Azja · Korea Południowa

Dlaczego Koreanki zdominowały żeński golf

Pak Seri

Czy sesje treningowe na cmentarzu i inne kontrowersyjne metody treningowe mogą być jedną z tajemnic sukcesu koreańskich sportowców? Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku niewielu Koreańczyków praktykowało golf, ale nagły i niespodziewany sukces szerzej nieznanej Pak Sori przyczynił się do ogromnej popularności tej dyscypliny sportu w Korei. Azjatki, a zwłaszcza Koreanki i Japonki zdominowały dziś żeński golf. W pierwszej setce światowego rankingu aż 25% zawodniczek pochodzi z Korei, spora część reszty z Japonii, Tajlandii i Chin.

Danielle Kang, Amerykanka koreańskiego pochodzenia

Nawet zawodniczki reprezentujące Stany Zjednoczone, Australię i Nową Zelandię mają azjatyckie korzenie i nazwiska – Alison Lee (USA.), Minjee Lee (Aus), Lydia Ko (NZ), Angel Yin (USA), Rose Zhang (USA), Danielle Kang (USA), czy Grace Kim (Aus). Pierwszą koreańską zawodniczką golfa, która wspięła się na szczyt sławy i rankingów była Pak Seri. W wieku zaledwie 20 lat została najmłodszą w historii zwyciężczynią US Women’s Open.

Pak Seri z ojcem

Jej ojciec, trener i mentor (ale też były gangster w mieście Daejeon, który uciekł wraz z rodziną przed policją na Hawaje, gdzie jego nastoletnia córka zaczęła stawiać pierwsze kroki w golfie) wprowadził do reżimu treningowego kontrowersyjne i etycznie wątpliwe praktyki, które jednak okazały się na tyle skuteczne, że zaledwie po roku treningów dziewczyna zaczęła zwyciężać w turniejach dla młodzieży. Pobudka przed 5.30 rano, a chwilę później już wspinała się po schodach – przodem na 15 piętro, tyłem z powrotem na parter. Następnie 1-2 godziny w siłowni. Po szkole 7 godzin treningu na strzelnicy golfowej. Do domu często wracała po północy.

Minjee Lee, Australijka koreańskiego pochodzenia

Ojciec postanowił przygotować ją wszechstronnie – do zawodów, rywalizacji sportowej oraz presji wewnętrznej i zewnętrznej. W tym celu przeprowadzał również sesje treningowe na cmentarzu, a od czasu do czasu nawet nakazywał córce spać w nocy pomiędzy grobowcami. Wierzył, że w ten sposób oswoi ją z lękiem. Te anegdoty z życia Pak Seri i innych Koreanek przyczyniły się później do tworzenia stereotypów na temat azjatyckich zawodniczek. Koreanki słynęły z niekończących się sesji ćwiczeń na strzelnicy i w każdych warunkach pogodowych. Nie były w stanie powstrzymać je wyczerpanie fizyczne i psychiczne oraz rany na dłoniach. Najważniejsze było dążenie do doskonałości i sukcesu oraz prestiż z tym związany, a tak bardzo pożądany przez Koreańczyków. Z czasem inne zawodniczki zaczęły postrzegać je jako zdystansowane i pozbawione ludzkich cech i emocji roboty. Sukces często rodzi się w trudzie i znoju.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Koreańska golfistka Yewon Lee
Lydia Ko, nowozelandzka golfistka koreańskiego pochodzenia
Urodzona w San Francisco Yelimi Noh. Jej rodzice pochodzą z Korei Południowej.

Korea Południowa

Tragiczne losy koreańskich dzieci lidera apokaliptycznej sekty Świątynia Ludu Jima Jonesa.

Jim Jones

18 listopada 1978 roku na polecenie paranoicznego lidera sekty Świątynia Ludu Jima Jonesa ponad 900 dorosłych i dzieci popełniło w Jonestown w Gujanie wymuszone samobójstwo lub zostało wbrew ich woli otrutych. Pośród nich znalazło się jedno z trójki adoptowanych koreańskich dzieci Jonesa i jego żony Marceline Mae. 18-letni Lew Eric Jones urodził się w Korei Południowej jako Pac Chi Oak, a do Gujany ze Stanów Zjednoczonych przyjechał półtora roku wcześniej wraz ze swoja żoną Terry. W Jonestown przyszedł na świat ich syn Chaeoke, który zginął tego samego dnia z rodzicami.

Lew Eric Jones stoi za ojcem
Lew Eric i Terry wraz z synem Chaeoke

Pierwsza z koreańskich córek Jonesa, Stephanie, lat 5 (🇰🇷 Yun Sun Soon), zginęła w tajemniczym wypadku samochodowym w maju roku 1959. Została przez Jonesów zaadoptowana zaledwie pół roku wcześniej. Wraz z nią w samochodzie było 5 innych członków sekty, Czołowe zderzenie przeżył jedynie 10-letni Mark, syn jednej z ofiar. Szóstą ofiarą był pasażer drugiego samochodu. Do dziś nie wiadomo, dlaczego Jones zdecydował się wysłać w powrotną drogę do domu zaledwie 5-letnią Stephanie bez jej rodziców.

Stephanie (druga od lewej)

W aktach policyjnych znajdują się silne poszlaki, wskazujące na to, że wypadek samochodowy, w którym zginęła Stephanie, był zaledwie jednym z wielu tajemniczych incydentów, które od czasu do czasu, aż do tragedii w Jonestown, wstrząsały sektą. Ginęli w nich ludzie niewygodni dla Jonesa. Przypuszcza się, że obecność Stephanie w pojeździe miała służyć jako przykrywka odwracająca uwagę od lidera sekty jako sprawcy wypadku. Krótko przed tragedią Jones miał rzekomą wizję, w której widział śmierć kilku ludzi. Spełnienie się proroctwa ugruntowało jego pozycję opiekuna i jasnowidza w oczach członków swojego zboru.

Fotografia z wypadku, w którym źycie straciła Stephanie

Więcej szczęścia miała adoptowana w roku 1959 Suzanne (🇰🇷 Eun Ok Kyung), która po poślubieniu innego członka Świątyni Ludu opuściła sektę pięć lat przed tragedią w Jonestown i otwarcie krytykowała działania i poglądy swojego adoptowanego ojca. Po ich ucieczce Jones nazywał ją często „cholerną, do niczego córką” (My goddamned, no good for nothing daughter). Zmarła w roku 2006 na nowotwór jelita grubego.

Jonestown po tragedii. Amerykańscy żołnierze składają ciała zmarłych członków sekty do trumien.

W latach 50. i 60. Jones często namawiał członków swojej społeczności, żeby adoptowali niechciane w Korei sieroty, które po wojnie koreańskiej liczone były w dziesiątkach tysięcy. W tamtym momencie wydawało się, że Jonesa cechowała wyjątkowa troska, wrażliwość społeczna i szlachetność, jego chwalebną postawę opisywała lokalna prasa, ale nikt wtedy jeszcze nie domyślał się, że ten były sprzedawca małpek był niebezpiecznym manipulatorem i psychopatycznym mordercą.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Prasa początkowo sprzyjała działalności Jonesa
Suzanne Jones / Eun Ok Kyung
Jim Jones
Korea Południowa

Pierwszy samochód w Korei, geomancja i zamach na Królową Min

Ford Model A, 1903 r.

Pierwszym samochodem, który kiedykolwiek poruszał się po drogach Korei był prawdopodobnie Ford Model A króla Gojonga. Prawdopodobnie, gdyż do dziś wśród historyków toczy się na ten temat dyskusja. Sprowadzony został do Korei przez amerykańskiego Ministra Stanu Horacego Newtona Allena w roku 1903, ale zaledwie rok później zaginął w tajemniczych okolicznościach, co utrudnia udzielenie jednoznacznej odpowiedzi, jakiej faktycznie był marki. Ponieważ w owym czasie nikt w Korei nie potrafił prowadzić samochodów, zatrudniono japońskiego kierowcę.

Król Gojong, od roku 1897 cesarz Gwangmu

Nie miał on jednak zbyt wiele pracy, gdyż ostatni król Korei rzadko z pojazdu korzystał. Uważano, że hałaśliwy dźwięk silnika umniejsza godność monarchy oraz ma negatywny wpływ na jego feng shui. Z tego samego zresztą powodu zamknięto pierwszą, małą elektrownię na terenie Pałacu Deoksugung w Seulu. Król kazał ją zbudować z obawy o swoje życie. Kilka lat wcześniej grupa japońskich skrytobójców zamordowała w Pałacu Gyeongbokgung jego żonę, Królową Min, a jej ciało spalili. Ponieważ nie byli pewni, która ze znajdujących się w pomieszczeniu kobiet jest królową, zamordowali również kilka dam dworu.

Japońscy asasyni w pałacu Gyeongbokgung

Zrozpaczony Gojong przeniósł się do oddalonego o jakiś kilometr od swojej siedziby Pałacu Deoksugung. Była to najdłuższa podróż jego życia, gdyż pokonanie tego krótkiego odcinka drogi zajęło mu ponad rok czasu. Po opuszczeniu Gyeongbokgung król zmuszony był ukryć się przed Japończykami w rosyjskim poselstwie strzeżonym przez 100 żołnierzy i dopiero po roku dotarł do Deoksugung. Pałac wciąż był oświetlany pochodniami, a król w nocy ze strachu nie potrafił zmrużyć oka.

Pałac Deoksugung

Postanowił więc zelektryfikować swoją starą/nową siedzibę. Po uruchomieniu elektrowni okazało się jednak, że generuje ona sporo hałasu, który, jak obawiali się jego poddani, zakłóci harmonię miejsca i źle wpłynie na przyszłość państwa. Postanowiono więc powrócić do oświetlania pałacu światłem ognia. Tak czy owak, na kolejny królewski pojazd Korea musiała czekać aż 7 lat. W roku 1910 lub 1911 sprowadzono do Korei nową limuzynę, tym razem amerykańskiego Cadillaca, a 2 lata później dołączył do niego brytyjski Daimler. Król Gojong aka cesarz Gwangmu był już wtedy na przymusowej emeryturze, a z pojazdów, zapewne sporadycznie, korzystali osadzeni przez Japończyków w areszcie domowym na terenie kompleksu pałacowego Changdeokgung ostatni cesarz Korei Sunjong oraz jego małżonka cesarzowa Sunjeong-hyo.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Sunjong – nieco już dziś zapomniany drugi, ostatni cesarz Korei i zarazem ostatni monarcha kraju
Królowa Min / cesarzowa Myeongseong (tytuł nadany pośmiertnie) – ostatnia królowa Korei
Cesarskiego Daimlera można obejrzeć w National Palace Museum of Korea na terenie Pałacu Gyeongbokgung
Azja · Japonia · Korea Południowa · Tajlandia

Ukłon w kulturach azjatyckich

Poddany cesarza Hirohito nisko pochyla ciało

Jedna z najciekawszych, a zarazem najdłuższych wymian ukłonów, jakie miałem okazję zobaczyć (materiał filmowy na X). Cesarz Hirohito w roku 1966 przyjechał na tereny dotknięte powodzią. Rozmówca cesarza, jako ten, o niższej pozycji społecznej pochyla ciało znacznie głębiej, gdyż ukłon, to coś znacznie więcej niż zwykłe okazanie szacunku, w co głęboko wierzą Japończycy i Koreańczycy. Słowo „szacunek”, w Japonii i Korei często sugeruje pozytywną intencjonalność, prospołeczność i uprzejmość, a przecież ukłon to także gra (np.. ustalenie rangi rozmówców, unikanie konfliktów itd..), wyuczona, automatyczne reakcja, ukrywające się za nim emocje, które mają spory wpływ na nasze codzienne zachowania (tak głęboki ukłon rozmówcy Hirohito, z zatrzymaniem go w najniższym punkcie wskazuje zapewne na kombinację kilku emocji, w tym trwogi i nabożnej czci), a nierzadko nawet celowa manipulacja, gdy ktoś okazuje fałszywą uprzejmość celem osiągnięcia jakiejś korzyści kosztem drugiego człowieka. Ukłon często odczytujemy w kombinacji z innymi gestami i ruchami ciała, np.. spojrzeniem. Hirohito nie spuszcza wzroku z rozmówcy, podczas gdy ten raczej unika kontaktu wzrokowego. Oczywiście, choć w mniejszym stopniu, uścisk dłoni też potrafi być grą – sposób i kolejność podania ręki w grupie, siła uścisku, spojrzenie, mimika twarzy, czy nawet celowe pominięcie kogoś dostarczają nam wiele informacji.

Premier Abe i prezydent Trump. Spotkanie przebiegało w przyjaznej atmosferze.
Premier Abe i prezydent Xi nie szczególnie za sobą przepadali

Dlaczego w ogóle się kłaniamy? Generalnie odpowiadają za to czynniki biologiczne i kulturowe. Pomniejszenie rozmiarów ciała często, w zależności od kontekstu, postrzegane jest, jako podporządkowanie się i nieagresja. W świecie zwierząt osobniki słabsze i zajmujące niższą pozycję w grupie często, aby uniknąć konfrontacji z osobnikiem silniejszym, odwracają wzrok, pomniejszają swoje ciała, ale także odsłaniają miejsca wrażliwe na zranienie, np. brzuch, w którym ukryte są narządy wewnętrzne, lub szyję, z przebiegającą przez nią tętnicą, która zaopatruje mózg w tlen i krew.

Głęboki ukłon również odkrywa takie miejsce – czubek i tył głowy. W konfrontacji równych sobie ktoś albo pierwszy będzie musiał się podporządkować, zignorować adwersarza i odwrócić wzrok lub głowę lub też dojdzie do eskalacji konfliktu (materiał filmowy na X).

Spotkanie Obama – Akihito. Pozycja amerykańskiego prezydenta wystawia go na niebezpieczeństwo, na szczęście jednak w XXI wieku nikt w Japonii nie ścina już głowy adwersarzom
Cesarz wita się z podwładnymi

Co ciekawe, chwilkę wcześniej, zaraz po opuszczeniu cesarskiej limuzyny, Hirohito przywitał się z poddanymi zdejmując kapelusz (📷☝️). Japończycy zaczęli nosić krótkie, zachodnie fryzury po roku 1871, i wtedy też, zgodnie z zachodnią modą, popularne stały się kapelusze. Podobnie jak ówczesna odzież w stylu zachodnim, kapelusze również stały się symbolem elitarności. Cesarz Hirohito wielokrotnie spotykał się z zachodnimi dygnitarzami, być może wtedy właśnie wyrobił sobie nawyk ściągania kapelusza przy przywitaniu.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze).

1921, Paryż. Europejska podróż 20-letniego księcia Hirohito, późniejszego cesarza Japonii

Materiał filmowy można obejrzeć na moim koncie na X.

Azja · Korea Południowa

Sardele w azjatyckich kuchniach

Sprzedawca suszonych ryb i glonów na seulskim bazarze nakłada mi do woreczka suszone sardele (anchois) (📷☝️). Myeolchi, gdyż pod taką nazwą znane są w Korei, od wieków odgrywa znaczącą rolę w tradycji kulinarnej Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Te małe srebrzyste rybki o słonym smaku wg Azjatów cenione są za zdolność nadawania wytrawnym potrawom wyrazistego smaku.

🇰🇷 Stragan z suszonymi owocami morza

W Malezji, Indonezji, Singapurze i na Filipinach smażone są na głębokim tłuszczu i spożywane w formie przekąski. Suszone nie mają silnego zapachu, ale wrzucone do gotowanej wody zaczynają wydzielać intensywną i dla wielu nie-Azjatów nieprzyjemną woń, która może kojarzyć się z zapachem amoniaku. Odpowiedzialna za to jest trimetyloamina powstająca w wyniku rozkładu białek i innych substancji organicznych znajdujących się w rybach. Proces suszenia i peklowania sardeli może zwiększyć stężenie tego związku, prowadząc podczas gotowania do jeszcze silniejszego zapachu.

Malezyjska potrawa nasi lemak z anchois
Filipińskie dilis

W ankiecie Harrisa z 2016 roku anchois zostały wybrane najmniej lubianym dodatkiem do pizzy w Ameryce. Dwa lata wcześniej zajęła pierwsze miejsce w ankiecie dotyczącej najbardziej znienawidzonej żywności w Wielkiej Brytanii. Wg antropologów jedzenia anchois przybyły do Ameryki na przełomie XIX i XX wieku wraz z imigrantami z południa Włoch. Amerykanie nazywali ich „garlic eaters” – czosnkojadami – (tej samej oblegi używali Japończycy wobec Koreańczyków) i aż do końca I wojny światowej stawiali weto „cuchnącej i nieskomplikowanej” włoskiej kuchni. W tamtym czasie potrawy niemieckie dominowały w amerykańskich restauracjach. W latach 40. XX wieku sieć popularnych i niedrogich włoskich restauracji w Nowym Jorku pomogła przebić się kuchni włoskiej do kulinarnego mainstreamu, ale niechęć do anchois pozostała do dziś.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Koreańskie myeolchi bokkeum
Kiedy moja żona wrzuca garść anchois do wrzącej wody zaszywam się w pokoju po przeciwnej stronie mieszkania, ale Jessie za nimi przepada

Korea Południowa

Pismo Święte i skomplikowana mozaika i sytuacja religijna w Korei Południowej

Ewangeliczni chrześcijanie w Korei w niedziele zazwyczaj mają przy sobie Pismo Święte

Koreańczyk idący z Pismem Świętym w ręce to obraz bardzo charakterystyczny dla niedzielnego południa w Seulu. Korea Południowa jest być może jedynym azjatyckim krajem, w którym każdej niedzieli tysiące ludzi nie zapomni zabrać ze sobą Biblii, często bardzo już zniszczonej od regularnego czytania, przed wyjściem do kościoła. Kilka dni temu pewien polski historyk i teolog w programie na YT zauważył, że protestanci znacznie lepiej od katolików znają świętą księgę chrześcijan i faktycznie, również w Korei napotkana przez nas osoba podążająca do lub z kościoła z Pismem Świętym będzie niemalże na pewno ewangelicznym chrześcijaninem. Wg sondażu Gallupa sprzed 3 lat 60% Koreańczyków podało, że nie identyfikują się z żadną religią, 17% z protestantyzmem, 16% z buddyzmem, a 6% z katolicyzmem.

Serdeczne, pół formalne przywitanie kombinacją ukłonu i uścisku dłoni charakterystyczne tutaj w pewnych kontekstach, jest częste również w koreańskim kościele.
Starszy mężczyzna z Biblią pod pachą jest zapewne szanowanym w swoim kościele prezbiterem.

Należy jednak zauważyć, że mniej niż 20% Koreańczyków utożsamia się z ateizmem, z których część i tak bierze raz lub dwa razy do roku udział w szamanistycznych rytuałach, do protestantyzmu zalicza się również różne, także te działające na granicy prawa, pseudo-chrześcijańskie sekty i alternatywne ruchy religijne, często z liderem głoszącym, że przemawia przez niego Bóg lub identyfikującym się jako bóg lub mesjasz, katolicy, w przeciwieństwie do ewangelicznych chrześcijan, również biorą udział w rytuałach związanych z kultem przodków (papież Pius XII wydał 8 grudnia 1939 r. dekret zezwalający koreańskim i chińskim katolikom na przestrzeganie obrzędów przodków i udział w ceremoniach ku czci Konfucjusza.), a na każdą religię w kraju moich gospodarzy silny wpływ ma uri-ism (od uri – my), czyli nacjonalizm na sterydach, kult Korei i wszystkiego co koreańskie. By jeszcze bardziej rzecz skomplikować, dodam, że każdy Koreańczyk bez względu na wyznawaną religię jest jednak przede wszystkim kulturowym konfucjanistą. Konfucjańskie normy kształtują ich codzienne praktyki i zachowania – od wychowywania dzieci i relacji małżeńskich, po relacje sąsiedzkie i w miejscu pracy, zachowania w miejscach publicznych, czy też podejście do edukacji i etyki.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Zaraz za moimi plecami znajduję się kościół prezbiteriański

Chiny · Korea Południowa · Wietnam

Długie paznokcie jako symbol statusu w Chinach i Wietnamie

Wietnam na przełomie XIX i XX wieku

Jednym z najdziwniejszych symboli wysokiego statusu społecznego lub majątkowego w konfucjańskich krajach Azji, zwłaszcza Chinach i Wietnamie były długie paznokcie. Przypisywany Konfucjuszowi i Zengzi (uczony konfucjański) traktat filozoficzny o nabożności synowskiej (Xiaojing) nakazuje szanować swoje ciało, łącznie z włosami i paznokciami, ponieważ wszystko to zostało ludziom dane przez ich rodziców. Portrety Konfucjusza często przedstawiają go z długimi włosami i paznokciami. Choć nie jest jasne, kiedy Chińczycy nabyli zwyczaj zapuszczania długich paznokci, niektóre przekazy wskazują na co najmniej okres Walczących Królestw (475-221 p.n.e.). Zarówno mężczyźni, jak i kobiety z klas wyższych zapuszczali długie paznokcie jako symbol statusu i bogactwa.

Cesarzowa Wdowa z dynastii Qing, 1861-1908

Długie paznokcie wskazywały, że ich właściciele nie musieli wykonywać pracy fizycznej. Jak napisał w roku 1911 Robert J. Moose w książce „Village Life in Korea” (Wiejskie życie w Korei), „lider wioski stanowczo sprzeciwia się podejmowaniu czegokolwiek, co wygląda na pracę fizyczną. Może i jest bardzo biedny (tak, nawet zależny od innych, jeśli chodzi o codzienny ryż), ale praca nie należy do jego zainteresowań. Głód nie jest dla niego hańbą, ale podjęcie jakiejkolwiek pracy fizycznej natychmiast obniżyłoby jego pozycję jako dżentelmena i zrujnowało jego perspektywy na przyszły awans zgodnie z zasadami, którymi powinni podążać dżentelmeni.” Do dżentelmenów zaliczano arystokrację oraz konfucjańskich uczonych. Praca należała do prymitywnego świata niższych klas feudalnych.
Znaczenie paznokci doprowadziło również do powstania różnych zwyczajów i przesądów z nimi związanych, chociażby z ich przycinaniem w określone, pomyślne dni roku, oraz obrządkami pogrzebowymi. Kiedy ktoś umierał, obcinano mu paznokcie i chowano je razem z nim. Umieszczano je w trumnie zmarłego lub chowano osobno w pobliżu. Reprezentowały synowski dar dla rodziców i przodków w zaświatach.

Wykonane ze srebra osłony na paznokcie

Ponieważ paznokcie rosną powoli, a długie są kruche i łamliwe, w czasach chińskiej dynastii Ming (1368-1644) i Quing (1644-1912) popularne stały się osłony wykonane z metalu, muszli lub jadeitu.
Dziś wciąż można w Wietnamie i Chinach napotkać osoby z pojedynczymi dłuższymi paznokciami, zwłaszcza małego palca jednej ręki, ale niechęć, czy wręcz pogarda dla pracy fizycznej pozostała w krajach tradycji konfucjańskiej w dalszym ciągu żywa, co paradoksalnie jest bodźcem do wytężonej nauki w szkołach oraz rozwoju gospodarki.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

Wietnam lata 20. XX w. Plakat reklamujący papierosy. Przedstawiony mężczyzna jest zamożny, o czym świadczy nakrycie głowy, kołnierzyk oraz długie paznokcie.
Wietnam, na przełomie wieków XIX i XX

Japonia · Korea Południowa · YouTube

Skłonności masochistyczne Japończyków

W Japonii można natrafić na wiele nietypowych placówek gastronomicznych, a wśród nich i takie, w których oprócz posiłku lub napoju można zamówić policzek. Dlaczego niektórzy Japończycy są skłonni przyjąć uderzenie otwartą dłonią w twarz i jeszcze za tą „przyjemność” zapłacić? Czy skłonności masochistyczne (w szerszym tego pojęcia znaczeniu – czerpania przyjemności z cierpienia) są wśród ludzi rzadkie, czy może są czymś powszechnym i niekoniecznie zawsze złym? O tym opowiadam w moim nowych filmie na YT. Zapraszam.

Korea Południowa

Tygrysy w Korei

Le Petit Journal

Paryski dziennik Le Petit Journal z 12 grudnia 1909 r. informował Paryżan, że tygrysy ludojady masowo atakują ludność w Joseon (historyczna nazwa Korei).
Koreańscy badacze nie potrafią z całą pewnością stwierdzić kiedy tygrysy zniknęły z południowokoreańskich lasów i gór. Oficjalne zapisy ujawniają, że po raz ostatni tygrys na terenie dzisiejszej Korei Południowej został upolowany w r. 1922. Z materiałów Generalnego Gubernatorstwa Korei (rząd japoński w okupowanej Korei Joseon) wynika, że w latach 1910-1945 zastrzelono 97 tygrysów i 624 lamparty. Wg Koreańczyków było ich dwa razy więcej.

Polowanie na tygrysy w Korei

Te wielkie koty zamieszkiwały cały Półwysep Koreański jeszcze ok. 1900 r., a ostatni raz na Południu widziane były w 1942 r. Ponieważ świetnie radzą sobie w wodzie, spotykane były również na wyspach wokół całego półwyspu. Liczba tych ssaków na Półwyspie Koreańskim musiała być niemała, skoro wg zachowanych dokumentów w samym tylko 1734 r. 140 osób straciło życie w wyniku ich ataków, a w 1752 r. tygrysy były widziane nie tylko w stolicy kraju, Seulu (pomimo otaczających miasto murów), ale nawet na terenach królewskiego pałacu Gyeongbokgung.

Rok 1917. Japoński myśliwy Y. Yamamoto z dwoma upolowanymi tygrysami


Ponieważ tygrysy i lamparty wyrządzały wiele szkód na farmach, specjalny oddział zawodowych żołnierzy zajmował się polowaniem na nie. W roku 1485 liczył on 440 żołnierzy. Liczba tygrysów zaczęła spadać już w XVIII wieki z powodu zorganizowanych kampanii eksterminacyjnych zarządzonych przez rząd Joseon. Zapisy z tamtych czasów regularnie chwalą się dziesiątkami, a nawet setką tygrysów zabitych w trakcie jednego tylko polowania. Liderzy wiosek za zabicie tygrysa mogli liczyć na specjalne przywileje. Polowano na nie również dla cennej skóry.

Brytyjski myśliwy z ustrzelonym w Korei tygrysem

Słynny chiński pisarz Lu Xun (1881-1936), ojciec współczesnej literatury chińskiej, pisał, że kiedy spotkał Koreańczyka, zawsze mógł liczyć na jakąś ciekawą historię o tygrysach ludojadach. Korea jest krajem o wielu nazwach i przydomkach. Jedną z mniej znanych było „Hodam-guk” (Kraina Wielu Opowieści o Tygrysach). Te drapieżniki przerażały mieszkańców Joseon, ale opowieści o nich, jak dreszczowce współczesnych ludzi, również ich fascynowały.
Okupacja japońska przypieczętowała ich los. Generalny Gubernator nakazał ludności cywilnej i wojsku nie szczędzić wysiłków w polowaniu na „szkodniki”, takie jak tygrysy, lamparty, rysie, wilki i dziki. Dziś w Korei o ich wyginięcie oskarża się głównie Japończyków.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

📷 Japończyk z ustrzelonym koreańskim tygrysem
Azja · Japonia · Korea Południowa

Dlaczego w kontaktach z Azjatami warto również używać język angielskiego

Akio Toyoda, szef Toyoty (L). Większy dystans personalny = większy dystans emocjonalny

Barier stojących na drodze do zawarcia bliższych relacji z Japończykami lub Koreańczykami, nawet jeśli akceptujemy różnice kulturowe, jest wiele, ale dwie największe z nich to (z naszej perspektywy) introwersja Azjatów oraz ich silne przywiązanie do hierarchii w społeczeństwie, która w znacznej mierze odpowiada zresztą za ich nieprzystępność. Czują się oni bezpiecznie, choć nie swobodnie w hierarchii,

Przełożony nie zawsze na ukłon odpowiada ukłonem. Może również sobie pozwolić na trzymanie rąk w kieszeniach spodni.

pomimo tego, że znacznie utrudnia im ona budowanie bliższych relacji między sobą. Dla mieszkańców Zachodu znów, taka sztywna hierarchia jest niczym system kierowania i dowodzenia w wojsku. Kilka tygodni temu Polka od kilku lat mieszkająca w Korei na swoim popularnym kanale YT podzieliła się ze swoimi widzami uwagą na temat trudności i przeszkód w zawieraniu znajomości z Koreańczykami i przyznała, że jej najbliższe przyjaciółki to inne Polki tutaj mieszkające, a rozmowy z Koreańczykami ją czasami stresują.

Akio Morida w firmowej windzie. Pracownicy stojący po lewej stronie prezesa Toyoty zerkają w kierunku szefa, ale on nie odwzajemnia ich spojrzenia.
Charakterystyczny nerwowy lub wymuszony śmiech pracowników zajmujących niższą pozycję na drabinie firmowej w obecności przełożonego, zwłaszcza w reakcji na jego żarty i uwagi. Okazują w ten sposób uległość wobec zachowującego powagę szefa.

Ciekawe, gdyż wśród moich bliskich znajomych zdecydowanie przeważają Koreańczycy. W czym tkwi sekret? Taktyczne używanie języka angielskiego. Zarówno badania, jak i moje osobiste doświadczenia, wskazują, że Azjaci posługujący się językiem angielskim wykazują zmiany w postrzeganiu siebie oraz osobowości i zachowaniach: są mniej introwertyczni, przykładają znacznie mniejszą wagę do hierarchii, a nawet wykazują zmiany w obrębie komunikacji pozawerbalnej, np.. skracają dystans do rozmówcy. Jedną z tego przyczyn jest mniejsze ryzyko popełnienia nietaktu, co pozwala im czuć się swobodniej i otworzyć na relacje. Takie podejście nie jest jednak pozbawione wad, gdyż wymaga od naszego rozmówcy znajomości angielskiego, lub innego europejskiego języka, a czasami nawet, dla tych, zwłaszcza mężczyzn, którzy nie rozumieją zasad równości w relacjach, hierarchia ustępuje miejsca arogancji i bucie, ale warto.

Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube, X (d. Twitterze)

Ugięte nogi, zaokrąglone ramiona, pochylona głowa, ręce osłaniają krocze, wychodzi z windy przodem do Moridy.
Identycznie zachował się kolejny pracownik Toyoty złapany w sidła psikusa swojego prezesa. Mężczyźni w białych koszulach nerwowo się zaśmiali, podczas gdy twarz szefa nie zdradza emocji
Jak równy z równym. Akio Toyoda w fabryce Toyoty w Stanach Zjednoczonych.

Materiał filmowy można obejrzeć na moim koncie na X.