Wojna w Wietnamie to nie tylko polityka, protesty i Woodstock. Dla tysięcy zwykłych chłopaków to była przede wszystkim walka z wrogiem, którego nie pokazywali w telewizji – z dżunglą.

Dla większości młodych Amerykanów, którzy w latach 60. i 70. trafiali do Wietnamu prosto z przedmieść Detroit, Chicago czy Los Angeles, prawdziwym wrogiem numer jeden nie był zawsze Viet Cong czy NVA, tylko sama dżungla. Gęstwina, wilgoć, pijawki wysysające krew litrami, jadowite węże (krajta, kobra królewska, żmija łańcuszkowa), komary, tygrysy, mrówki siejące panikę w całym plutonie, trujące rośliny powodujące oparzenia trzeciego stopnia albo nagłe zatrzymanie krążenia… a do tego te cholerne, zwisające z drzew pnącza „wait-a-minute” („poczekaj chwilę”), których kolce potrafiły wyrwać żołnierza z jadącego trucka czy nawet z helikoptera na niskim pułapie.
Ale spośród wszystkich stworzeń dżungli południowo-wschodniej Azji najbardziej znienawidzona przez GI’s była ogromna azjatycka skolopendra – przede wszystkim gatunek Scolopendra subspinipes. Miejscowi nazywali ją „con rít”.
Te pareczniki dorastały do 20–25 cm długości, miały jaskrawe pomarańczowo-czerwono-czarne ubarwienie i wyglądały jak coś, co uciekło z planu filmu science-fiction. Żyły w ściółce, pod korą gnijących pni, w butach zostawionych na noc przed namiotem i w śpiworach. Żołnierze budzili się czasem z krzykiem, gdy w środku nocy coś twardego i bardzo szybkiego zaczynało biegało im po klatce piersiowej pod koszulką.
Skolopendry są drapieżne i agresywne – polują na wszystko, co się rusza i mieści im się w paszczy: owady, pająki, jaszczurki, myszy, a nawet małe węże czy pisklęta.

Ukąszenie? Legenda głosi, że boli gorzej niż kobra i trwa dłużej. Żołnierze porównywali je do „żaru papierosa przyciśniętego do skóry przez kilka godzin z rzędu” albo do „młotka pneumatycznego wbijanego w ciało”. Ból jest natychmiastowy, pulsujący, promieniuje wzdłuż kończyny i potrafi utrzymywać się od 6 do nawet 48 godzin. Do tego miejscowy obrzęk wielki jak piłka tenisowa, gorączka, nudności, zawroty głowy, a w skrajnych przypadkach (głównie u alergików) duszności i zagrożenie życia.
W amerykańskich raportach medycznych z Wietnamu ukąszenia skolopendry były na tyle częste, że znalazły się w oficjalnych podręcznikach przetrwania i instrukcjach dla lekarzy polowych. Żołnierze szybko nauczyli się kilku zasad: nigdy nie wkładać butów bez potrząsania nimi do góry nogami, spać w hamaku (o ile to było możliwe), a nie na ziemi, nigdy nie zostawiać plecaka otwartego na noc.
A jak radzili sobie z tym Viet Cong i NVA? Oni też nienawidzili „con rít” i bali się jej nie mniej niż Amerykanie, ale żyli w dżungli od pokoleń, więc mieli wypracowane własne, proste i skuteczne metody:
- buty i ubranie zawsze wieszało się na night na sznurku pod dachem z liści palmowych, nigdy na ziemi,
- przed snem do środka butów wrzucano garść liści tytoniu albo suszonej papryczki chili – skolopendry nienawidzą ostrego zapachu,
- popularne było smarowanie kostek i nadgarstków pastą z czosnku i soli (działało też na pijawki),
- w bazach i tunelach Cu Chi regularnie palono w ogniskach suszone liście eukaliptusa i trawy cytronelowej – dym odstraszał wszystko, co pełza,
- jeśli już doszło do ukąszenia, najczęstszym „lekarstwem polowym” było nacięcie miejsca ukąszenia nożem, wyssanie jadu ustami (z dodatkowym przepłukaniem ryżówką albo alkoholem) i okład z liści tytoniu albo rozgniecionych korzeni imbiru.

Co ciekawe – niektórzy starsi partyzanci z plemion górskich (Montagnards / Degarowie walczący po stronie Vietcongu) po prostu… piekli skolopendry na ogniu i jedli. Twierdzili, że po usunięciu głowy i jelit są smaczne i danie wysokobiałkowe, a jad całkowicie się neutralizuje w wysokiej temperaturze.
Współcześnie najbardziej znaną „ofiarą” azjatyckiej skolopendry jest Coyote Peterson z kanału Brave Wilderness. W 2018 roku pozwolił się specjalnie ugryźć przez Scolopendra subspinipes w ramię. Po kilku sekundach zaczął krzyczeć, płakać i dosłownie tarzać się po ziemi – po raz pierwszy w karierze „króla bólu” sięgnął po ekstraktor jadu i poprosił o interwencję medyczną.
