
Słynny, ale też kontrowersyjny archeolog-amator Henrich Schliemann, (F ok. 1870 r.) któremu przypisuje się odkrycie w roku 1870 starożytnego miasta Troi, kilka lat wcześniej odbył podróż dookoła świata i zawitał do Japonii. Swoje wrażenia z podróży zapisywał w notatniku, dzięki czemu mamy dziś dostęp do części jego doświadczeń. XIX-wiecznym podróżnikom można szczerze pozazdrościć możliwości poznania niezwykłej jeszcze wtedy, ale już powoli dobiegającej końca różnorodności w globalizującym i uniformizującym się świecie. 3 czerwca 1865 r. statek, którym podróżował z Szanghaju rzucił kotwicę w Jokohamie, wówczas niewielkiej mieścinie liczącej zaledwie 15 tysięcy mieszkańców.

Schliemann zanotował w swoim notatniku, że w przeciwieństwie do Szanghaju, gdzie wokół statków pojawiały się liczne i brudne łodzie obsługiwane przez kobiety z niemowlakami uwiązanymi do pleców (można je było zobaczyć jeszcze w latach 70. XX wieku), w Jokohamie podpłynęła do nich tylko jedna niewielka jednostka oferująca przewiezienie na brzeg. Skóra prawie całego ciała obu znajdujących się w niej niemalże nagich mężczyzn była ozdobiona licznymi tatuażami smoków, lwów, tygrysów i lokalnych bóstw w kolorach czerwonym i niebieskim. Później, już w Edo, zauważył, że również Japończycy pracujący w innych zawodach, m.in.. stajenni, nosili wyłącznie przepaski biodrowe i pokryci byli tatuażami.

Po zejściu na ląd przy jego bagażu zaraz pojawili się tragarze, obaj z bakteryjnymi infekcjami skóry. Zrezygnował z ich usługi i zaczekał na kolejną, zdrową grupę mężczyzn. Po 30 minutach dotarł do urzędu celnego. Przywitali go uśmiechnięci urzędnicy celni, którzy „skłonili się niemal do podłogi i pozostali w tej pozycji przez pół minuty”. Następnie poprosili Schliemanna, żeby otworzył swoje walizki. Ten uznał procedurę za zbędną i zaoferował urzędnikom po ichibu (obowiązująca do roku 1871 srebrna lub złota moneta) dla każdego z nich za odstąpienie od niej. Mężczyźni nie przyjęli datku i zwrócili mu uwagę, że „Japończycy uważają, że zaniedbywanie obowiązków w imię gratyfikacji jest poniżej ich godności ludzkiej”. Inspekcja okazała się jednak pobieżna i Schliemann mógł w rikszy drogą pokrytą nawierzchnią z tłuczonego kamienia udać się do hotelu.

Zauważył, że w całym miasteczku znajdują się liczne łaźnie z których Japończycy, „z pewnością najczystszy naród na świecie”, zarówno ci biedni jak i bogaci, korzystają każdego dnia. W Jokohamie i sąsiadującym z nią Edo (dziś Tokio, stolicą zostało trzy lata później) zdumiała go liczba prostytutek. W otoczonej murem i silnie strzeżonej 24h na dobę przez siły policyjne dzielnicy kurtyzan Yoshiwara pracowało wtedy ponad 100 tysięcy na wpół-zniewolonych kobiet. Wyjście poza mury bez przepustki i wysokiej opłaty nie było możliwe.

Opisał również osobliwy incydent, który wydarzył się kilka dni później. Rząd Tokugawów ogłosił, że Siogun uda się 10 czerwca w podróż z Edo do Osaki i w tym czasie mieszkańcy i właściciele sklepów wzdłuż drogi Tokaido, którą będzie poruszał się naczelny wódz, mieli obowiązek pozostać zamknięci w swoich domach. Schliemann zapisał, że pewien nieostrożny rolnik, który został przyłapany na przekraczaniu drogi przed liczną świtą sioguna został niezwłocznie posiekany mieczem przez jednego ze strzegących dostojnika samurajów, a wraz z nim zginął żołnierz, który chwilkę wcześniej odmówił wykonania rozkazu ukarania rolnika. To zdarzenie znów rozwścieczyło oficera, który rozkazał zabić samuraja. Procesja udała się w dalszą drogę pozostawiając za sobą trzy trupy.

W Edo Schliemann nie potrafił znaleźć sklepów mięsnych i meblowych, za to spostrzegł bogactwo punktów sprzedaży oferujących dziwaczne nierzadko, drewniane zabawki dla dzieci i dorosłych, księgarń z tanią literaturą konfucjańską, strzelnic łuczniczych oraz niezwykle wystawnych butików z japońskim jedwabiem.
Dalekowschodnie Refleksje znajdziesz również na Patronite, YouTube oraz X (d. Twitterze)

