W Korei dynastii Joseon (1392-1897) oraz Japonii w okresie Edo (1603-1868) najczęstszą formą kary za drobne przestępstwa (np. kradzież) był tatuaż na środku czoła. (Za poważniejsze przestępstwa kary były znacznie surowsze). W Korei również zbiegli niewolnicy byli w ten sposób oznaczani, a i zakochani tatuowali czasami swoje ciała.

Kiedy mój syn kilka lat temu poinformował swoją mamę o chęci wytatuowania przedramienia, moja żona wpadła w panikę. Niezależne Koreanki rzadko zwracają się do mężów o pomoc w sprawach wychowawczych, ale tym razem żona schowała ambicję do kieszeni i poprosiła bym z nim poważnie porozmawiał.

Dla mojej żony tatuaż kojarzy się z przestępczością. „Tylko gangsterzy i inni kryminaliści oszpecają w ten sposób swoje ciało” – pogląd podzielany wciąż przez większość Koreańczyków. „Oznaka braku szacunku dla rodziców, dziadków i przodków” dodają często starsi.
Młodsze pokolenie jest bardziej otwarte na tatuaże, ale lęk przed wykluczeniem, uprzedzeniami lub złością zniechęca wielu z nich do wykonania zabiegu. Większość z tych, którzy się zdecydowali, najczęściej ukrywa swoje malowidła. Tym bardziej zaskoczyła mnie dziewczyna z tatuażem, której fotografię wykonałem w metrze przed godziną, chwilę zaś później młodemu mężczyźnie .

W Korei legalnie tatuaże mogą być wykonywane jedynie przez osoby, które uzyskały prawo do wykonywania zawodu lekarza (również koreańskiej medycyny tradycyjnej). Pomimo przeszkód prawnych, w Seulu półlegalnie działają ponoć setki salonów tatuaży prowadzonych przez młodych ludzi bez wykształcenia medycznego. A syn? Do dziś tylko od czasu do czasu wspomni o tatuażu.
