Korea Południowa

Społeczeństwo gniewu: Korea Południowa i jej trudna relacja z emocjami

Prezydent Moon Jae-in. Spośród ostatnich pięciu koreańskich prezydentów tylko jemu udało się przejść na spokojną prezydencką emeryturę. Reszta przekonała się, co znaczy zadrzeć z sfrustrowanym koreańskim narodem.

Rywalizacja, traumy kolektywne, rozczarowujący liderzy, presja społeczna, historia pisana w cierpieniu. Koreańczycy wpadli w pułapkę własnych emocji. Dziś rano stanąłem na czerwonym świetle przy niewielkim, niemal pustym wyjeździe z osiedla. Kierowca jedynego samochodu stojącego przed pasami nie ruszył mimo zielonego światła, postanowiłem więc przejść na drugą stronę ulicy. W tym samym czasie ruszył również on. Prawdopodobnie był zajęty telefonem i nie zwracał uwagi na sygnalizację. Większość koreańskich samochodów ma przyciemniane szyby, co sprawia, że kontakt wzrokowy między pieszym a kierowcą jest niemalże niemożliwy (👇).

Mężczyzna natychmiast wielokrotnie nacisnął klakson, otworzył okno i czerwony na twarzy, z grymasem złości, wyrzucił w moim kierunku stek przekleństw. Moje przewinienie nie było warte aż tak gwałtownej reakcji. Pozwoliłem mu się jednak wykrzyczeć, a następnie w ciągu trzech sekund rozładowałem jego złość. W jaki sposób? O tym za chwilę. Koreańscy psychologowie zwracają uwagę, że mieszkańcy tego kraju są niezwykle sfrustrowani i pełni gniewu. Od dziecka są wychowywani w systemie, który uczy ich tłumienia emocji – nie powinni okazywać niezadowolenia wobec przełożonych, starszych, klientów, nauczycieli itd.. Problem w tym, że tłumione emocje nie znikają – w końcu gdzieś muszą znaleźć ujście. Ludzie nie okazują ich tam, gdzie „nie wypada”, ale pozwalają sobie na wybuchy w sytuacjach, gdzie nie ma bezpośrednich konsekwencji – np. wobec nieznajomych na ulicy, kelnerów, kasjerów, podwładnych czy w internecie. Koreańczycy żyją w społeczeństwie pełnym kontroli i oczekiwań – muszą być idealni w pracy, mieć dobre wykształcenie, dobrze wyglądać, odnosić sukcesy. Nawet na poziomie języka muszą dobierać każde słowo do wieku, statusu i relacji z rozmówcą. Nie mogą swobodnie mówić, co myślą, bo zbyt szczera wypowiedź może mieć dla nich poważne konsekwencje – np. w pracy może ich kosztować awans. Skoro nie mogą wyrazić swoich frustracji wprost, gromadzą je w sobie, aż w końcu znajdują pretekst do wybuchu. Kolejny powód to rywalizacja. Korea to społeczeństwo nastawione na współzawodnictwo – od dzieciństwa mieszkańcy kraju rywalizują o oceny, najlepsze uczelnie, pracę, pozycję społeczną. Rywalizacja w szkole. Rywalizacja w pracy. Nikt nie chce być tym, który odpada, więc ludzie żyją w ciągłym stresie. To prowadzi do chronicznego zmęczenia, wypalenia i frustracji, która musi znaleźć ujście. Koreańczycy są też chronicznie niezadowoleni z pracy polityków. Żyją w ciągłym rozczarowaniu – zazwyczaj nie znoszą obecnej władzy, a kiedy, często pod naciskiem opinii publicznej, ją zmieniają, po roku lub dwóch nie znoszą nowej. Ten cykl złości i rozczarowań wobec polityków nakręcają jeszcze media, które podsycają podziały.

Republika rozczarowań

Koreańscy badacze społeczni nie pomijają też kwestii traum narodowych. Pamięć historycznych krzywd – od japońskiej okupacji, przez podział Korei, po wojny i dyktatury – jest wciąż żywa i pielęgnowana przez edukację oraz media.
A wracając do gniewnego kierowcy. Nie dałem się wciągnąć w wymianę zdań, lecz pozwoliłem mu się wykrzyczeć, a następnie przekierowałem jego uwagę na samą złość. W najbardziej przyjazny sposób, na jaki mogłem się zdobyć, zapytałem, skąd w Koreańczykach tyle gniewu i frustracji. To pytanie wystarczyło, by zyskać jego uwagę. Jego rysy twarzy błyskawicznie złagodniały, a surowość ustąpiła miejsca zaciekawieniu. Kiedy powtórzyłem pytanie, dodając kilka przykładów agresji znanych z mediów, spojrzał przed siebie, machnął ręką i bez słowa odjechał. To nie pierwszy raz, gdy w ten sposób rozładowałem czyjąś złość. Koreańczycy są tak przyzwyczajeni do gniewu i frustracji, że często nie zdają sobie sprawy, jak bardzo są nimi przepełnieni.

„Ciągła rywalizacja doprowadza Koreańczyków do rozpaczy.”

Dodaj komentarz