
Ostatniego dnia zimy wg starego kalendarza księżycowego (w tym roku 3 lutego) Japończycy obchodzą święto Setsubun – symboliczny początek wiosny. Związanych z nim jest kilka zwyczajów i rytuałów, a jednym z nich jest mamemaki, czyli przeganianie z domu złych duchów. Te niezwykłe egzorcyzmy odprawiana są z pomocą ziaren soi (symbol szczęścia) wyrzucanych przez dzieci przez okno lub drzwi wejściowe domu lub też rzucanych w członka rodziny, zazwyczaj ojca, przebranego za demona Oni.

Straszenie dzieci jest jedną z japońskich, z dzisiejszej perspektywy nieco kontrowersyjnej, tradycji. Płacz dziecka wywołany widokiem demona powszechnie uznawany był za dobry omen – miał odstraszać siły nieczyste i przynieść szczęście. Na fotografiach mama w masce Otafuku, dobrodusznej, zawsze uśmiechniętej i pełnej humoru kobiety, „odprawia egzorcyzmy” na 15-miesięcznej córeczce w przebraniu demona.

Zapewne w Polsce fotografie oburzyłyby wielu ludzi, jednak komentarze Japończyków, z których każdy przed laty był podczas świąt Setsubun lub Nowego Roku (np. demony Namahage w Akita) w podobny sposób straszony są w przeważającej większości pozytywne.

Pomimo tego, że w Japonii słyszy się głosy ostrzegające przed negatywnymi skutkami, jaki ten zwyczaj może spowodować w psychice dzieci, tym bardziej, że przygotowania do niego zaczynają się już na kilka tygodni przed właściwym świętem, a niektóre dzieci (w Akita) zaczynają okazywać pewne oznaki traumy już na widok pierwszego śniegu, dla znacznej wciąż części Japończyków, dla których duchy, demony, potwory i ogry (yurei i yokai) są ważną częścią ich kultury i tradycji, a zwyczaj straszenia dzieci od dawna był uważany za zdrowy dla ich prawidłowego rozwoju, nie ma w nim niczego niewłaściwego.
