreańskich i chińskich klientów. Koreańczycy poczuli się urażeni i media koreańskie piszą o gwałtownej reakcji mieszkańców kraju, jednakże dyskryminacja cudzoziemców ma długą tradycję w całej Azji Wschodniej, nie tylko w Japonii.

(👆) W roku 2013 w oknie restauracji w Pekinie pojawiła się wywieszka informująca turystów łamaną angielszczyzną, że „nie obsługuje się Japończyków, Filipińczyków, Wietnamczyków i psów”. W tym przypadku właściciel restauracji odmawiał serwowania posiłków klientom pochodzącym z trzech krajów zaangażowanych w spory terytorialne z Chinami.

(👆) Napis informujący o niesprzedawaniu artykułów tytoniowych i alkoholu obcokrajowcom pojawił się kilka lat temu w witrynie jednego z koreańskich sklepów spożywczych, a w 2016 roku bar w popularnej wśród młodzieży i studentów seulskiej dzielnicy Hongdae swoją decyzję o ograniczeniu obsługi wyłącznie do Koreańczyków tłumaczył barierą językową (👇).

(👇) Niektóre z wywieszek potrafią być nawet całkiem zabawne, jak choćby ta informująca, że z 47 przypadków złamania przez klientów japońskich mieczy, aż 42 dotyczyły zagranicznych turystów, którzy, w przeciwieństwie do winnych niezgulstwa Japończyków, nigdy za swój czyn nie przeprosili. „Nienawidzimy zagranicznych turystów. Wynocha.”


Pomimo tego, że we wszystkich trzech krajach regularnie dochodzi do skandali związanych z dyskryminacją cudzoziemców, wielu Azjatom najbardziej w pamięci utkwił incydent, który nigdy się nie wydarzył. Przynętę połknął nawet Bruce Lee, który w filmie „Wściekła pięść” z roku 1972 rozbija efektownym kopnięciem drewnianą tabliczkę informującą mieszkańców Szanghaju, że „Chińczykom i psom wstęp wzbroniony”.

Kadr z filmu „Wściekła pięść”
Bruce Lee jednym uderzeniem stopy rozprawia się z antychińskimi nastrojami w Szanghaju

Do dziś wielu Chińczyków sądzi, że takie tabliczki rzeczywiście umieszczano przy bramach prowadzących do parków. Jak piszą autorzy artykułu „Zakaz wstępu psom i Chińczykom w Szanghaju” przez kilkadziesiąt lat, aż do roku 1928 większość Chińczyków faktycznie miała zakaz wstępu do parków administrowanych przez Radę Miejską Szanghaju (założona w roku 1854 przez grupę w większości brytyjskich i amerykańskich przedsiębiorców, w celu zarządzania dzielnicą obcokrajowców Shanghai International Settlement). Zakaz dotyczył także wprowadzania psów, gry w piłkę, jazdy na rowerze i dewastowania zieleni i był rygorystycznie egzekwowany zwłaszcza w pierwszych trzech dekadach XX wieku, jednakże brak jest dowodów na to, że kiedykolwiek miało miejsce zestawienie w jednym zdaniu zakazu korzystania z parku przez Chińczyków i psy.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Tablica informacyjna z parku w Szanghaju, rok 1917
Szanghaj, koniec lat 20. XX wieku.
Japonia

Dwoistość japońskiej natury wg reżysera Akiry Korosawy

Toshiro Mifune i Akira Kurosawa na planie Rudobrodego

Blaise Pascal zauważył przed wiekami, że człowiek jest istotą nędzną i wielką zarazem. Chyba ta sama myśl przyświecała w XIX wieku Robertowi Louisowi Stevensonowi piszącemu powieść Dr Jekyll i pan Hyde. Dwoistość natury ludzkiej dostrzegli również i inni. Zmarły w roku 1998 słynny japoński reżyser Akira Kurosawa napisał w swojej autobiografii, że zarówno umiejętność adaptacji jak i kretynizm są częścią japońskiej psyche. Przed zrzuceniem bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki w sierpniu 1945 r. Japonia planowała obronę przed amerykańską inwazją. Mieszkańców kraju wezwano do aktywnego zaangażowania przeciwko amerykańskim najeźdźcom.

Począwszy od czerwca 1945 roku przywódcy wojskowi Japonii rozpoczęli kampanię propagandową zwaną „honorową śmiercią stu milionów”. Każdy Japończyk – mężczyźni, kobiety i dzieci – miał być przygotowany na śmierć za cesarza. Jednakże nowa amerykańska broń i szok, jaki wywołała ona w Japonii pokrzyżowały te zamiary.

Hirohito wygłasza orędzie do narodu japońskiego

W samo południe 15 sierpnia 1945 r. cesarz Hirohito wygłosił orędzie do narodu, w którym skłonił swoich poddanych do zaprzestania walki: „Zgodnie z nakazami czasu i losu postanowiliśmy utorować drogę wielkiemu pokojowi dla wszystkich przyszłych pokoleń”.
Tego dnia mieszkańcy kraju, z których wielu ubrało się formalnie na tę wyjątkową okazję, zebrali się w pobliżu głośników i radioodbiorników, żeby po raz pierwszy w życiu usłyszeć głos cesarza.

Spuszczone głowy i smutek na twarzach Japończyków wsłuchujących się w głos cesarza Hirohito

Kurosawa wraz ze swoimi współpracownikami miał wysłuchać proklamacji Hirohito w filmowym studiu: „W drodze z Soshigaya do studia w Kinuta ulica handlowa wyglądała na w pełni przygotowaną na ‚honorową śmierć stu milionów’. Atmosfera była napięta, pełna paniki. Byli nawet właściciele sklepów, którzy wyjęli japońskie miecze z pochew i siedzieli, wpatrując się w nagie ostrza. Kiedy jednak po wysłuchaniu cesarskiej proklamacji szedłem tą samą drogą z powrotem do domu, sytuacja była zupełnie inna. Ludzie na ulicy handlowej krzątali się z wesołymi twarzami, jakby przygotowywali się do festiwalu. Nie wiem, czy to reprezentuje japońską zdolność adaptacji, czy może japoński kretynizm.

Cesarz zapowiedział nastanie ciężkich czasów pod okupacją wojsk alianckich

Muszę przyznać, że oba te aspekty istnieją w japońskiej osobowości. Obydwa aspekty istnieją także w mojej osobowości. Gdyby cesarz nie wygłosił przemówienia wzywającego Japończyków do złożenia mieczy – gdyby to przemówienie było zamiast tego wezwaniem do honorowej śmierci stu milionów – ci ludzie na tej ulicy w Soshigaya prawdopodobnie zrobiliby tak, jak im powiedziano i zginęli. Ja prawdopodobnie zrobiłbym podobnie. Dla Japończyków asertywność jest niemoralna, a poświęcenie rozsądną drogą życia. Przyzwyczailiśmy się do tego nauczania i nigdy nie przyszło nam do głowy, aby je zakwestionować.”

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Akira Kurosawa
Japonia · Stany Zjednoczone

Tacki na pieniądze i inne analogie pomiędzy Japonią a amerykańskim Południem

Karyton (カルトン)

Robiąc zakupy w Japonii zazwyczaj nie podajemy pieniędzy bezpośrednio do ręki sprzedawcy, lecz kładziemy je na specjalnej tacce zwanej karyton – od francuskiego słowa „carton” oznaczającego pudełko tekturowe. W identyczny sposób zwróci nam resztę sprzedawca. Wg japońskich historyków bankowości karyton został po raz pierwszy użyty ponad 100 lat temu i wbrew temu co sądzi większość Japończyków (i w identyczny sposób tłumaczy większość społecznych zachowań Japończyków) nie był związany z okazywaniem szacunku klientom, lecz niechęcią wobec kontaktu fizycznego z obcymi ludźmi.
Niektórzy Japończycy utrzymują, że zwyczaj ten obowiązuje wyłącznie w Kraju Kwitnącej Wiśni, jednakże i w Polsce korzysta się często z podstawków do wydawania reszty, a jak pisze amerykański historyk William J. Cooper w książce „The American South” („Amerykańskie Południe”) zwyczaj kładzenia pieniędzy na ladzie obowiązywał przez wiele lat na Południu USA.

Nawet najdrobniejszy kontakt fizyczny pomiędzy białymi a czarnymi był tabu. Jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku kiedy czarny płacił za zakupiony towar miał obowiązek pieniądze kłaść na ladzie, a nie przekazywać je białemu sprzedawcy z ręki do ręki, jak czyni się dzisiaj, zwłaszcza, jeśli za ladą stała biała kobieta. W ten sam sposób sprzedawcy zwracali resztę czarnym.

Możemy dostrzec również inne analogie w zwyczajach i zachowaniach obowiązujących pomiędzy grupami uprzywilejowanymi, a uciskanymi w przednowoczesnej Japonii i na amerykańskim Południu. Podobnie jak Japończycy niżej urodzeni w kontaktach z przedstawicielami arystokracji, czyli samurajami, czarni na Południu mieli obowiązek zniżania wzroku podczas rozmowy z białymi, stosować zwroty grzecznościowe typu „Mister,” „Missus,” czy „Miss” czy okazywać specjalny szacunek przy przywitaniu. Japończycy odrzucili podział klasowy w roku 1871, choć jego pozostałości utrzymują się do dzisiaj, m.in. w dyskryminacji mniejszości społecznej Burakumin oraz niechęci do mieszkańców Okinawy. Prawa Jima Crowa ograniczające kontakty białych z czarnymi zostały zniesione w roku 1964.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Burakumin
Chiny · Stany Zjednoczone

Wojna chińskich gangów w Nowym Jorku

Nowy Jork, lata 20. XX w. Chiński marynarz zostaje aresztowany za próbę przemytu opium (👆). Od końca XIX wieku do połowy lat 20. wieku XX chińska dzielnica w Nowym Jorku była areną gangsterskiej aktywności, przemocy, handlu narkotykami, hazardu i przemytu chińskich migrantów.
W roku 1870 w Wielkim Jabłku mieszkało prawdopodobnie nie więcej niż 100 Chińczyków. 20 lat później było już ich kilkanaście tysięcy. Większość z nich znajdowała zatrudnienie w pralniach lub na targowiskach prowadzonych przez chińskich imigrantów, z których tylko garstka posiadała amerykańskie obywatelstwo i sprawnie posługiwała się językiem angielskim. Z czasem, podobnie jak w innych amerykańskich miastach zamieszkałych przez chińską diasporę, zaczęły organizować się tam nieoficjalne struktury samorządowe silnie powiązane z półświatkiem. Rywalizacja pomiędzy dwoma gangami stała się przyczyną rozlewu krwi, z którym nie potrafiła sobie poradzić skorumpowana nowojorska policja.

Tom Lee

Na czele grupy On Leong stał Tom Lee, imigrant z Chin, nieoficjalny burmistrz kształtującego się Chinatown, który prowadził nielegalne jaskinie hazardu, palarnie opium i skutecznie przemawiał do kieszeni policjantów i dziennikarzy. Jego rywalem był trzydzieści lat młodszy i bezwzględny Young Mock Duck, przywódca gangu Hip Sing Tong.

Young Mock Duck

Do pierwszego morderstwa doszło w roku 1900 na ulicy Pell, co doprowadziło do eskalacji przemocy. W roku 1905 w trakcie przedstawienia w Chińskim Teatrze przy ulicy Doyers siepacze Hip Sing otworzyli ogień do członków konkurencyjnego gangu zabijając czterech z nich, a przy okazji dwóch przypadkowych widzów, jednakże dopiero inne morderstwo wywołało w NYC gwałtowną falę niechęci mieszkańców miasta do Chińczyków.

Skrzyżowanie ulic Pell i Doyers, ok 1910 r.

W roku 1909 w mieszkaniu pracownika chińskiej restauracji znaleziono zwłoki Elsie Sigel, zaledwie 19-letniej białej misjonarki i wnuczki znanego weterana wojny secesyjnej, generała Franka Sigela. Rząd federalny wkroczył jednak do akcji dopiero w roku 1925 po zamordowaniu dwójki gangsterów z grupy On Leong zmarłego 7 lat wcześniej Toma Lee. Agenci federalni nie przejmowali się takimi „błahostkami” jak prawa człowieka czy nakaz aresztowania i przymykali każdego Chińczyka, który mógł mieć cokolwiek wspólnego z wojną gangów. Taktyka ta okazała się skuteczna i wkrótce w Chinatown zapanował spokój.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Ul. Pell, 1899 r.
Pogrzeb Toma Lee, 1918 r.